sobota, 16 lipca 2022

Od Khai CD Caspera — „Hej, to twój kasztan?”

Poprzednie opowiadanie

Lubiła chodzić nad obozowe jezioro. Nie było w tym nic dziwnego, w końcu nosiła miano córki Posejdona. W jeziorze była woda, to już jej wystarczyło. Prawie jak miniaturowe morze, tylko słodkie i zamknięte.
To był jeden z tych wczesnych wieczorów, kiedy stała właściwie bez celu nad brzegiem i podziwiała. Pobliska zieleń kołysała się leniwie na ledwo wyczuwalnym, ciepłym wietrze. Chmury prawie się rozproszyły, jakby chciały oddać pełną chwałę chylącemu się ku zachodowi słońcu, które powoli kończyło na dziś swój pokaz. A ze sceny trzeba było zejść zjawiskowo, malując niebo na różne odcienie pomarańczy i różu. Khai, opierając ręce na biodrach, nie odzywała się ani słowem, nie ruszała się. Trochę żałowała, że akurat nikogo tutaj nie było, ale jak już tu przyszła, to nie chciała się wycofywać. Jakoś da radę. Jeszcze chwilę w samotności przecież zniesie.
A może nie będzie musiała?
Plusk po jej prawej rozproszył ją. A któż to? Zerknęła w stronę źródła dźwięku, a wyraz jej twarzy momentalnie zmienił się w szeroki uśmiech. Ze wszystkich ludzi, którzy przyszli jej do głowy, tego spodziewała się najmniej. Mimo tego, była to całkiem miła niespodzianka.
– O, cześć Casper! – zawołała, uradowana, gdy tylko zobaczyła znajomy czubek głowy znajomej osoby.
Tak szczerze to naprawdę ucieszyła się na jego widok, gdyby stanąć bliżej, można było zobaczyć radosne iskierki tańczące w jej ciemnych oczach. Może nawet ciut za bardzo. Ale hej! Czy to nie był pierwszy raz w te wakacje, kiedy się widzieli?
Zaczęła analizować propozycję wlaźnięcia do jeziora. Za, przeciw? Zerknęła na moment na falującą taflę wody przy brzegu, która połyskiwała w ostatnich dzisiejszych promieniach grzejącego słońca. Wołała ją. Wzywała! Było lato, co jej szkodziło? Nie odmówi przecież zabawie.
– Idę! – zadecydowała.
Zdjęła buty tam, gdzie stała. Brzegowa roślinność ich popilnuje. O resztę ciuchów nie zadbała, po prostu weszła w nich w muliste dno. Jezioro zachlupotało przyjaźnie, kiedy stawiała kolejne kroki. A jeśli jej błękitna koszulka w białe rybki poszarzeje od niekoniecznie czystej wody, to się ją przecież wypierze.
Całkiem zanurzyła się w niebieskiej toni, podpływając do chłopaka. Zdecydowanie, jej żywioł. Mokre ubrania jakby wcale jej nie ciążyły ani nie przeszkadzały.
– No co tam? – zagadnęła, gdy go okrążała.
Westchnęła łagodnie i położyła się na plecy.
– Życie wydaje się takie beztroskie, kiedy tak na chwilę się położysz i zapomnisz o reszcie świata. Jesteś tylko ty, woda i niebo – spojrzała kątem oka w jego stronę – dawaj, spróbuj.
Casper uśmiechnął się.
– Myślisz? – i posłusznie wykonał jej polecenie.
Na kilka cennych sekund zapadła bloga cisza, przerywana tylko szumem jeziora, jednak białowłosa wytrzymała w takim stanie tylko jeszcze krótką chwilę, bo nagle odechciało jej się rozmyślać i filozoficzny stan prysł. Uderzyła o taflę otwartą dłonią, wykonując zamach na syna Wulkana. Wokół rozniósł się jej perlisty śmiech, będący jasnym zaproszeniem do wygłupów.
Casper?
◇──◆──◇──◆
450 słów: Khai otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz