czwartek, 7 lipca 2022

Od Caspera do Khai — „Hej, to twój kasztan?”

Macie czasem poczucie, że wszystko dzieje się zbyt szybko, a wy stoicie w miejscu, mimo że z całej siły próbujecie nadążyć? Tak od kilku lat wyglądał każdy dzień wakacji Caspera. Nie, żeby kiedykolwiek w życiu miał wiele czasu na leniuchowanie, ale podczas letniej przerwy w Obozie Jupiter i zaprzyjaźnionym Obozie Herosów przybywało tyle nowych osób, że jakakolwiek przerwa nie wchodziła w grę. Właściwie to pracy było tak dużo, że szukał chwil wytchnienia w drodze z jednej do drugiej. Tak jak teraz, kiedy przedzierał się przez jedno z prowizorycznych przejść w labiryncie.
Zawsze podziwiał jego misterność i wręcz majestatyczność. Chciałby kiedyś tworzyć, choć w połowie tak skomplikowane, ogromne, odbierające dech maszyny. Póki co musi zadowolić się jedynie naprawą schodów w jednym z nowych domków Obozu Herosów.
Pomagał w pracy nad tymi trzema nowymi budynkami, jednak wykończeniem się nie zajmował. Był więc całkiem podekscytowany tym, że w końcu ujrzy efekt.
Po wyjściu od razu został powitany przez jedną z córek Ateny. Zaczęli iść w stronę domku z numerem dwadzieścia trzy.
— Naprawdę, dziękujemy, że przyszedłeś. To pewnie duży problem…
— To żaden problem — powiedział machinalnie chłopak. Gdyby tylko dostawał złotego denara za każdym razem, gdy wypowiadał te słowa.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
— Naprawdę, nie byłoby problemu, gdyby, ekhem, pani grupowa, nie stwierdziła nagle, że ich nie naprawi.
— Ma pewnie dużo obowiązków? — Cas starał się być grzeczny. Poznał już jednak Yves kilka lat temu i, cóż, wciąż nie udało mu się jej do siebie przekonać.
— Chyba tak… Powiedziała, że ma ważniejsze sprawy na głowie, niż harowanie dla jakiegoś samca.
— Rozumiem. — Casper nie bardzo wiedział, co jeszcze może dodać.
Kiedy doszli pod ciemny, majestatyczny domek z kamienia, pożegnał dziewczynkę i stanął przy czarnej, marmurowej kolumnie. Nie bardzo wiedział, czy powinien zapukać, czy też po prostu wejść, ale na szczęście nie musiał się nad tym długo zastanawiać. Drzwi otworzyły się szybko i stanął w nich wysoki, czarnowłosy chłopak.
— Kogo my tu mamy? Cześć, Casper.
— Hej Edmund. — Chłopak przełknął ślinę możliwie najciszej jak mógł. W towarzystwie syna Mnemosyne zawsze czuł się odrobinę nieswojo. Nigdy nie wiedział, czego się po nim spodziewać.
— Cieszę się, że cię widzę. Chociaż z Yves byłaby jeszcze większa zabawa — zachichotał. — Przyniosłem ci narzędzia, ale postaraj się nie nabrudzić za bardzo. Dopiero co skończyłem dekorować.
W środku pachniało farbą. Casper zmarszczył brwi. Jego gospodarz zaśmiał się w głos, odginając głowę w tył. Złapał syna Wulkana za rękę, chwaląc przy tym jego manicure i zaprowadził pod ścianę w niewielkiej przestrzeni wspólnej. Widniała na niej podobizna Edmunda w koronie i królewskim płaszczu. Przynajmniej dwa razy większy od oryginału chłopak wpatrywał się w gościa z właściwym mu zalotnym uśmieszkiem.
— Łał — wydukał Cas.
— Prawda? — Oryginał wydawał się bardzo dumny ze swojego dzieła. — Jeśli kiedykolwiek ktoś jeszcze tu przyjdzie, zapamięta tę twarz. Poza tym, sześć lat starałem się o ten domek. Coś mi się chyba za to należy.
Casper miał na końcu języka odpowiedź, że chyba należy mu się ten domek, ale powstrzymał się od wyrażenia swojej opinii.
— To ja lecę, skarbie. Afrodyciątka obiecały zająć się moimi włosami. Też mógłbyś zaszaleć z kolorem. — Puścił mu oczko i już go nie było. Syn Wulkana został sam, nie licząc wpatrującej się w niego podobizny Edmunda. Westchnął, spojrzał na malunek wymownie i zabrał się do pracy.
Trochę mu zajęło zlokalizowanie problemu, ale na szczęście wyrobił się w miarę szybko. Co prawda słońce już powoli zachodziło, ale mogło być gorzej. Niestety, chłopak zmachał się nieźle i marzył tylko o prysznicu. Jednak bał się trochę, co jeśli Edmund by wrócił? Trochę obawiał się reakcji chłopaka.
Już kierował swoje kroki w kierunku wejścia do labiryntu, ale zerknął w kierunku jeziora. Wydawało mu się, jakby go wołało. Chłodna, przyjemna woda. Nie miał co prawda kąpielówek, ale co tam, wróci w mokrych spodenkach. Jeszcze chwilę bił się z myślami, ale w końcu stwierdził, że kilkuminutowa kąpiel nie wpłynie jakoś bardzo na wypełnienie reszty obowiązków.
Ściągnął koszulkę i ruszył prędko na pomost. Zostawił ją tam i wskoczył do wody. Spodenki nabrały wody, ale nie przejął się tym za bardzo.
— O, cześć Casper! — Dobiegł go głos z brzegu. Odkręcił się i ujrzał Khai. Uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
— Khai! Chcesz dołączyć? — zaproponował nieco zbyt entuzjastycznie.
Khai?
◇──◆──◇──◆
684 słowa: Casper otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz