sobota, 23 lipca 2022

Od Anemone — „Fanfik Invuna”

Usiadła na krześle, poprawiła swoją sukienkę i energicznie wyjęła notes. Równocześnie chwyciła do prawej ręki ołówek, na rozgrzewkę pisząc opowiadanie o zmyślonym synu Bachusa, będącym czterdziestoletnim pijakiem, który zginął przez zapicie się na śmierć na końcu utworu. Historia zajęła jej dwie godziny i liczyła cztery tysiące słów.
Potem zabrała się za faktyczne zadanie, które przed sobą postawiła.
Napisać wiersz o shipie Invidii i Fortuny.
Czy romans bogini zemsty z boginią losu nie byłby wspaniały? No oczywiście, że byłby. Jakby na to nie patrzeć to shipowanie czyiś matek było trochę dziwne, ale Anemone zamieszczała w swoich utworach zdecydowanie mniej etyczne rzeczy.
Za każdym razem, gdy brała się za coś podobnego, faktycznie trochę obawiała się o swoje życie (wiadomo, może urazić bogów, którzy ześlą ją do zaświatów) i zdrowie psychiczne czytelników, jednak to nigdy nie stanęło jej na drodze rozwieszenia próbek wierszy w całym obozie, załączając zakreślony na tęczowo cennik. Dostała już jedno zamówienie, jakieś trzy tygodnie temu. Syn Minerwy zakochał się w gościu od Wulkana, i chociaż Anemone faktycznie napisała mu wiersz, gotowy do wręczenia miłości jego życia, to jej klient nie był zbyt zadowolony z opisu swojego crusha. Emone była po prostu szczerza: nastolatek nie był najpiękniejszy, co zapewne stanowiło spadek po jego ojcu. Musiała strącić wycenę wiersza o 15% lub zmienić ten fragment, ale że była prawdziwą artystką i szanowała swoje dzieła, wybrała pierwszą opcję.
Z tego, co zrozumiała, to półbóg od Wulkana nawet nie otrzymał jej dzieła.
Na brudno zakreśliła parę porównań, rymów, czy wykwintnych słów, które chciałaby użyć. Na kartce widniały również napisy takie jak „ZERO PRZEKLEŃSTW!!”, „bez RUCHANIA”, „przestań używać ‘lol’ idiotko” i inne zasady napisania udanego wiersza.
Westchnęła, wiedząc, że niestety nie może napisać:
Królowa losu zemście ukłonu odmówiła,
Invidia zaś szczęścia pojąć rozumem nie miała,
Ponieważ było to niewystarczająco dojrzałe i widać było, iż napisało to małe dziecko.
Co poradzić, była tylko marną dwunastolatką i nawet nigdy nie próbowała pojąć rozumem szczęścia. Sama nawet nie wiedziała, jak miałaby to zrobić, albo co właściwie zawarła w tych dwóch wersach. Trudno było jej napisać poemat głębszy niż zagłębie w jej kiblu, do którego srała.
Ane pomyślała, że „zagłębie kibla, do którego srała” dobrze współgra z imieniem Fortuna. Przez następną godzinę próbowała umieścić to w tym wierszu, po czym obudziła swoją przełożoną Philip, pytając się jej, co rymuje się z kiblem. Ta oczywiście znowu zasnęła, mamrocząc coś pod nosem, po czym mówiąc „koliber”. I znowu tylko chrapała.
Ale czy koliber rymuje się z kibel?
I jak ona ma wsadzić Kolibra? W kiblu go może spuści.
Żałosne. Ona jest żałosna i jej wiersze są żałosne. Co ona sobie myślała? Nie powinna ich pokazywać ludziom. Pewnie mieli ubaw, ci turyści, kiedy widzieli je na straganie, do którego je przylepiła w zeszłym miesiącu. Nie mogły im się podobać, skoro nie zadzwonili do niej ze zleceniem. A może nie zadzwonili, ponieważ nie zamieściła tam numeru? To też możliwe. Ale ona nie ma komórki, to jak miałaby dać tam numer?!
Powinni biegać po Rzymie i pytać się ludzi, kto jest autorką wierszy. Potem ktoś podstawiony z Obozu Jupiter powiedziałby im, że Anemone Rohde. Następnie kolej na nią, wyskakującą z krzaków i podającą cennik. Zbiera zamówienia – robi – zarabia.
PRZECIEŻ ZAPOMNIAŁA PODSTAWIĆ LUDZI! NO TAK!
Uśmiechnęła się pod nosem, kontynuując pisanie wiersza. To takie proste. Teraz się uda, jeżeli o niczym nie zapomni. Philip i Lexi na pewno zgodzą się stać parę godzin obok przylepionego wiersza i tłumaczyć ludziom, z którego krzaka wyskoczy Ane.
Zadowolona nastolatka pisała wiersz przez całą noc, w wątłym świetle lampki bazgrząc po kartce. Następnego dnia znaleziono ją śpiącą nad w całości popisaną kartką, z której odczytać się dało tylko ostatnie zdanie.
W celu doskonalenia swoich umiejętności wykonam trzy pierwsze zlecenia całkowicie za darmo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz