poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Od Daniela CD TJ — „Bycie grupowymi to wielka odpowiedzialność”

Poprzednie opowiadanie
[LATO]

– Wow — to jedyne co szanowny Barlow zdołał wykrztusić.
Wydymał wargę i zamrugał kilka razy ze zdziwienia, nie do końca rozumiejąc nastawienie nowoprzybyłej. Kontemplował przez chwilę, czy dziewczyna zawsze przejawia zachowania społecznego ancymona, czy jest po prostu chwilowo przytłoczona nową sytuacją. Westchnął wewnętrznie i doszedł do wniosku, że jedno drugiego nie wyklucza. Był jedynie pewien tego, że TJ jest ziółkiem. Ale nie takim, co mu się śni po nocy, co go mentalnie przytuli i opowie dobranockę, ale takim, co będzie mu truć dupę i prowokować kryzysy egzystencjalne.
Słowa dziewczyny niewątpliwie poruszyły Daniela. Policzki jego spowiły rumieńce, toteż odwrócił się od niej i jeszcze raz spojrzał na skromny domek jedenasty — nie był wprawdzie ani piękny, ani praktyczny, ale był jego domem, jak ckliwie by to nie brzmiało. Lubił hałas głośniejszy od myśli, żyrandol odklejający się od sufitu, a nawet ten głupi grzyb na ścianie u dziewczyn w pokoju.
Dobra, może faktycznie była to rudera, jak tak się głębiej nad tym zastanowił, ale prędzej oddałby swoją lewą nerkę, niż się do tego przyznał.
– Czyli trawnik — przytaknął z poważną miną, przywołując ruchem ręki leżak z terenu sąsiadującego domku. — W slumsach trzymać cię na siłę nie będę.
– Hej! — krzyknęło jedno z osmolonych hefajstosiątek, wychyliwszy się zza okna kabiny dziewiątej.
– Hej, co? Zapomniałeś o swoim długu za ko… — zanim Dany zdążył dokończyć, hefajtosiątko przeklęło po arabsku, po czym zatrzasnęło okno z hukiem i rozmyło się w półcieniu warsztatu. Siedemnastolatek wzruszył ramionami, po czym przekierował swoją uwagę na TJ.
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem w oczekiwaniu na odpowiedzi, lecz ten jedyne machnął ręką i zalecił podążanie go. Nawet polubił denerwowanie blondynki, choć wie, że nie powinien. Co mogłoby to świadczyć o grupowym przytułku numer jedenaście? Lub, co gorsza — co jak dziewczyna okaże się dzieckiem wielkiej trójki?
Bogowie, miejcie go w opiece.

Kierowali się w stronę Areny i Zbrojowni, kiedy Daniel zdecydował się na doedukowanie nieuznanej półbogini. Wytłumaczył jej, że wybudowanie nowych domków jest aktualnie niemożliwe, ponieważ kabiny są również boskimi świątyniami, a Percy i Annabeth wytargowali jedynie wybudowanie ośmiu domków spoza olimpijskiej dwunastki. Hermes, jako patron podróżników, postanowił przygarniać wszystkie przybłędy do czasu ich uznania, a rotacja półbogów diametralnie przekłada się na jakość domku, z powodu rozmycia się odpowiedzialności w grupie. W myślach dopowiedział sobie, że powinien się poważniej wziąć za utrzymywanie kabiny w poprawnym stanie, bo ostatecznie to na nim spoczywa przytoczona wcześniej odpowiedzialność.
Następnie kontynuował o absurdalnej zasadzie niekorzystania z urządzeń elektrycznych i wspomniał, że nikt się tej zasady nie trzyma, bo cały obóz jest pełen zbuntowanych lewaków-nastolatków, którzy plują na wszelkie tradycje.
– No i wtedy zrobili ognisko i zamiast świętej rośliny w ofierze, dali Hekate KFC. Niby jest patronką trujących roślin, to i fast foodem nie pogardzi, ale myślę, że rozumiesz porównanie — w trakcie swojego machinalnie monologu zorientował się, że TJ znowu zniknęła mu z pola widzenia.
Przeklął pod nosem, po czym skierował się w stronę otwartych wrót zbrojowni. Ujrzał tam TJ, której twarz natomiast przybrała wyraz zakłopotania i niezrozumienia. Większość rzeczy kojarzyła od razu, ale motywacje i powody, dlaczego obozowicze lub konkretne osoby coś takiego robią, wydawały się jej dziwaczne.
— No okej, rozumiem, można nie lubić lewaków i trzymać się tradycji, ale nie rozumiem, czemu to ma niby wymagać zerwania z technologią. Przecież to może się łączyć — odpowiedziała, poprawiając grzywkę. Zastanawiała się, czy powinna teraz powiedzieć to, co chce powiedzieć, ale odrobinę bała się reakcji chłopaka, z którym rozmawiała. Zmierzyła go uważnie wzrokiem, doszukując się jakichś znaków świadczących o jego formie. Przyda się jej to w momencie, kiedy postanowi się na nią rzucić z pięściami, co mogłoby mieć miejsce. Po krótkich oględzinach była już pewna, że ma z nim spore szanse, gdyby przyszło im walczyć pięści, więc nie bała się dbać o fason wypowiedzi.
— A co do ofiar, ja wam się tam nie mieszkam w wasze sprawy. Róbta co chceta. Ja jestem kalwinistką i nie przeszkadzają mi te wasze pogańskie tańce przy ogniskach. — powiedziała, naciskając na nazwę swojego wyznania z dumą. Może i było wokół niej ostatnimi czasy wiele znaków świadczących, że w ich świecie żyją bogowie greccy, tak ona sama nie zamierzała przez to porzucać swojej wiary. Była dumna z tego, jaką wiarę ma. Była to tradycja, o której kryzysie mówił przed chwilą Dany. Takie kryzysy nie omijają również ojczyzny blondynki.
Kończąc swoje rozważania podeszła nieco bliżej grupowego i z wyciągniętą ręką odparła spokojnie i z drobnym uśmieszkiem.
— No dobra, china. Obiecuję, że poza domkiem nie będę go używać, okej? To co? Pasuje ci taki układ?

TJ?
◇──◆──◇──◆
[734 słowa: Daniel otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz