wtorek, 23 sierpnia 2022

Od Daniela CD TJ — „Bycie grupowymi to wielka odpowiedzialność”

Poprzednie opowiadanie
[LATO]

Dany spojrzał raz jeszcze na TJ z niesubtelnym grymasem na twarzy, po czym wyszedł ze zbrojowni. Był szalenie zirytowany dziewczyną i o krok od potencjalnej dymisji.
– Bycie grupowym dobrze Ci zrobi. Wierzę w Ciebie — cytował Chejrona pod nosem, kierując się w stronę areny z głową spuszczoną w dół.
Jedyne czego teraz chciał to się utopić albo potężnie naćpać. Te bachory nie są na moją głowę, pomyślał chwilę przed połknięciem dwóch tabletek Aderrallu wyciągniętych wcześniej z kieszeni. Prawie i by połknął kartę sim, którą wyjął z telefonu TJ podczas wykładania swojego żałosnego monologu o trudach bycia półbogiem.

Trening na Arenie oraz zażycie stymulantów pozwoliły chłopakowi ochłonąć i odwrócić uwagę od najnowszego „wrzoda na dupie Hermesiątek” — i choć Dany próbował się powstrzymywać od zwracania się do TJ (chociażby myślami) w tenże sposób, to marnie mu to szło. Z tego też powodu wyjątkowo ucieszył się, że w treningu towarzyszyła mu Rosannagh, która nie pozwoliła mu choć na chwilę zapomnieć o ćwiczeniach na rzecz kotłujących się w głowie problemów. Ba, nawet skomplementowała jego nieistniejącą kondycję, po tym, jak prawie zwymiotował po przebiegnięciu dwóch kilometrów. Rosannagh jest fajna, pomyślał, skręciwszy w stronę domku numer dziewięć.
Odór stopionych metali i unoszący się w powietrzu dym zdołałby przyćmić nawet najmniej wyczulonego na bodźce zewnętrzne półboga. Daniel zaczął niekontrolowanie kasłać, gdy z marnym skutkiem próbował przepędzić opary machnięciami dłoni. Dopiero po przebiciu się do głównej części kabiny, gdzie mgła opadła, zdołał dostrzec osmolone hefajstosiątka zajęte ręcznymi robótkami.
– Faquir? — Dany zapytał bez jakiegokolwiek odzewu. Złapał Araba niezręcznie za ramię i powtórzył — Faquir, halo?
Pakistańczyk przerwał spawanie mechanicznego konia i zdjął ochronne gogle, które sprawiły, że jego twarz wyglądała jak negatyw mordy pandy.
– Co chcesz? Nie widzisz, że jestem zajęty?
– Widzę, widzę. Ale mam pilną sprawę.
– Nie mam już samo zapalających się lufek.
– Nie, nie, nie! Nie o to mi chodzi.
– To o co?
– Potrzebuję szybko skonfigurować chip w tej karcie sim — Wyjął z kieszeni własność TJ i zaprezentował ją chłopakowi na zewnętrznej części dłoni.
– Dany, dobrze wiesz, że już się w to nie bawimy. To mrówcza robota i totalnie niewarta czasu. Mamy dwa wolne, neutralne dla potworów telefony, jeśli to cię interesuje.
– No nie do końca właśnie. Nowe hermesiątko robi afery i wolałbym pójść mu na rękę — syn Hefajstosa nie odpowiedział, a jedynie wbił niesubtelny, oceniający wzrok w rozszerzone oczy nowojorczyka. — Słuchaj, jeśli nie chcesz, to nie. Sam to zrobię. Założyłem po prostu, że macie bardziej precyzyjne dłonie do tego typu dłubanin.
Daniel zdążył już odepchnąć się od biurka, jak gdyby zbierał się do wyjścia, lecz Faquir uprzedził jego działanie.
– Oczekujesz, żebym poddał scalony układ fragmentacji i podmienił kryształ krzemu na perowskit?
Syn hermesa uśmiechnął się delikatnie. Manipulacyjna metoda dawania i odbierania rzadko zawodzi.
– Tak. I żebyś wymienił drut spawalniczy, metalowy styk oraz silikonowe podłoże.
– Przecież to kapsułkowanie.
– Zgadza się, dlatego przyda ci się jakiś niereaktywny, topliwy klej. Ja go poszukam, a ty już zacznij.
Tą również klamrą Daniel zamknął wątpliwości Faquira. No dobra, przekupił go jeszcze największym zestawem nuggetsów z McDonalda oraz niewielką sumą pieniędzy, ale poza tym, transakcja przeszła bezproblemowo. Przez kolejną godzinę i pół brunet grzebał w mikroskopijnym nośniku, zgięty w pół i zirytowany co raz to nawracającymi monologami Daniela. Istotnie, zielonowłosy nie był szczególną pomocą dla hefajstosiątka. Jedynie siedział na biurku, machał nogami i podawał odpowiednie narzędzia.
– No i według niego ludzie wieszają na ścianach nie jakieś gady czy ptaki, ale właśnie mięsożerne ssaki, bo te mają czułość i dumę, której innym gatunkom brakuje — kontynuował swoją skromną recenzję ostatnio przeczytanej książki, zajadając się nuggetsami przywiezionymi za pośrednictwem Uber Eats’a. — Nie wiem do końca, jak ma się to do tego czułość w rozumieniu Tokarczuk, bo sam nie uważam bycia zjedzonym za coś nadzwyczaj majestatycznego czy troskliwego, ale nieważne. To właśnie z tego powodu, zdaniem Fransa, Orwell nadał ssakom z Folwarku Zwierzęcego najwięcej ludzkich cech. Biedne świnie. Wiedziałeś, że we Francji nielegalne jest nazwać świnię Napoleon? Jaja, mówię Ci. O, albo gdy Disney sprawił, że społeczeństwo przestało postrzegać mysz jako zwierzę, a zaczęło patrzeć się na nią, jak na istotę lu-
– Mamy to! — przerwał mu Faquir. — Sorry, o czym mówiłeś?
– O Polityce Szympansów Frans’ de Waal’a — pokręcił głową z pretensjonalnym spojrzeniem i zeskoczył z biurka.
– Acha. Tu masz kartę sim — podał Danielowi przenośnik. — Mam nadzieję, że wszystko będzie śmigać.
– Dzięki wielkie. I sorry, wiesz, za kłopot. Dokładniej rozliczymy się na kolacji, ok? — odparł, cofając się w stronę wyjścia.
– Mhm.
– Dzięki jeszcze raz. I powodzenia z rumakiem! — dodał na odchodne, wybiegając z kabiny numer dziewięć.
Momentalnie zachłysnął się świeżym powietrzem, którego brakowało mu podczas pobytu w domku hefajstosiątek. Wziął parę głębokich wdechów, podziwiając piękno życia obozowego. Kabina dziewiąta jest tak depresyjna, że nawet takiemu wrakowi człowieka, jak Dany robi się lepiej po wyjściu z niej. Niekrótko po degustacji powietrzem, zaczął szukać TJ, którą na próżno było znaleźć w domku, w strefie jadalnej czy zbrojowni. Znalazł ją dopiero nad jeziorem.
– Hej, TJ! — Zaczął, podbiegając do siedzącej na plaży półbogini. — Sorry wielkie za wcześniej, nie powinienem się tak do ciebie zwracać. I sorry za kartę SIM. Musiałem się upewnić, że będziesz bezpieczna, więc trochę ją skonfigurowałem — wybąkał, podawszy jej przenośnik. — Ale wszystkie dane są na miejscu, nie martw się. Możesz teraz do woli korzystać ze starego telefonu.

Koniec wątku Dany'ego i TJ.
◇──◆──◇──◆
[859 słów: Dany otrzymuje 8 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz