poniedziałek, 29 grudnia 2025

Od Ricky'ego do Merkurego (list)

San Francisco, 17 grudnia

Ojcze Merkury,

na tablicę Mendelejewa, śmiesznie to brzmi. Ale tak kazała mi zacząć Philip. To z nią tu przyjechałem, ona mnie usadziła na tym chybotliwym stołku, dała kartkę i pilnuje, żebym nie urwał tego długopisu ze sprężynki. Ale, znasz mnie, tato - wystarczy mi parę sekund, chociażby teraz, kiedy przykleja znaczek, i długopis byłby już w mojej kieszeni. Ale znasz tato również moje dobre serce. I wiesz również, że lubię mieć nogi przymocowane do reszty ciała, bo tym zmianą tego stanu właśnie grozi mi centurionka Piątej Kohorty, jeśli się nie pospieszę - żebyśmy zdążyli na autobus.

Znaczy, mam nadzieję, że wiesz, mam nadzieję że czasem zerkasz na moje wyczyny, słyszysz wybuchy i uśmiechasz się z dumą.

Ale gdyby ci coś umknęło, to ja ci szybko mogę podsumować:

Mam już dziewiętnaście lat, z czego siedem przeżyłem już jako legionista! Prawdę rzecz mówiąc, wolałbym konstruować bomby niż ćwiczyć, uważam, że tak bardziej przydałbym się Legionowi Fulminata, jednak skoro tak doceniają moją zwinność i tężyznę, no to jakoś to zniosę… Dwa tygodnie temu były urodziny wujka Josepha, pamiętasz, tego, co mnie przygarnął i wychował, poszedłem na jego grób, a potem złożyłem ofiarę w jego imieniu w Twojej kapliczce, tak, jak robił zawsze ze mną. Kiedy jeszcze żył, czasem irytowało mnie, że to nie ty byłeś na jego miejscu - pewnie starał się jak mógł i jestem bardzo wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobił - mam nadzieję, że nigdy nie dałem mu odczuć zbyt mocno tego wyrzutu, że nie był tobą, choć pewnie czasem w emocjach tak powiedziałem. Jakbyś go spotkał w Elizjum, jak będziesz coś dostarczał, przekaż mu pozdrowienia, ipodziękuj.

Ogólnie radzę sobie, myślę, dobrze - nadal mam wszystkie ręce, nogi, palce nawet też! Przygotowania do Saturnaliów idą pełną parą, ulice Nowego Rzymu są pełne dekoracji, fauny chodzą w mikołajowych czapkach, i nawet lary pobłyskują jak świąteczne lampki.

Wszyscy kupują sobie prezenty, piszą życzenia, i wiesz, że ja zawsze lubiłem tą atmosferę, ale nie dzieliłem jej z nikim szczególnym, a moje prezenty zwykle okazywały się nietrafione, czym się zbytnio nie przejmowałem, no bo kto normalny nie cieszy się z tylko tylko trochę podartego egzemplarza życiorysu Marii Skłodowskiej-Curie? Okej, no teraz po latach mogę przyznać, że nie byłem zbytnio myślący, i trochę się tym martwię, bo mam chyba przyjaciółkę, wiesz, znajomą, i to taką która nawet jeśli wywraca oczy na mój widok, to nie ucieka, ale zamieni ze mną parę słów, i faktycznie się o mnie troszczy, więc chcę jej sprezentować coś naprawdę świetnego, albo chociaż okej, żeby nie pomyślała, że mi na niej nie zależy.

Muszę kończyć. Wesołych Saturnaliów, do usłyszenia!

Twój syn z Obozu Jupiter,

Ricky


────
[422 słowa: Ricky otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia +15 PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz