San Francisco, 17 grudnia
Matko Arcus,
Jest to już szósty arkusik, z którym próbuję swoich sił. Wszystkie poprzednie wylądowały w koszu na śmieci. Kto inny może mieć tyle szczęścia, żeby dwa długopisy w ciągu pięciu minut wybuchły mu w rękach, jak nie twój syn? [trochę poskreślanych, nieczytelnych słów]
Przepraszam, nie chciałem zaczynać tego listu w tak negatywnym tonie. Prawdopodobnie powinienem wziąć siódmą kartkę, bo nie wygląda to najbardziej elegancko, nie jest to list, jaki powinien trafić na Olimp, ale Lexi mówi, że jest w porządku, skoro papier jeszcze nie rozdarł się na pół, to chyba znak od Ciebie, że mogę pisać dalej.
U mnie wszystko po staremu. Zwichnięta kostka, stłuczone kolano, oparzyłem się świeczką, prawie odmarzł mi nos, [plama krwi, nieudolnie wytarta rękawem]
A tego nawet nie skomentuję, jak można skaleczyć się kartką która leży płasko na stole, na Jowisza? Mam nadzieję że udało mi się znaleźć korektor i czytasz ten list w stanie trochę mniej żałosnym, niż jak go widzę obecnie. A to dopiero połowa kartki, i nawet nie [plama na dobrę pare linijek, nawet jeśli coś czytelnego było tam napisanego, obecnie nic nie widać]
Jak mijają ci Saturnalia, mamo? Mi w tym roku się całkiem podoba. Spróbowałem dzisiaj tylu pierników, że chyba zaraz pęknę, i się nawet nie zatrułem! mam taką nadzieję…
Tata z Caesariem od rana śpiewają świąteczne piosenki, i tak mniej więcej od początku grudnia. Z przerwami na krzyki bólu i plastry, ale nic nie będzie głośniejsze od Mariah Carey, bo razem z Lexi kupiliśmy im głośnik, przeklęty pomysł, pewnie mój. Tak wibruje, że spadł z blatu stołu prosto w kosz na śmieci. I huczał tak samo głośno! Teraz siedzę z Lexi w pokoju obok, za zamkniętymi drzwiami i z herbatką, i nadal słyszę, że It’s time!
Skoro jest czas, no to jest. Wszystkiego najlepszego, mamo, w tym świątecznym okresie, dużo prezentów i szczęścia, choć w sumie co to za życzenia, do bogini szczęścia, pewnie masz już go aż nadto. Mógłbym też trochę dostać, tak pod choinkę?
[kolejna plama, pachnąca cynamonem i goździkiem]
Twój syn z Obozu Jupiter,
Dick
[331 słów: Dick otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia +15 PD]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz