piątek, 18 listopada 2022

Od Ricky'ego — „To będzie wspaniały dzień!”

— To będzie wspaniały dzień! — wykrzyknął Ricky, spadając ze swojej pryczy. Wykonywał przy tym parę gestów mających tę wspaniałość podkreślić, tak więc legioniści wokoło mogli sobie łamać głowy, jakim cudem ten dzieciak jeszcze nie kica w kołnierzu ortopedycznym i o kulach. Mogli.
— Centurionko, to będzie wspaniały dzień! — wykrzykiwał dalej syn Merkurego, teraz już na zewnątrz baraku, gdzie Philip — jak co ranek — robiła krótką przebieżkę z Juanem.
Do uszu zaspanych członków Piątej Kohorty nie dobiegł, o dziwo, jęk Ricky'ego, ani soczysta reprymenda centurionki, albo oba naraz, z akompaniamentem kości miażdżonych przez końskie kopyta — tylko krótkie:
— Owszem, Ricky.
W biednych żołnierzach aż krew się zagotowała — byli pewni, że Philip, nieznosząca tej półboskiej (podobno) pokraki stanie po ich stronie, i nakaże mu szanować współtowarzyszy razem z ich rytmem dobowym. Obiekt ich agresji był doskonale świadomy, co sądzą o nim koledzy z baraku, i najwyraźniej zupełnie świadomie miał to w dupie.
Tymczasem Ricky, nieco zachęcony życzliwą (o ile to możliwe u Philip Morris) odpowiedzią centurionki, podążył za nią. Juan był dość szybki, ale w końcu — syn Merkurego. Pewnie już jako płód urządzał maratony wokół pępowiny, czy jakoś tak.
Czarnowłosa zatrzymała się niedaleko wejścia do Obozu Jupiter. Przystanęła w miejscu, jakby czegoś wypatrując — i faktycznie — po chwili z tunelu wyłoniła się blondwłosa dziewczyna z plecakiem. W tym momencie Ricky nie mógł się już powstrzymać i podbiegł do obu dziewczyn, skandując „HEJ”.
— To nowa? Czy mogę ją oprowadzić? Jak ma na imię? Czyta książki? Co sądzi o estrach? — wciął się natychmiast w coś w stylu „dzień dobry” Philip. Ta, trochę przyzwyczajona do odpałów Ricky'ego, zamknęła oczy, policzyła do dziesięciu i zaczęła rozmowę ponownie.
— Nazywasz się…?
— Mówcie mi TJ.
Centurionka chciała jeszcze coś dopowiedzieć, ale jej uwagę zwrócił kościsty palec syna Merkurego wbijający się w przedramię.
— Tak, Ricky?
Ten wpatrywał się rozanielonym wzrokiem — to znaczy takim, jakim zwykle darzy się piękne kobiety, mężczyzn, ludzi i niekoniecznie ludzi — a w przypadku Ricky'ego, może nowy zestaw Małego Chemika — w każdym razie, wpatrywał się zamglonym wzrokiem w ową TJ, nową, wielką, tajemniczą, boską, niezrównaną, i, na Jupitera, co ona może mieć w tym plecaku?!
— Mówiłem, że to będzie wspaniały dzień.


◇──◆──◇──◆
[352 słowa: Ricky otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz