Przewertował pogniecione kartki starego notesu, obracając w drugiej dłoni ołówek i zastanawiał się, od czego tym razem powinien zacząć. Pomysłów miał masę, przez co rzadko które realizował, bo gdy miało dojść co do czego, to zaraz zapominał, o czym myślał. Głos w głowie podpowiadał mu, by tym razem napisał coś krótkiego, lecz wartościowego. Nie musiała być to kolejna denna historyjka o nieudanej miłości, jak to miał w zwyczaju pisać, gdzie mordował wszystkich bohaterów, ale coś innego — nowego. Taki też był zamiar.
Położył notes na czystym stoliku (niedawno go umył) i zabrał się za pisanie. Napisał może pięć zdań o tym, jak bardzo główny bohater nienawidzi życia i się skrzywił. Miała być to nowa historia, a zaczął w podobny sposób, jak wszystko innego.
Wzruszył ramionami i kontynuował, ignorując fakt, że nie trzyma się tego, co sobie chwilę temu powiedział; i pisał tak niecałe dziesięć minut, bo po tym czasie wyczerpała się energia młodzieńca. Westchnął, zmęczony i przerzucił kartki, by zupełnie bez kontekstu zabrać się za szkicowanie lokomotywy. Nie był to żaden istniejący pojazd — nie myślał o tym teraz — lecz coś, co sam wytworzył w głowie i chciał zawrzeć na papierze.
Rozproszyło go pukanie do drzwi. Może by to zignorował, jakby było jednorazowe — każdy może się w końcu pomylić — ale nieznajoma osoba nieustannie waliła w drewniane drzwi pięścią, niemalże nie wywołując małego trzęsienia ziemi. Aye zdążył się już zirytować. Był zły, bo ktoś przerwał mu jego moment na korzystanie z notesika.
Podszedł do drzwi i delikatnie je uchylić. Ten, którego zastał przed nosem, nie rozpoznawał. Nie dlatego, że rzadko wychodził z domku dziewiątego, lecz dlatego, że ów twarz wydawała mu się nowa, odświeżona.
Wpatrywali się w siebie przez moment, aż Aye ostrożnie nie zapytał:
— W czym mogę pomóc?
Uniósł ciemne brwi do góry, próbując powstrzymać cisnący się grymas na usta.
— Dzieciak Hefajstosa?
— A jak myślisz? — skrzywił się. — Czego potrzebujesz? — dopytał, niecierpliwiąc się.
Nieznajoma osoba sięgnęła po coś do kieszeni, chwilę w niej grzebała, po czym podała Aye coś o dziwnym kształcie do ręki. Ten przyjrzał się uważnie rzeczy, nie rozpoznając w tym nic znajomego.
— A co to jest? — Chciał się dowiedzieć, jak miał okazję, lecz gdy uniósł wzrok, to ślad po nieznajomej osobie zaginął. — Halo?! — zawołał, zdezorientowany.
Nikt jednak do niego nie wrócił, jakby wymyślił sobie obcego i rozmawiał sam ze sobą. Sytuacja była niecodzienna, ale to nie znaczy, że nie podejmie się naprawy dziwnego urządzenia. Zabrał je zaraz do piwnicy, gdzie dokładnie obejrzał pod światłem żółtej żarówki. Porównywał do innych rzeczy, powoli i na spokojnie, próbując odnaleźć podobieństwa do tego, co trzymali w piwnicy. Nic jednak nie wyglądało w ten sposób. Nic również nie posiadało w środku podobnego elementu.
Zabrał ze sobą dziwne „coś” z powrotem na górę i oglądał jeszcze kilka razy, aż podjął stanowczą decyzję, że odszuka nieznajomego. Chciał się podjąć tego zadania, lecz potrzebował wiedzieć, czy jest to element, czy cała, jedna rzecz.
Od godziny stał przyciśnięty do ściany domku dziewiątego, wypatrując nieznanej osoby od dziwnego urządzenia. Przeczucie kazało mu poczekać, jednak od dłuższego czasu nic się nie działo. Miał już dość i chciał wrócić do siebie. Do siebie i swojego notesika.
Oderwał się od ściany i poszedł dalej, w końcu błądząc między innymi domkami. Nie wiedział, od czego powinien zacząć, więc… złapał pierwszego lepszego chłopaka, który mu się napatoczył.
— Hej, czy… widziałeś może taką jedną osobę, która… — zamyślił się. — Nie do końca wiem, ale wyglądała na kompletnie nową w obozie.
— Słuchaj, chciałbym ci pomóc, ale mam słabą pamięć. Może widziałem, ale zapomniałem. — Zasmucił się. — Masz może więcej szczegółów?
— Ta osoba przyniosła mi to coś. — Wyciągnął dziwną rzecz i niemalże przycisnął chłopakowi do twarzy. — Kojarzysz kogoś, kto mógłby to mieć?
— A co to jest?
— Właśnie dlatego szukam tej osoby. — Zaczynał się niecierpliwić. — Nie wiem, co to jest.
Chłopak przybrał zamyślony wyraz twarzy.
— Może nie rób z tym nic i poczekaj, aż ta osoba do ciebie wróci? Po pewnym czasie będzie chciała znać postępy i wtedy się dowiesz.
Rada nie głupia, ale mogła pomóc. Aye się zgodził, podziękował niezręcznie blondynowi i wrócił do siebie. Teraz musiał tylko czekać. Czatować przy drzwiach jak pies obronny.
◇──◆──◇──◆
[675 słów: Aye otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz