środa, 9 sierpnia 2023

Od Erico CD Louise — „Pożegnanie z Obozem Herosów”

Poprzednie opowiadanie

Erico miał w planach udać się poza obóz. Chciał wymyślić nowy przepis, do którego będzie musiał wykorzystać jedynie jogurt, makaron, truskawki i bazylię, niby to brzmiało już logicznie, jednak dla niego, Włocha, dodawanie truskawek do makaronu? Nie, nie, tak być nie może.
Niespodziewanie wpadła na niego jakaś dziewczyna. Przez parę dobrych sekund zastanawiał się, kim jest, aż sobie przypomniał. No tak! Louise, grupowa Ateny! Znaczy, już była grupowa, bo jak dobrze zauważył, dziś opuszcza obóz.
– Henry'ego… – pomyślał na głos. – Właściwie to tak. Chyba w zbrojowni Aresiaków.
– Ale… w zbrojowni Aresiaków była tylko moja torba!
– A ja tam widziałem też Henry'ego… ale ktoś go wziął. Taki czarnowłosy chłopak, tylko jest mały problem. Raczej za szybko ci go nie odda. Dzieci Afrodyty mi opowiadały, że oprócz tego, że jest ciachem to ostatnim chamem, więc… powodzenia! – uśmiechnął się, klepiąc dziewczynę po ramieniu. – Jednak spokojnie! Pomogę ci.
Syn Apollina doskonale wiedział, że zabranie przyjaciela córki Ateny od największego postrachu Obozu Herosów będzie trudne, jednakże, czego się nie robi dla kumpli?
Erico zabrał blondynkę do swojego domku.
– Może jesteś głodna? – spytał. – Mam jeszcze trochę oliwek z wczoraj.
– Podziękuję – uśmiechnęła się dziewczyna, wchodząc do pokoju chłopaka.
No cóż. Brzydko mówiąc, burdel. Kołdra z niewiadomych przyczyn leżała na podłodze, po całym pomieszczeniu porozwalane jakieś książki (trudno stwierdzić, jakie to były, ponieważ wszystko leżało otwarte na randomowych stronach), a na parapecie puszka piwa. Tak, tego napoju bogów.
– Och… – zaniemówił, zauważając, w jakim stanie wpuścił ją do pokoju. – Wybacz mi, proszę, tak naprawdę nie spodziewałem się tutaj twojego przyjścia i… nie zwracaj uwagi na puszkę. Widzisz, to zero procentowe i na dodatek wypiłem tylko ¼, bo reszta też oczywiście musiała spróbować, a dostałem od znajomego z domku Dionizosa, ale dobra, nieważne. Musimy uzgodnić plan ratowania Henry'ego!
– Ale po co plan ratunku?
– No… chyba trzeba zaplanować, jak będziemy działać, co nie? W dodatku jesteś córką Ateny.
– Nigdy nic nie planowałam i jakoś przeżyłam.
– A… to… może po prostu chodźmy na żywioł, oki?
– Idealnie.
– Czyli co robimy?
– Um… szukamy tego kolesia i poprosimy go, aby oddał Henry'ego.
– Brzmi super!
– Też tak myślę!
Podali sobie ręce na znak zatwierdzenia planu i niczym tajni agenci, wyszli znowu z domku 7, kierując się… właśnie sami nie wiedzieli gdzie.
– Gdzie on może być? – zapytał Erico.
– Może w swoim domku? – odpowiedziała Louise.
Syn Apollina stwierdził, że wchodząc do domku 5, bez żadnej zapowiedzi będzie idealnym pomysłem, więc jakby nigdy nic, podszedł tam i zapukał.
Drzwi otworzyła szatynka, z blizną na pół twarzy i morderczym spojrzeniem. Krytycznie obejrzała Włocha i jego towarzyszkę.
– Czego – burknęła córka Aresa.
– Czy aktualnie tam u was, w domku jest taki chłopak? Ma ponad 2 metry wzrostu, czarne włosy i chyba zielone oczy? – zapytał złotowłosy, patrząc z miłym uśmieszkiem na dziewczynę.
Ta jednak zamknęła mu drzwi przed nosem.
– Chuja cię to powinno obchodzić promyczku! – krzyknęła przez okno, pokazując przy tym międzynarodowy znak środkowego palca. – Liczę do trzech i was nie widzę, bo jak nie to przetestuję na was moją nową broń!
Syn Apollina odszedł na bok, razem z córką Ateny. Mimo to nie zamierzał się poddać. Wiedział, że nie mają całego dnia, a jakoś muszą odzyskać Henry'ego.
– Znajdziemy go, jestem w to pewien – odrzekł Erico, chodząc tam i z powrotem wokół swojego ukochanego domku numer 7. – Masz jakiś plan Louise?


WĄTEK ZAMKNIĘTY PRZEZ MG 29.04.23. (BRAK AKTYWNOŚCI).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz