wtorek, 3 czerwca 2025

Od Rickiego CD Kuźmy — „I was thinking... Maybe you and I should partner up”

ZIMA

Wchodzą w końcu do jaskini. Ricky w momencie, kiedy ostatnie promyki słońca głaszczą mu plecy, zamyka jeszcze oczy, wyobraża sobie, że nadal stoi na zewnątrz. Trzyma się ramienia Kuźmy i wszystko jest w porządku. Dopóki się nie potyka — wtedy musi już otworzyć oczy. Przełyka ślinę, jest za ciemno! Za ciemno!!! Moment, który zajmuje mu przyzwyczajenie się do ciemności, przedłuża się w nieskończoność. Nawet kiedy widzi już ściany, a także pochyłą, kamienistą powierzchnię pod ich stopami, nie poprawia mu to zbytnio humoru. Gdyby mógł jeszcze mocniej uczepić się Kuźmy, zrobiłby to, ale i tak już jest bardzo blisko odcięcia krążenia w jej ramieniu, mocniej nie da rady. Gdyby Kuźma teraz się potknęła, poleciałby razem z nią, pewnie na samo dno jaskini. Sama myśl o tym sprawiła, że zatrząsł się ze strachu. Ale jakoś idą do przodu, Może nie czeka ich wcale taka długa droga, szybko zbiorą grzyby, a potem już będą mogli wracać na powierzchnię. Bogowie, jeśli dacie mi wrócić na powierzchnię, będę nosić rękawiczki ochronne i przestanę wylewać kwasy do szuflad ludzi, którzy mnie denerwują.
Kuźma zatrzymuje się? Co się stało? Bogowie, wiem, że to mało prawdopodobne, ale naprawdę, przysięgam, zwrócę do biblioteki wszystkie komiksy o Asteriksie i Obeliksie, jakie chowam pod łóżkiem. A te, które się spaliły, odkupię. Przysięgam. Sprzedam…
— Czemu zrobiło się tak różowo?
Wokół półbogów pojawiła się mgła o intensywnym różowym zabarwieniu. Mózg Rickiego szybko przestawił się z chaotycznej paniki na zastanawianie się nad jej pochodzeniem. Czy to jakiś opar? Może ma omamy wzrokowe wywołane jakimiś toksycznymi porostami? Były to znacznie bardziej pozytywne myśli niż błaganie bogów o ocalenie i pomogło to synowi Merkurego stawiać kroki z większą pewnością, ponieważ ciekawie rozglądał się w poszukiwaniu źródła tajemniczych chmurek. Kuźma twierdziła, że to chmurki, ale Ricky jej nie wierzył. Wyciągnął z kieszeni probówkę i spróbował zebrać troszkę, żeby w baraku się przekonać, ale było to dosyć trudne zadanie. Chmurki gwałtownie reagowały i uciekały, zanim wylot probówki ich dosięgnąć, ale Ricky się nie poddawał. Okazywał irytujący (dla Kuźmy), ale też godny podziwu (dla niego samego) upór. Cytując klasyka — to, co robił, było mądre, ale też niebezpieczne. Szanuję to.
Dalsza droga nie była już taka zła, choć Ricky nadal nie wypuścił ramienia Kuźmy z kurczowego uścisku. Bał się, nadal strasznie się bał. Schodzenie do ciemnej jaskini było w scenariuszach wielu jego koszmarów. Schodzenie do ciemnej jaskini, ale z kimś? Taki sen nie musiałby mieć koniecznie złego zakończenia.
Młody chemik obserwował też wszelkie możliwe powierzchnie. Znalazł już parę grzybów i krzyczał za każdym razem, i za każdym razem Kuźma miała ochotę go udusić.
— Są! Mam je! — Szarpnął dziewczynę. — Tym razem naprawdę, jestem pewien!
Puścił rękę Kuźmy i wyciągnął z kieszeni pomięty rysunek.
— Są fioletowe, widzisz? Z tymi plamkami! To one! To one! 

  Kuźma? 
─── 
[451 słów: Ricky otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz