niedziela, 31 grudnia 2023

Od Kazue — zlecenie #9

Spokojnie sobie ćwiczyła walkę mieczem, a nagle jakaś dwójka dziwaków do niej podeszła. Jeden zaczął coś tam gadać o graniu na jakimś instrumencie, a drugi beztwarzowiec wydawał się potakiwać burczeniem brzucha. Dopiero kiedy zerknęła na brzuch nietypowego stworzenia, zauważyła… że, no, jego twarz znajduje się na jego torsie. Różne dziwy widziała, więc jedyne co sobie pomyślała to „aha, zajebiście”. Podobno ten brzuchomówca chciał nauczyć się na czymś grać. Wszystko byłoby ok, gdyby sama wiedziała, jak się gra na czymkolwiek, oprócz na nerwach. Jasne, jej brat coś tam umie, ale chuj jej po bracie w Vermont.
– No… e… jaki instrument ci się widzi? – spytała, starając się patrzeć w oczy jej nowego koleżki bez czucia się niesamowicie niekomfortowo.
– Wiesz, myślałem o czymś w stylu fletu. – odpowiedział, a Kazue od razu zaczęła sobie wyobrażać, jak blemmjowie mieliby grać na flecie.
– O, nie… może coś w stylu ukulele albo gitara? – zaproponowała, patrząc jak ekspresja… torsu się zmienia.
– Och, skoro nie flet, to może saksofon? – spytał, a jedyna odpowiedź, jaka przychodziła herosce do głowy to ucieczka. Mimo tego nie może tak po prostu biedaka zostawić. Westchnęła, po czym wyciągnęła spod łóżka gitarę, która była tam w sumie… od bogowie wiedzą jak długo. Wyglądała, jakby jakiś hipis grał na niej ballady do swojej ukochanej. Podała ją uprzejmemu koledze, czekając, aż sam coś z nią wymyśli.
– Bę, bę… – zaczął dotykać strun, naciągając je, żeby robiły jakoś dźwięk. A z tego, co było jej wiadomo, nie tak grało się na gitarze. Wzięła ją, po czym zaczęła się trochę męczyć z nastrojeniem jej, ale jakimś cudem jej się udało. Chyba oglądanie jak jej brat grał było przydatne. Potem podała ją znowu blemmjowi, a po chwili szperania wyciągnęła również kostkę, na której był wizerunek czegoś, czego nie mogę opisać.
– Okej, trzymasz kostkę i drugą ręką trzymasz struny na tym czymś, to się chyba nazywa szyjka, rączka, nie wiem, niezbyt mnie to interesuje. – spróbowała ustawić ręce Grześka (przynajmniej tak go postanowiła nazywać), aby były tak, jak pokazywała. – I zmieniasz palce, kostką brzęczysz te struny, które trzymasz. – dodała, dając znak, żeby spróbował coś zagrać. Było źle, ale nie tragicznie! – Dobra, przy- przestaniesz już? Dziękuję. Przydałoby się, abyś znał jakieś nuty… – zaczęła się zastanawiać, na tym jej wiedza się kończyła. Na szczęście, ma magiczne urządzenie zwane telefonem. Wyszukała najłatwiejsze nuty do nauczenia się i o, są! – C-dur, e-moll, A-dur… a wiesz co, pierdol, wszystko już umiesz. – stwierdziła, rozsiadając się. – Aby grać, po prostu chwytasz i napierdalasz tym kogoś, kto cię wkurzył. Tak, dokładnie tak. – potwierdziła, kiedy Grzesiek zaczął ćwiczyć wymachy. – A jak chcesz jakiś dźwięk, to sobie znajdź tabulatury. To takie coś, że masz sześć linii, odpowiadają strunom i masz tam zapisane jakieś cyferki, które coś znaczą. Nie martw się, złapiesz od razu. Tak, idź się pochwalić. – kiedy jej nowy kolega wybiegł z domku Aresa, aż się wzruszyła. Ach, tak szybko dorastają… ej, tak właściwie, czy ta gitara nie była pamiątką po jakimś zmarłym herosie...? A chuj, trudno, nie będzie mu przeszkadzać, już nie żyje. A nawet jeśli, to nic z tym nie zrobi. Sorry, martwy nieznajomy bracie.


◇──◆──◇──◆
[508 słów: Kazue otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia + 30 PD za wykonane zlecenie]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz