Wystarczyły 22 minuty poza terenem obozu herosów, by wpaść kłopoty, a zwykłe świąteczne zakupy zmieniły się w szaleńczą ucieczkę przed bezdomnym.
Pierwszy kwadrans przebiegał spokojnie: tyle właśnie zajęło Avery dotarcie z obozu do Nowego Jorku.
Następne pięć minut ograniczyło się do oglądania witryn sklepowych i prób znalezienia idealnych prezentów dla swojego rodzeństwa i bliższych przyjaciół.
Dziecko Ateny było zaspane, było nu zimno, dlatego też idealnym pomysłem wydawało nu się kupienie kubka kawy w automacie stojącym nieopodal. To był błąd.
Podczas poszukiwania drobnych, kilka monet wypadło nu z portfela. Gdy Avery schyliło się, by podnieść pieniądze, znikąd pojawił się bezdomny i – dosłownie! – rzucił się na młodego półboga. Początkowy atak swoją torbą zadziałał i odpędził tego człowieka, jednak ten nie odpuścił.
W innym wypadku Avery by po prostu użyło siły, ale jedną rękę miało zajętą, a bezdomny — mimo że był menelem, w dodatku pijanym — był duży wyższy i masywniejszy.
W tym wypadku logiczne było wycofanie się… ale menel nie odpuścił i rzucił się za dzieckiem Ateny.
Avery rzuciło się do ucieczki, jakimś cudem nie gubiąc torby. Przez chwilę przeszło nu przez myśl, iż bezdomny jest tak naprawdę potworem i to Mgła płata nu figle. Niestety nie był to żaden mitologiczny stwór, tylko zwykły menel z Nowego Jorku.
Avery gnało ulicami Manhattanu, a menel deptał nu po piętach. Dziecko Ateny wpadło na parking jakiegoś sklepu i, ignorując zaskoczone spojrzenia zwykłych śmiertelników, krzyczało na menela, by ten został no w spokoju.
W chwili, gdy przed Avery wyrosła ściana już wiedziało, że dalsza ucieczka będzie niemożliwe. Ślepy zaułek. Pozostało nu tylko ukryć się za śmietnikami, licząc, iż menel da sobie spokój.
Nagle usłyszało damski głos, odgłosy uderzeń i wiązankę przekleństw ze strony menela. Ostrożnie wychyliło się zza kontenera. Młoda kobieta z parasolką skinęła na Avery.
– Chodź, pomogę ci wstać. Co się stało? — zapytała, ale nim Avery zdążyło odpowiedzieć, ta kontynuowała: — Albo nie, nieważne, muszę najpierw wrócić po zakupy, które zostawiłam na chodniku. Ale potem możemy się przejść do jakiejś kawiarni i opowiesz, co i jak. Pasuje ci?
Dosyć niespodziewany zwrot akcji — tym bardziej, iż kobieta bez wątpienia była półboginią. Avery z wdzięcznością chwyciło jej dłoń.
— Dziękuję — powiedziało. Ręce wciąż nu się trzęsły.
Razem z kobietą ruszyło w stronę jej samochodu, by później skierować się do pobliskiej kawiarni.
◇──◆──◇──◆
[372 słowa: Avery otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz