Zion pracę przerywał jedynie, gdy musiał zapalić papierosa. Tak było i tym razem, gdy wybiła godzina trzynasta i jak codziennie opuścił swoje biuro by odetchnąć nieświeżym powietrzem. Złapał za papierowy kubek z kawą i wyszedł z biura na zewnątrz, gdzie zbierali się wszyscy chcący nabawić się raka płuc.
Zion w przeciwieństwie do niektórych na przerwie wypalał tylko jednego papierosa. Czy miał ochotę na więcej? Możliwe, że gdy jeszcze zaczynał z nałogiem to tak, lecz teraz, po latach życia w nudnej rutynie, dym z drugiego papierosa nie przeszedłby mu przez gardło. Poza tym, w tej pracy każda minuta miała znaczenie i Zion doskonale o tym wiedział. Jednak jak się okazało, nie każdy o tym wiedział.
— Hej, Zion! — pomachał w jego kierunku współpracownik Blondyna. — Jest sprawa.
— Mów. — heros skwitował rozmówcę szybko.
— Słyszałem, że niedawno miałeś urodziny, a żona kazała mi zerwać z hazardem, więc mam dla ciebie trzy kuponiki do wykorzystania w jednym zakładzie bukmacherskim. — mężczyzna wcisnął Zionowi trzy
niewielkie świstki papieru. — Baw się dobrze, powodzenia.
Zion nie miał czasu podziękować koledze z pracy, gdyż ten zniknął równie szybko, jak się pojawił. Nie miał też czasu sprostować faktów, że nie miał niedawno urodzin. MImo wszystko nie narzekał. Darmowy hazard? Brzmi, jak świetna zabawa.
Jeszcze tego samego dnia syn Ateny znalazł trochę czasu, by obstawić coś w Zakładzie Bukmacherskim BETter. A co postanowił obstawić? Szachowe mistrzostwa Australii i Oceanii w Armagedonie. Może nie brzmi to zbyt ciekawie, ale Zion uznał to za świetny wybór, bo nie za bardzo uśmiechało mu się czekać długi czas na wyniki. Obstawił więc, wrócił do domu i po ogłoszeniu wyników poszedł odebrać nagrodę.
Zion wygrał wszystkie trzy zakłady, które obstawił. Miał może odrobinę szczęścia, ale to nie ono zaskutkowało wygraną. Blondyn już wcześniej śledził owe mistrzostwa i znał każdego z zawodników, przewidzenie wygranych i przegranych nie stanowiło dla niego większego wysiłku, zważając na to, że w szachy gra od dzieciństwa. Z hazardowego transu wyciągnął go znajomo brzmiący głos.
— Dzień dobry! — kobieta wyciągnęła dłoń w kierunku mężczyzny, nie pozostawiając mu zbytnio możliwości nie uściśnięcia jej — Nie spodziewałam się pana tu spotkać. Czy ze zdrowiem już lepiej?
Po tym pytaniu był pewien, że przed nim stoi kobieta, która jakiś czas temu pomagała Winterowi rozmrozić Ziona.
— Dzień dobry. Niedawno lekarz pozwolił wrócić mi do pracy po krótkiej przerwie. I bardzo dobrze. Siedzenie w domu mi nie służy. — Heros odparł i odwrócił się jej kierunku, lecz zaraz po tym skrzywił twarz, gdy doszedł do niego zapach wydobywający się z papierowej torby, którą jego rozmówczyni trzymała w ręce. — Jest pani pewna, że to nadaje się do spożycia? Nie pachnie zbyt dobrze.
◇──◆──◇──◆
[428 słów: Zion otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz