wtorek, 21 lutego 2023

Od Lexi CD Michelle — „Wycieczka do San Francisco”

Poprzednie opowiadanie

WIOSNA

Wycieczka do San Francisco z ledwo sobie znaną legionistką Trzeciej Kohorty była decyzją zupełnie spontaniczną. Czas w obozie sunął powoli niczym żółw i ociężale jak stary parowóz obarczony dziesiątkami wagonów, a pomocy w pracy, jak na złość, nikt nie potrzebował. (Tak, Lexi spytała przynajmniej troje innych obozowiczów. Gdy jeden z nich przybrał taką minę, jakby chciał ją nadziać na swoją włócznię za niepotrzebne zawracanie mu gitary, poddała się). 
Tym sposobem więc stała gdzieś pośrodku obcego sobie miasta w towarzystwie obcej sobie dziewczyny. Rozkosznie. 
To nie tak, że było źle. Michelle zdawała się być naprawdę fajną osobą, która zwracała uwagę na to, czy jej towarzyszka dobrze się bawi. Faulkner chyba po prostu oduczyła się przebywania z kimkolwiek innym niż Dick czy towarzyszące jej wiecznie zwierzątka (jeśli o nich mowa, jakieś pół godziny wcześniej szczury z tutejszej kanalizacji postanowiły przybyć jej na powitanie — to naprawdę miłe z ich strony, ale ludzie patrzyli się na to wszystko jakoś krzywo). I to nie tak, że nie miała innych znajomych, tylko… chyba po prostu nie miała zbyt wielu bliskich znajomych, przyjaciół
Być może teraz miało to się zmienić. 
Problemem pozostawało również samo miasto. Mimo że Lexi trenowała w obozie już od ponad roku, do tej pory jeszcze nigdy nie pojawiła się dla niej okazja zwiedzania miasta, w którego okolicy był on umiejscowiony. A miasto to było duże. Znacznie większe od jej rodzinnej wsi, do której do tej pory nie przyznała się przed żadnym z legionistów. A do tego znacznie bardziej hałaśliwa i wypełniona znacznie większą ilością osób. 
Pytanie o to, co miały teraz robić, wydało się nagle testem, w którym miała udowodnić, że jest obeznaną młodą osobą, na którą się kreowała. Że nie jest jak jej ojciec, który prawie nigdy nie wystawia nosa poza granice swojego gospodarstwa. A jej tymczasem do głowy nie przychodziła żadna atrakcja San Francisco poza tym sławnym ogromnym mostem, który nie oferował pewnie więcej niż to, że był ogromny i sławny, i Alcatraz. To drugie brzmiało kusząco, ale była pewna, że wejściówki tam znajdowały się poza finansowym zasięgiem dwóch przypadkowych nastolatek. 
— Może przejdziemy się po parku? Pogoda jest naprawdę ładna — zaproponowała w końcu, nie będąc w stanie odszukać w swym umyśle czegokolwiek bardziej kreatywnego. 
— Masz na myśli Golden Gate? Ja również bardzo chciałam go odwiedzić, jest podobno bardzo duży i bogaty w atrakcje! — podłapała Michelle. 
Taaak… Zdecydowanie chodziło jej o Golden Gate, o którego istnieniu i fenomenie absolutnie wiedziała… 
— Tak, to prawda! Jak myślisz, uda nam się dostać do niego stąd na pieszo? — zagaiła, jak gdyby nigdy nic. 
 
Michelle?
◇──◆──◇──◆
[417 słów: Lexi otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz