Tak. Zrobienie warkoczyków Juanowi to był ewidentnie najlepszy plan. Wanda zaczęła grzebać w kieszeni, znajdując gumki do włosów w najróżniejszych kolorach. Wszystkie położyła w miarę czystym miejscu, choć w stajni było o to trudno.
— Uwierz mi, Juan będzie wyglądał wręcz bajecznie! — powiedziała z entuzjazmem Polka, biorąc do dłoni inną szczotkę, chyba taką, którą się czesze grzywę.
Nie wiedziała, czy robi to dobrze, czy źle. Najważniejsze, że Juan chyba nie miał zamiaru jej upierdolić ręki.
– Philip, ja w ogóle dobrze to robię? — spytała się, zerkając w jej stronę.
‘’Przyjaciółka’’ jej nie odpowiedziała. Czarnowłosa patrzyła przed siebie, zamyślona, może… odrobinę zarumieniona? Nie odzywała się, czekając, aż Philip się ocknie.
— Philip...?
Juan wkroczył do akcji. Szturchnął delikatnie swym majestatycznym, czarnym pyszczkiem ramię Francuski.
— Coś chciałaś?
— Tak — odrzekła. — To tak się czyści konia? Czy tam pegaza? (W sumie to było to samo)
Wanda musiała zaprezentować to, w jaki sposób szczotkuje Juana. Okazało się, że… robi to odrobinę za nerwowo.
— Ja ci zaraz pokaże, jak to się robi — powiedziała dziewczyna z Obozu Jupiter, po czym swoją dłonią, objęła dłoń drugiej, młodszej dziewczyny. Miała ciepłe i delikatne dłonie. — Mocno, ale z wyczuciem, tak jakbyś sobie czesała włosy. Już rozumiesz?
— Powiedzmy — uśmiechnęła się Wanda, po czym wróciła do czyszczenia lśniącej grzywy Juana.
Philip oczywiście przez cały czas patrzyła się jak radzi sobie jej ‘’przyjaciółka’’. Mimowolnie się uśmiechnęła, co było u niej dość rzadkie. Cieszyło ją to, że Juan tak bardzo ją polubił, no i oczywiście jest to osoba, która z chęcią słucha o jej koniarskich sprawach, które to innych niezbyt podobno interesują.
Gdy grzywa pegaza była rozczesana, czas na najlepsze. Zaplatanie warkoczyków. Kiedy Wanda ostatnio je robiła? Dobre pytanie. Sobie rzadko kiedy. Jej rodzeństwo raczej na takie rzeczy nie jest chętne.
Wzięła do dłoni pasmo końskiego włosia, które to przydzieliła na trzy części, a następnie zaczęła je pleść. Nie minęło wiele czasu, aż już, prawie że cała grzywa Juana była pełna takich cudnych warkoczyków, na których końcówkach widniały kolorowe gumki, w kształcie biedronek.
Kiedy już skończyła swe ‘’dzieło’’, odskoczyła na bok, by zaprezentować Juana w warkoczykach.
— I co o tym sądzisz? — zapytała. — Może ci też takie zrobić, co ty na to?
Francuska zaniemówiła. Wanda odebrała to jako komplement, przez co jedynie uśmiechnęła się jeszcze bardziej, siadając na stogu siana.
— T-Tak — odrzekła Philip, rumieniąc się na propozycję ‘’przyjaciółki’’ z Obozu Herosów.
Naczelna koniara z Obozu Jupiter usiadła koło niższej dziewczyny. Ta druga wzięła jej włosy, zaczynając robić to, co Juanowi, przydzielać na trzy części, a następnie pleść.
Musiała jej przyznać. Naprawdę ma je ładne. Gładkie, długie, kruczoczarne włosy… agh! O czym ty myślisz? Miałaś jej tylko robić warkocze, choć, czy to od razu o czymś świadczy? Przecież o przyjacielu też tak można myśleć, to normalne.
— Podobają się ci? — spytała Polka, podając jej lusterko, które zawsze miała przy sobie. Lekko rozbite, choć funkcję swoją nadal dobrze pełniło.
Philip się przyjrzała w lustereczku.
— Są cudne — powiedziała, delikatnie się uśmiechając. Wyjątkowo dużo na jej twarzy pojawiał się uśmiech tego dnia.
◇──◆──◇──◆
[490 słów: Wanda otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz