piątek, 23 września 2022

Od Lucasa CD Louise — „Kamyk towarzysz”

Poprzednie opowiadanie

JESIEŃ

Lucas podniósł kamyka, na którego zwrócił uwagę. Czym się wyróżniał? Może tym, że był większy od innych, a na słońcu pięknie błyszczał? Chłopak po chwili przypomniał sobie pytanie zadane przez siostrę. Wymyślanie imienia nie zajęło mu długo. Był w tym dobry.
— Magnus — zaproponował. — Oznacza to „wielki”
Widać, że jego siostrze pomysł na imię się spodobał. Wiedziała, że Lucas pochodzi ze Skandynawii. Chłopak schował kamyka do kieszeni.
— Przejdziemy się? — spytała się Louise.
Szwedowi pomysł się spodobał, dlatego udali się na spacer.
Spacerowali tak z kilka minut, aż niespodziewanie ujrzeli małą jaskinię. Mimo iż blondyn nie był super przekonany, by tam iść, dziewczyna jednak była innego zdania.
— Dobra, pójdziemy tam, ale jeżeli nam się coś stanie, to będzie na ciebie, jak w ogóle wyjdziemy stąd żywi — powiedział, przewracając oczami.
— Już nie marudź, a chodź! — krzyknęła grupowa, łapiąc swojego brata za rękaw.
Jaskinia nie była jakąś wyjątkowo duża na pierwszy rzut oka. Oczywiście nie wiadomo co dalej.
— Ale czekaj! — nagle Lucas ją zatrzymał — jak będziemy oświetlać drogę? Przecież może być tam bardzo ciemno i się zgubimy!
Louise jednak nie miała z tym problemu. Przypomniało się jej, że w szopce, w której rozmawiała ze swoim kamykiem, była jakaś latarka. Szybko po nią pobiegła. Po parunastu minutach już była na miejscu. Odpaliła ją. Na szczęście działała, ale na wszelki wypadek wzięła także baterie.
Lucas szedł pierwszy. Nie miał przy sobie broni, więc jakby coś nieprzyjaznego wyskoczyło, byłoby trzeba liczyć tylko i wyłącznie na swoje nogi. Nagle jednak Louise przestała świecić latarką na główną drogę, a światło skierowało się na bok. Gdy chłopak już miał się pytać czemu przestała oświetlać główną drogę, zauważył, że znalazła coś innego. Kilka, naprawdę wyjątkowo ładnych kamyków. Młody heros uklęknął przy niej, patrząc na kamienie.
Były one inne od Henrego, czy Magnusa. Były ciemnoszare, ale o delikatnym, granatowym połysku. Wielkością dorównywały kamykowi, co znalazł Lucas.
Louise zaczęła kilka z nich pakować do kieszeni.
— Nie bierzesz? — zdziwiła się jego siostra.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł — odpowiedział szczerze. — Może one mają tutaj tak zostać?
Córka Ateny za bardzo nie przejmowała się tym. No przecież nic im się nie stanie jak wezmą ich kilka, prawda?
Blondynowi jednak od zawsze zdarzało się przejmować się czymś na zapas. Rzadko kiedy wykonywał ryzykowne czynności, ponieważ musiał je dwa razy przemyśleć, czy na pewno przez to nie umrze lub coś w tym stylu.
Louise postawiła swojego kamyczka obok jego jaskiniowych kuzynów. Lucas przykucnął koło niej, kładąc także swojego niezbyt rozgadanego, nowego kolegę.
— Myślę, że się polubili — odezwała się jasnowłosa. — Może będziemy tu częściej przychodzić?
— Czemu nie — krótko po niej Szwed zabrał głos. — Możemy nawet się bardziej uzbroić i pójść dalej, zobaczyć co ta jaskinia skrywa. Może coś wyjątkowego?
— Ja uważam, że nie nie trzeba niczego do uzbrojenia i możemy iść tak, jak jesteśmy — stwierdziła, zabierając Henrego. — To co? Idziemy?
Lucas, mimo iż chciał protestować, to nie było, tak jak chciał. Siostra wzięła go za rękaw, idąc w dal jaskini. W drugiej ręce trzymała latarkę.
— Na pe… — zaczął mówić, aż nagle mu przerwała.
— Na pewno nic nam nie będzie, uwierz mi.
Szli tak przez jakieś piętnaście minut, aż dwójka Atenciątek zauważyła coś błyszczącego. Podbiegli tam. Gdy dotarli, zauważyli, wręcz olbrzymiego kamienia. Był większy i szerszy od pozostałych kamykowatych tutaj.
— To pewnie twój tatuś, prawda Henry?
Kamyk nic nie odpowiedział, ale zapewne by powiedział, że tak. Blondyn swojego kamiennego towarzysza postawił koło kilkukrotnie większego od siebie kamienia, którego było można wprost nazwać głazem.
— A nie mówiłam, aby iść? — powiedziała Louise, krzyżując ręce.
Kilkanaście sekund później po jej słowach usłyszeli, jak w kamiennych korytarzach obok coś się wali.
— A może jednak było trzeba nie iść tu? — rzekł, przełykając nerwowo ślinę brat dziewczyny.
Grupowa szybko chwyciła za swojego przyjaciela i szybko razem ze swoim braciszkiem uciekli czym prędzej z tajemniczego miejsca. Jasnooki nawet nie zdążył sprawdzić, czy oby na pewno wziął swojego kamiennego kolegę.
Gdy obaj już byli poza jaskinią, tam, gdzie było bezpiecznie, zobaczyli czy aby na pewno nie mają żadnych ran i takich innych. Kanadyjce udało się wyjść z tego całą, jedynie Szwed nabył kilka siniaków, ponieważ podczas ucieczki, prawie że się wywalił.
— Nie masz czym się martwić — oznajmił z ciepłym uśmiechem, by nie martwić siostry. — To tylko siniaki, miną, jak każde inne.
Chłopak nagle sobie przypomniał o Magnusie. Co, jeżeli go tam zostawił? Zaczął więc nerwowo przeszukiwać kieszenie w spodniach i swetrze.
— Cholera… — wyszeptał, akcentując ostatnią sylabę.
— Co się stało? — spytała się jasnowłosa.
— Zostawiłem tam Magnusa…


Louise?
◇──◆──◇──◆
[728 słów: Lucas otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz