poniedziałek, 26 września 2022

Od Friedricha do TJ — „Pierwsze koty... do labiryntu”

LATO

Noce bywają ciężkie w nowych miejscach. Tym bardziej, jeśli te noce są w obozie pełnych dzieci greckich bóstw. A już w szczególności ciężkie są noce w domku jedenastym, ochrzczonym na cześć patrona złodziei i posłańców.
Pierwsza noc dla TJ w obozie nie byłaby niczym wyjątkowym, jeszcze parę lat temu jeździła na podobne obozy o tematyce sportowej, tylko na nich nie musiała spać na śmierdzącej wilgocią i stęchlizną drewnianej podłodze. Kolejnym problemem był brak śpiwora, w którym mogłaby przeleżeć do rana, ale nie otrzymała takowego. Zasnęła jednak na kocu, który wyprosiła od pewnej dobrej duszyczki leżącej obok niej na podłodze.
Gdy tylko TJ się zbliżała do upragnionego snu, to akurat pewna grupa hermesiątek, z którymi wczoraj Afrykanerka wdała się w bójkę, wydawała z siebie przeróżne odgłosy imitujące odgłosy natury. A to pohukiwać jak sowy, kumkają jak żaby, a jeden nawet bardzo realistycznie imitował cykanie świerszcza. Wszystko było dokładnie zaplanowane przez te cwane bestie. Specjalnie uniemożliwiali zaśnięcie TJ, by ta była całkiem wyczerpana, a kiedy ta ich upominała w czasie ciszy nocnej, aby łaskawie „zamknęli ryje” ci odpowiadali, że to nie oni a zwierzęta co są na zewnątrz, unikając przy tym podejrzeń ze strony innych współlokatorów.
Hermesiątka przeszkadzali blondynce aż do szóstej rano. Wtedy przestali i poczekali pół godziny. Tyle czasu w zupełności wystarczyło, by dziewczyna zasnęła twardo jak skała, co jej oprawcy wykorzystali najpodlej, jak tylko potrafili. Było jeszcze ciemno i większość obozu jeszcze spała, wtedy właśnie chcieli ją okraść ze wszystkiego, co posiadała. Zbliżyli się do niej, ale ich plan spalił na panewce. Dziewczyny była przytulona do swojego wielkiego plecaka jak dziecko do pluszowego misia, oplatając go ręką i nogami tak, że nie dałoby się z niego nic wyjąć, nie budząc właścicielki. Wkurzone Hermesiątka nie zamierzały jednak zostawić jej bez najmniejszej kary za obicie im buziek zeszłego dnia, więc wspólnymi siłami złapali za rogi koca na którym leżała, podnieśli ją z całym plecakiem i wynieśli z domku. Zamierzali ją wrzucić do jeziora, ale po chwili zdali sobie sprawę, że to ich łatwo zdemaskuje, oraz nie poprawi ich sytuacji. Po gruntownym przemyśleniu wszystkich za i przeciw wspólnie zdecydowali o pozostawieniu TJ w takim miejscu, gdzie żaden świeżak nie da sobie rady i łatwo odsuną od siebie podejrzenia, mówiąc, że nowa dziewczyna zabłądziła i wpadła tam przez pomyłkę. Postanowili wrzucić ją do Labiryntu. Ten plan wydawał się bardzo sprytny i chytry, co bardzo spodobało się całej bandzie.
Po około godzinie TJ obudziła się w swoim kocu, przytulona do plecaka, ale w zupełnie innym miejscu. Było to coś w rodzaju wielkiego drewnianego korytarza ciągnącego się przez wiele metrów i od którego odchodziły dodatkowe korytarze.
Ag man! Moje sny z każdym dniem są coraz dziwniejsze.
Friedrich, szukając rozrywki, innej niż Liga odwiedził labirynt. Oczywiście znajdowało się tutaj wiele groźnych stworzeń i tak dalej, ale czy to nie jest idealnie miejsce, aby wyładować emocje, które zgromadzili w nim jego sojusznicy z drużyny, którzy nie potrafili zabić jednego adc? Przynajmniej nie zniszczył znów klawiatury ani nic takiego. Swoim labrysem rwał też jakieś krzaki przed nim, aby mógł przejść. Bywał tu też za często, że już wiedział jak wrócić. On w porównaniu do innych graczy kiedykolwiek dotknął trawy. Był silnym chłopakiem, no w końcu też wysokim (188 cm), co oczywiście chciał podkreślić.
Po jakiś długim czasie znalazł się w pobliżu innego obozu — herosów. Już miał zawracać, kiedy usłyszał kogoś. Poszedł w stronę głosu powoli. W końcu nie słyszał, co to było, ani co powiedział. Nie spodziewał się tego, co zobaczył.
Blondynka, nawet wysoka jak na kobietę. Umięśniona, to mógł na pewno stwierdzić, ale gdy to tylko zobaczył, skwasił się na twarzy. Idealna figura. Miała też czym oddychać. Nie miała tylko prawej ręki. Lekko się rozluźnił, lekceważąc dziewczynę, no bo przecież nic mu nie mogła zrobić. Trzymał nadal labrys w obu rękach, tak na wszelki wypadek.
— Hę? — powiedział tylko, jakby był zdziwiony.
Nie, że nie był. Oczywiście, że był, tylko to ona była bezbronna. Miała jakiś kocyk i plecak. Co prawda Friedrich był po całej nocy grania w gry, ale trudno.
Dziewczyna w tym czasie zaczęła grzebać po plecaku. Jeszcze zanim Friedrich się do niej zbliżył, ta wyjęła z torby kurtkę skórzaną i zarzuciła ją na plecy, ukrywając przy tym kikut. Gdy tylko usłyszała głos chłopaka, załączył się jej agresor. Podniosła się na równe nogi opatulone w długie kraciaste spodnie od piżamy i przybrała pozycję jak do walki na pięści.
— Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak przesrane teraz masz, mały tsotsi! Nawet ta siekierka ci nie pomoże. — odparła, przeciągając nieco gwarą i zwróciła uwagę na twarz chłopaka, co wywołało skrzywienie się na jej twarzy. — A ty coś za jeden? Nie jesteś Hermesiątkiem ani ich bru, izzit? — odparła niepewnie, opuszczając gardę. Zerknęła w międzyczasie również w tył, aby się upewnić, że to nie jest jakiś sposób odwrócenia uwagi, ale nikogo poza ich dwójką nie było w okolicy. Afrykanerka pobieżnie zbadała wzrokiem swojego potencjalnego oponenta, szacując szanse, jakie będzie miała w walce z nim. Wyglądał na bardzo sprawnego i całkiem silnego chłopa, a to, że trzymał w ręce siekierę, tylko ją utwierdzało w tym przekonaniu.
Tsotsi? Siekierka? Pft! Po pierwsze to jest labrys, ale jak widać, dziewczyna nie była zapoznana z broniami. Na jego twarzy można było zauważyć lekkie niezadowolone z powodu nazwania tego siekierą. Ani ich bru, izzit? Na pewno nie było to ani po niemiecku, angielsku… czy coś takiego. Kompletnie nie zrozumiał, co powiedziała. Może chciała coś po niemiecku powiedzieć, ale nie umie? No w końcu „ich” istnieje w tym języku. Może miesza języki?
Pierwszym pomysłem co może powiedzieć do niej po niemiecku, było coś obraźliwego, ale co mógł dokładnie powiedzieć? Może w końcu rozumieć niemiecki i będzie średnio. Zrezygnował z tego pomysłu i zapytał ją prostym zdaniem.
Von wem zum Teufel redest du?
Nie spodziewał się jakiś dużych rezultatów. Może jednak serio nie rozumie i zrobił z siebie idiotę? No trudno, najwyżej odetnie jej drugą rękę i się skończy, ale gdy tylko tak pomyślał, pokręcił głową. To byłoby niemoralne, ale jak na niego całkiem prawdopodobne. Westchnął po chwili.
— W sumie i tak mi nic nie zrobisz. — powiedział głośno swoje myśli. — Co taka osoba jak Ty mi może zrobić. — parsknął.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że powiedział to głośno, pewnie ją zdenerwował.


TJ?
◇──◆──◇──◆
[1026 słów: Friedrich otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz