Dzieciństwo Gaspara było naprawdę dobre. Urodził się w starej części Budapesztu jako najstarsze dziecko Zoltána Farkasa, którego większość rodziny pochodzi ze Szwecji. Był wtedy bardzo młody i, lekko mówiąc, niezbyt odpowiedzialny, chociaż bardzo cieszył się, że został ojcem. Trochę przerażał go fakt, że jego dziecko jest herosem. Pozwalał mu na praktycznie wszystko, nie zauważając, że Gaspar wyrasta na coraz większego łobuza. W tamtym czasie jedynym zmartwieniem chłopca był fakt, że nie znał swojej matki. Bardzo go ciekawiło, kim jest, jednak ojciec nie chciał powiedzieć mu nic na ten temat. Nie podobało mu się, że nie może mieć prawdziwej mamy, tak jak inne dzieci, tylko partnerki jego ojca, które nigdy nie zostawały na dłużej. Gdy miał trzy lata, urodziły się trojaczki: Remeny, Ferenc i Kerim. Ich rodzina była naprawdę szczęśliwa. Niczego im nie brakowało. Jednak rok później matka bliźniaków zmarła. To wydarzenie źle się na wszystkich odbiło, zwłaszcza na Zoltánie. Gaspar nie lubił widzieć, gdy jego rodzic był smutny, więc chciał się wyrwać z pogrążonego w żałobie domu. Tak więc zaczął sam szlajać się po dworze, chociaż miał dopiero 7 lat i nie do końca było to bezpieczne. Tam przychodziły mu do głowy różne pomysły. Znalazł sobie kolegów, z którymi uwielbiał broić, o czym dobrze przekonali się ich sąsiedzi. Na szczęście kilku z jego przyjaciół było starszych, więc pomagali chłopcu w różnych sytuacjach. Doskonale znał całą swoją okolicę. Gdy nieco podrósł, znalazł idealne miejsce na kryjówkę. Trzeba było wspiąć się na czubek drzewa, a potem zeskoczyć na mur. Było tam mnóstwo gruzu, ale dzieciaki wszystko posprzątały. Gaspar spędził tam sporą część dzieciństwa i wspomina ten okres bardzo dobrze. Miał wiele przygód, ciągle coś się działo. Gdy inne dzieci znalazły „ich” miejsce, młody Farkas wdał się w pierwszą bójkę. Jednak nie mógł zajmować się takimi sprawami cały czas. Miał też szkołę, w której nie szło mu najlepiej. Bardzo późno nauczył się w miarę sprawnie czytać i pisać. Gdy był mały, dość długo zajęło mu nauczenie się mówić. Za to bardzo zainteresował się przyrodą i kosmosem, przez co zaniedbywał naukę szkolnych przedmiotów. Poza tym tak naprawdę nie mieszkał w Budapeszcie cały czas. Zoltán Farkas był dobrym archeologiem i często dostawał różne zlecenia w różnych miejscach świata. Nie mógł zostawić czwórki dzieci bez opieki, więc chłopcy musieli podróżować z nim. Ale Gasparowi wcale to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Zawsze bardzo się cieszył, gdy znów gdzieś wyjeżdżali. Gdy wracał do swojej normalnej szkoły, chwalił się swoim kolegom, gdzie był tym razem, a ci umierali z zazdrości. Oczywiście nie wszystkie podróże były idealne. Raz spędził większość wakacji na pustyni, której szybko miał dosyć. Gdy miał 9 lat, na pół roku zamieszkali w górach w Austrii, ponieważ było to bardziej opłacalne niż ciągłe latanie w tę i z powrotem. Wtedy zrozumiał, że jego tryb życia nie jest taki łatwy. Czasem ciężko było mu się przyzwyczaić do nowych warunków lub rozstać się ze znajomymi, których poznał w innym kraju.
Gdy miał 10 lat, wszystko zaczęło się komplikować. To znaczy, jego zachowanie było coraz gorsze. Był zły na ojca, który usilnie próbował sobie znaleźć nową żonę. Jednak największe problemy Gaspara zaczęły się w momencie, w którym zaczął być dręczony przez okolicznych nastolatków. Był wtedy naprawdę chudy i drobny (chociaż jednocześnie dość silny jak na swój wiek i posturę), ale nie to stało się powodem. Pewnego razu zobaczył, jak nastolatki z okolicy robią sobie imprezę w starych garażach. Gasparowi jakoś nie przyszło do głowy, że podbierając im papierosy i alkohol może mieć problemy. Zauważywszy intruza, zaczęli rzucać w niego butelkami. Dziesięciolatek zdołał uciec, jednak potem z typowej dla niego ciekawości wrócił tam, aby podejrzeć, co się tam dzieje. Był tak przerażony, że postanowił zadzwonić na policję. Po prostu się ich bał. Potem przez długi czas nie działo się nic nadzwyczajnego, aż w końcu w jakiś sposób dowiedzieli się, kto to zrobił. Jak można się domyślić, gdy dowiedzieli się, że w te wszystkie problemy wpakował ich jakiś mały dzieciak, nie byli zbyt zachwyceni. Ci, którym się udało lub nie uczestniczyli na tamtej imprezie, w końcu go dopadli. Gaspar nie miał żadnych szans. Musiał poczuć ich zemstę. Pobili go tak, że trafił do szpitala. Gdy już wrócił do domu, ojciec postanowił ograniczyć jego wojaże. Zorientował się, że puszczanie dziecka w wielkie miasto nie jest najlepszym pomysłem. Gaspar musiał więcej czasu spędzać w domu. Był bardzo zły. Całe życie robił praktycznie tylko to, co chciał i się do tego przyzwyczaił. Taka odmiana wcale mu się nie spodobała. Zaczął się przeciwstawiać. Przy samym oknie jego pokoju rosło wielkie drzewo, którym mógł zejść na dwór, więc nieraz wymykał się tak na noc. Powiedział też o tym swojemu rodzeństwu, z którym miał bardzo dobre relacje. Ojciec nie zorientował się przez długi czas. Gaspar przeżywał wtedy niesamowite dla niego przygody. Lubił taką niezależność. Jednak pewnego razu zrobił to zbyt głośno, a w dodatku jeden z kolegów wołał go pod oknem. Ojciec poszedł zobaczyć, co się dzieje i w ten sposób o wszystkim się dowiedział. Gaspar po raz pierwszy w życiu dostał prawdziwy szlaban. Całe wakacje spędzili w Ameryce Południowej, więc się tym nie przejmował. Jednak gdy zaczął się rok szkolny, ojciec stał się dla niego bardziej restrykcyjny. W dodatku znalazł sobie nową partnerkę, co Gasparowi i trojaczkom wcale się nie spodobało. Gaspar wpakował się w spore problemy. Naraził się starszakom z jego szkoły, którzy wybrali sobie chłopca na swoją ofiarę. Na ogół nie było tak źle, ale raz Farkas został zamknięty na kilka godzin w ciasnej, ciemnej spiżarni. To był jeden z najbardziej przerażających momentów w jego życiu. Dopiero późnym wieczorem został znaleziony tam przez woźnego. Oprawcy zostali ukarani, a Gaspar dla własnego bezpieczeństwa zmienił szkołę, ale nabawił się też klaustrofobii.
Tam znalazł sobie nowych kolegów, którzy miewali głupie pomysły podobnie jak on. Odwalili wiele różnych akcji, jednak ta, przez którą Gaspar wyleciał z nowej szkoły z hukiem to zorganizowanie ogniska na sali gimnastycznej. Najlepsze było to, że tak jak zwykle, jedenastolatek nie widział w tym nic szczególnie złego. Dla niego była to tylko i wyłącznie zabawa. W następnej szkole też nie przesiedział zbyt długo — raz, gdy się bardzo czymś zdenerwował, postanowił wybić wszystkie szyby w sali. Jak się domyślacie, miał przez to duże problemy. Wkrótce zaczęły się ferie. Chłopcy mieli zostać sami tylko na dwa dni, w razie czego miała zaglądać do nich sąsiadka. Jednak w nocy dowiedzieli się, że ich ojciec miał poważny wypadek samochodowy już w Szwecji. Trafił tam do szpitala. Udało się go odratować, ale stracił pamięć. To wydarzenie bardzo wpłynęło na Gaspara i jego rodzeństwo. Chłopiec miał wielkie wyrzuty sumienia, że był złym synem. Był też, delikatnie mówiąc, przerażony. Nie rozumiał, co się stało. Na początku w ogóle to do niego nie docierało. Gdy już zaczął coś rozumieć, nie mógł przestać o tym myśleć. Nie potrafił w nocy zasnąć, a gdy już to zrobił, to miał koszmary. Poza tym za każdym razem, gdy w nocy dzwonił telefon, czuł paniczny strach i nie mógł się opanować, ma tak do dziś. Nie miał ochoty na nic, nawet na jedzenie. No, ale oczywiście dzieciakami ktoś musiał się zająć. Pierwszy miesiąc spędzili u ciotki, która mieszkała w innym mieście. Widać było, że przyjęła chłopców tylko dlatego, że byli synami jej brata i nie miała wyboru. Sama niezbyt radziła sobie z tym, co się stało i w pewnym sensie obwiniała Gaspara, którego miała za okropnego łobuza. Źle go traktowała, a chłopak stał się nieprzyjemny i opryskliwy. Był strasznie nadpobudliwy i wszystko go denerwowało. W końcu nie wytrzymał i powiedział rodzeństwu, że powinni wyprowadzić się do Szwecji. Nie było to jednak takie proste — mieli 8 i 11 lat. Gaspar poprosił o to pełnoletniego kuzyna, syna wrednej ciotki. W końcu się zgodził, jednak nie przemyślał jednej rzeczy. Zamierzał z bliźniakami zamieszkać u dziadków na wsi. Wydawało mu się, że mieszkają blisko lotniska, jednak jak się okazało, trochę mu się pomieszało. Kuzyna już z nimi nie było i nie zamierzał go szukać. W tamtym czasie Gaspar na ogół nie miał na nic ochoty, a już na pewno nie na nic wesołego. Ale to była idealna okazja do odbycia podróży całkowicie samodzielnie! Chłopcy mieli przy sobie trochę pieniędzy. Załatwili dokładną mapę, żeby wiedzieć, jaki pociąg wybrać. Nie daliby rady przebyć aż tak długiej drogi. Gdy wysiedli z pociągu, byli tak zmęczeni, że musieli pójść spać. Nie mieli gdzie, więc weszli do jakiejś stodoły i ukryli się w sianie. Po raz pierwszy od dnia wypadku poczuli prawdziwą radość, dla nich to było naprawdę niesamowite, chociaż ośmioletnie trojaczki trochę się bały. Następnego dnia musieli dojść do pobliskiego miasta. Gaspar zapewniał, że stamtąd już spróbują gdzieś podjechać. Poza tym wcale nie wędrowali cały czas. Po drodze robili też różne inne rzeczy, korzystając z wolności. Mimo to wiedzieli, że tak naprawdę woleliby siedzieć w mieszkaniu w Budapeszcie, nawet ze szlabanem. Potem znów podjechali pociągiem. I wtedy zaczął się problem — mieli coraz mniej pieniędzy. No i zaczęli trochę błądzić. Gaspar wcale nie był taki rozgarnięty, na jakiego się kreował przed rodzeństwem i nie znał okolicy. Okazało się, że przez godzinę jechali pociągiem w zupełnie innym kierunku. Chłopcy w panice zaczęli szukać na rozkładzie nazwę jakiegokolwiek miasta, które było w miarę blisko wsi ich dziadków. I znaleźli. Wtedy byli już całkowicie spokojni, że do nich dotrą. Błądzili chyba ze dwie godziny, ale nie mogli ustalić, w jakim kierunku powinni pójść. Poprosili jakiegoś niewiele starszego od nich przechodnia o pozwolenie na zadzwonienie do dziadków z jego telefonu. Gaspar zawsze starał się zapamiętywać numery telefonów, co w tej sytuacji stało się naprawdę przydatne. Babcia oczywiście była przerażona (co to za pomysły, trzeba było zadzwonić wcześniej, to byśmy was zabrali, to niebezpieczne, Gaspar ile ty masz lat), ale przyjechała po nich i zabrała ich do domu. Jedno jest pewne — nigdy tego nie zapomną.
Wtedy ich życie zaczęło się układać. Zwłaszcza najstarszy z braci był zadowolony. Uwielbiał wieś i wreszcie miał większy kontakt z przyrodą. Cały czas chciał pomagać dziadkom w ich dość sporym gospodarstwie. Najbardziej cieszyło go zajmowanie się zwierzętami. Wkrótce zainteresował się też tymi dzikimi — często chodził do pobliskiego lasu i je obserwował. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie reagowały na niego szczególnie źle. Ucieszony uznał, że może jest jakiś specjalny. Wtedy jeszcze nie wiedział, że to prawda… W każdym razie dni mijały dość spokojnie. Całymi dniami potrafił szlajać się po łąkach, polach i górach. To było w Skandynawii, więc było naprawdę ładnie. Dziadek nauczył Gaspara prowadzić traktor i okazało się, że uwielbia to robić. Czasami jeździł nim tak po prostu, dla zabawy. A potem musiał słuchać, że to niebezpieczne i mogło się coś stać. Przestał się też tak zamartwiać. Naprawdę uwierzył, że jego ojciec jeszcze kiedyś będzie taki jak dawniej. Poza tym zaczął chodzić do szkoły, w której prawie wszyscy od razu go polubili.
[1765 słów: Gaspar otrzymuje 17 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz