To była dość spontaniczna decyzja. Philip byłaby niemal pewna, że dodatkowo jest dość nierozsądna — gdyby się nad tym zastanawiała. A nie zastanawiała się, nie wiedzieć czemu - „chodź, będziesz spać w moim baraku” gwałtownie zgarnęło całą jej świadomość i pozostawiło głupawy uśmiech z pewnością, że to naprawdę dobre działanie. I oczywiście Juana. Philip, zamykając go w jego boksie, widziała w jego oczach coś na kształt... pochwały? „Powodzenia”? Trudno było określić doskonałą, końską mowę w pokaleczonym ludzkim języku. Końskie uczucia były o wiele piękniejsze, doskonalsze, bardziej wzniosłe. Konie były istotami stworzonymi do wyższych celów, a w przypadku Juana — był obdarzony dodatkowo skrzydłami, co jeszcze to podkreślało. Ale, mogłaby przysiąc — że idealny koński pysk wykrzywił się w geście należnym niższej klasie społecznej, mianowicie jej rówieśniczkom, życzącym swojej koleżance niedwuznacznego szczęścia, kiedy w pobliżu zjawi się przedstawiciel płci przeciwnej. Obrzydliwe.
— Więc, gdzie będę spać?
— Gdzie będziesz spać?
Wanda szybko się umyła w obozowej łaźni, gdzie wpuściła ją Philip. Philip również dała jej coś ze swoich ubrań jako piżamę — i teraz Wanda stała przed nią w męskich bokserkach i za dużą o jakieś, w przybliżeniu paręnaście rozmiarów koszulkę z napisem „I'D RATHER BE RIDING MY HORSE”. Notabene, Philip również posiadała takowy napis — na bieliźnie.
Wracając — w czasie, kiedy Wanda popełniała ablucje, centurionka przejrzała barak. Stało jedne wolne łóżko i czarnowłosa błyskawicznie, nie wiedzieć czemu, włożyła pod kołdrę jakiś hełm i parę poduszek, żeby stworzyć iluzję śpiącego legionisty.
Dlaczego?
— Czyli… będę spać z tobą?
Myśli Philip wirowały, kłębiły się i mieszały, w nieskończoność odtwarzając losowe fragmenty — z Wandą w roli głównej. Wanda zrywająca kwiatek, śmiejąca się Wanda, zamyślona Wanda, Wanda odbijająca piłkę, Wanda głaszcząca Juana. Wanda była tu. Przed nią. Dzieliło je tylko te parę centymetrów, koszulki i bielizna.
— Philip?
Ton jej głosu nagle skupił uwagę centurionki, wyrwała się z transu. Wyciągnęła rękę do przodu i nakryła nią dłoń Wandy.
— Wando?
— Philip.
Czarnowłosa chwyciła drugą dłoń z chęcią, żeby Wanda powtórzyła jej imię jeszcze raz, tak jakby nie znała innego słowa.
— Tak, Wando.
◇──◆──◇──◆
[328 słów: Philip otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz