sobota, 25 marca 2023

Od Andrew do Gaspara — „Zguba”

— „Słuchaj chłopcze, mam dla ciebie bojowe zadanie”.
Andrew wciąż słyszał w głowie brzmienie słów wypowiedzianych ledwie przed godziną przez Chejrona i wciąż nie mógł uwierzyć, że centaur nie zdaje sobie sprawy z niesławy, jaką zostało owiane to sformułowanie w świecie śmiertelnych dzieci.
Ogólnie, sprawa prezentuje się następująco. Chejron wezwał go do siebie dzisiejszego ranka z prośbą, by poszedł dziś wesprzeć obozowiczów pracujących na polu truskawek. Co prawda, mogłoby się to wydawać karą dla kogoś, kto z trudem rozróżnia ową truskawkę od, chociażby poziomki, a o roślinach wie tylko tyle, że większość z nich nie rośnie w zimie, ale Chejron określił to jako normalny, obozowy obowiązek.
Chejron próbował się tłumaczyć, że w szeregach domku Dionizosa doszło do rozłamu. Krótko mówiąc, ostatniego wieczora wszystkie dzieci boga wina zorganizowały sobie coś, co określiły jako „Ostateczną Próbę Siły”. Nie obyło się bez ofiar. Na szczęście, wszyscy przeżyli, ale Chejron miał trochę pracy, przy operowaniu rannych. Sprawiło to jednak, że mamy jeszcze mniej ludzi do pracy nad truskawkami.
Cóż, muszę przyznać, że dzieci Aresa zdają się teraz darzyć potomstwo Dionizosa znacznie większym respektem.
Nie zmienia to jednak faktu, że ja wiem swoje. Chejron może się bronić, ale ja wiem swoje. Centaur wyznaczył mnie do tego zadania z premedytacją. Była to jego zemsta za to…
Powiedzmy tylko tyle, że kilka dni temu włamałem się do biblioteki Chejrona i znalazłem książkę o magii. Wiecie, jestem synem Hekate, więc magia to moja broszka. No i w jednej z nich był opisany sposób na wskrzeszenie zmarłych.
Zrozumcie mnie, musiałem spróbować. Zrobiłem wszystko dokładnie tak, jak mówiła książka, ale nic się nie stało, poza tym, że moje nocne krzyki obudziły Chejrona i wywołały jego gniew.
Centaur twierdzi, że już mi wybaczył myszkowanie w jego rzeczach i próbę użycia nieautoryzowanej magii, ale sam nie byłbym tego taki pewien. Wciąż mi się wydaje, że jest między nami zła krew.
W każdym razie ruszyłem na pole truskawek. Oczywiście, gdy już tam dotarłem, polana była oblężona przez pracujących obozowiczów. Było stosunkowo chłodno jak na tę porę roku. Słońce nawet za bardzo nie paliło. Po chwili zdałem sobie sprawę, że moje ukochane okulary przeciwsłoneczne będą mi bardziej przeszkadzać, niż pomagać. Trudniej mi będzie w nich wypatrywać truskawek. Poza tym nie chciałem, by zaczepiły się o jakiś krzaczek, spadły mi z nosa i się potłukły. Z niechętnym westchnieniem wyprostowałem się, zdjąłem okulary, włożyłem je do kieszeni, uniosłem swój koszyk i zabrałem się do pracy.
***
Ku memu zaskoczeniu, nawet przyjemnie mi się pracowało. Była to w zasadzie miła odmiana. Tak się w to wciągnąłem, że nie zauważyłem nawet, gdy pole truskawek opustoszało. Inni obozowicze musieli już skończyć swą pracę i odeszli, by zająć się czymś innym.
Wstałem i otrzepałem się, uznając, że na mnie też nadszedł już czas. Położyłem koszyk na ziemi z zamiarem wyjęcia moich okularów, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że… zniknęły. Moje okulary. Musiały gdzieś wypaść, gdy szukałem truskawek.
Rozglądałem się w panice, zastanawiając się, gdzie mogłem zgubić swój skarb. W tej właśnie chwili podszedł do mnie uśmiechnięty, kasztanowłosy chłopak.


Gaspar?
◇──◆──◇──◆
[497 słów: Andrew otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz