WIOSNA
Wow, po raz pierwszy czegoś nie zjebał! Zasłużył sobie na gratulacje. Rzuciła się na najbliższą kanapę, sofę czy tam fotel. Po prostu na coś, na czym da się usiąść (oprócz Gaspara).
Dobra, Gaspar zdecydowanie był… ciekawy. Aż za ciekawy. Był taki głupi, że aż uroczy. Wydawał się w ogóle nie zwracać uwagi na wszystko złe, co kiedykolwiek zrobiła i tylko wykonywał jej polecenia. Jak taki… piesek. Powiesz mu siad, i usiądzie. Powiesz mu leż, i położy się.
— Hm? — pytanie przyciągnęło jej uwagę. Sama nie miała przeciwko żadnych argumentów (a nawet, uznała to za okazję na lepsze poznanie myśli i uczuć chłopaka), ale… dobra, w jej pokoju ledwo co było miejsca na kota, a tym bardziej na piętnastoletniego syna Demeter.
Strach przed ciemnością? Kolejny dowód jego… prostoty, jak by to nazwała Kazue. Żeby bać się, było czymś wstydliwym dla córki Aresa, nie wspominając o strachu przed czymś takim jak ciemność? Jednocześnie, chciałaby móc żyć z taką prostotą.
— Eh… dobra. Ale będziesz musiał się jakoś wcisnąć do mojego pokoju. Jeśli rozwalisz jakąś doniczkę albo z jakiegoś powodu rośliny nagle znajdą się na ziemi, to wypierdalasz. — przekazała warunki, szczerze martwiąc się o swoje rośliny. — Jeśli będzie ci się chciało, to daj te toksyczne i trujące gdzieś, gdzie nie będą dostępne dla kota. A te bezpieczne mogą być gdziekolwiek. Chyba mam tam gdzieś na łóżku książkę o roślinach trujących dla kotów, czy coś takiego. — poinstruowała, obserwując, jak Gaspar z przerażeniem słucha przestróg i rozkazów. Tak dla dodatkowego efektu, zdjęła maseczkę z twarzy, która zdążyła zaschnąć. — I NIE WCHODŹ JESZCZE DO POKOJU. Jak wyjdę, to możesz wejść. — dodała, żeby przypadkowo nie wszedł jej do pokoju kiedy chowa wszelkie dowody jakichś… ee… nie za przyjemnych rzeczy, typu celowe podpalanie jakichś przypadkowych rzeczy, jakieś dziwne miesięczniki, które kupowałaby twoja matka, czy inne dziwne przedmioty, których lepiej, żeby nikt nie widział.
Po grożeniu brązowowłosego sama ruszyła do swojego pokoju i szybko jednocześnie ostatecznie wysuszyła włosy, przebrała się w piżamę (w kotki!) i panicznie schowała wszelkie poszlaki, gdzie tylko mogła. Pod łóżko, w szafki, pod szafki, na górę szafy, do szafy… Wszędzie, byle żeby niczego nie znalazł.
Już całkowicie gotowa, z wilgotnymi (ale nie mokrymi) włosami, w piżamie w kotki, ze skarpetkami w kotki, z kapciami kotkami i opaską do spania na oczy (również z kotkami) wyszła z pokoju, wracając do kota.
— No, mała, jakby cię tu nazwać… — zaczęła się zastanawiać, drapiąc kotkę za uchem. Może… Honorata? Takie, pasujące do niej. I polskie! Wandzi na pewno by się spodobało.
◇──◆──◇──◆
[410 słów: Kazue otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz