— Hej, Anatol!
Arnar z przyzwyczajenia już miało odwrócić się do tego, kto no zawołał, po czym zaraz skarciło się w myślach.
Wcale nie miało na imię Anatol.
Zostało tak nazwane jeden, jedyny raz… Dobrze, trochę więcej. To nie jeno wina, że Pan D. zawsze myli imiona każdego z herosów, a pomyłka przy jeno imieniu jakoś bardzo spodobała się wszystkim obozowiczom. Ono jednak nie uważało tego za coś szczególnie wybitnego i wartego ciągłego powtarzania. Tak to już jest, jak twoje rodzeństwo ma za ojca Hermesa. Potrafią wałkować jeden żart do porzygu.
Oczywiście, za swoimi plecami od razu usłyszało niewprawnie tłumiony śmiech. Tak, to rzeczywiście szczyt komedii.
— Ej, ej… No, nie obrażaj się! — zawołał Envy, siadając na trawie obok Arnar. — Przecież to nie takie złe. Mnie nazwał Eliaszem. Zgadza się tylko jedna litera.
— Eliasz brzmi jak poważne imię dla szanowanego starszego mężczyzny — stwierdziło Arnar. — Anatol to imię dla psa albo pluszowego misia.
— Zdajesz sobie sprawę, że właśnie obraziłoś każdego Anatola na świecie?
— Nawet jeśli, to mnie to nieszczególnie interesuje.
Envy tylko prychnął pod nosem. Nie, że Arnar miałoby coś do powiedzenia w tym temacie, ale imię Eliasz całkiem mu pasowało.
— Zresztą, nie dlatego cię zaczepiłem. Wyobraź sobie, że…
— Przeszkodziłeś mi w mojej codziennej sesji medytacji. Wytrącasz mnie z rytmu — przerwało mu Arnar, choć wcale nie medytowało. Jeszcze nie zaczęło popadać w skrajności. — No, muszę znowu skupić uwagę na sobie, a nie na świecie zewnętrznym. Miłego dnia.
Envy popatrzył na niego sceptycznie. Ta wymówka jakoś szczególnie go nie przekonała. Arnar też się jakoś szczególnie nie postarało.
— Słuchaj, nie mam nic z łączeniem się ze sobą, czy co ty tutaj robisz, gdy siedzisz na mokrej trawie i zastanawiasz się nad swoim życiem, ale w domku Hermesa podłoga zaczęła się odklejać.
— Co.
— No, podłoga się odkleja od ziemi. Ambrose już zdążyła się potknąć na tych górach i dolinach. — Envy wzruszył ramionami, jakby nic go nie ruszyła krzywda siostry. — Ona zawsze trochę gapowata jest. W każdym razie jesteś grupowym, to ten… twoje zadanie.
— Czekaj! — zatrzymało go Arnar, gdy Envy chciał wstać i odejść. — Przecież dzisiaj rano nic się z tą podłogą nie działo.
— A myślisz, że ja wiem, co oni z nią zrobili?
Po tych słowach Envy po prostu sobie poszedł, zostawiając Arnar z problemem odklejającej się podłogi. Nierozwiązanym problemem. Takich Arnar nienawidziło najbardziej.
Jeno rezygnację można było wyczuć w powietrzu, ale i tak podniosło się z trawy i (jak najwolniej) ruszyło do domku Hermesa. W nadziei, że jednak nie jest aż tak źle, albo to tylko kolejny żart. A ono jak nic się nabrało. Chociaż, czego więcej można się spodziewać po Hermesiątkach? Po tym, co Arnar samo przeżyło, wiedziało już, że lepiej nie mieć wielkich oczekiwań.
Trochę obawiało się otwierać drzwi. Zawsze mogło zawrócić i poprosić kogoś z domku Hefajstosa, żeby to on się tym zajął, tylko że to byłby chyba dziewiętnasty raz w tym miesiącu. O ile Arnar dobrze liczyło, a tutaj łatwo jest pomylić się w rachunkach.
Ostatnio powiedziano nu, że jak jeszcze raz będą musieli naprawiać cokolwiek w tym przeklętym domku, to oni wolą już to tak zostawić. Za tydzień i tak znowu będzie zepsute.
Chyba potrzebują tutaj pancernych mebli. I ścian. I definitywnie podłogi.
Tuż za progiem sytuacja prezentowała się nieciekawie. Naprawdę, Arnar nie miało pojęcia, jakim cudem coś takiego jest możliwe. Wszystkie panele jakby podwoiły swoją długość, a co za tym idzie — zaczęły wyginać się w górę, robiąc cudowne mostki między kolejnym wygiętym panelem, i kolejnym, i kolejnym… Nie z każdym było tak źle. Niektóre odklejały się tylko po bokach, a inne jeszcze się trzymały. Niestety na pierwszy rzut oka, większość tego wszystkiego to były właśnie te mosty.
Rodzeństwo spojrzało na Arnar zaraz od momentu, w którym otworzyło drzwi.
— Co wy znowu, kurwa, zrobiliście?
Wszyscy w domku popatrzyli na siebie nawzajem, po czym odezwała się Ambrose:
— Nie wkurz się, ale…
— Za późno. — Arnar spróbowało zrobić krok w głąb domku. Przy czym „spróbowało” to bardzo dobre określenie, ponieważ i tak stanęło w ten sposób, że panele z głośnym zgrzytem ugięły się pod jeno stopami. Przynajmniej było w stanie zamknąć drzwi, żeby inni obozowicze nie zobaczyli, co ci od Hermesa znowu odwalili.
— To w takim razie… — podjęła Ambrose, strzelając oczami na rodzeństwo. — To, ten. Chcieliśmy zrobić… Co myśmy chcieli zrobić?
Envy, na którego popatrzyła (pewnie w nadziei, że jej pomoże), wzruszył ramionami.
— To nie tak, że my jakoś, wiesz, chcemy tutaj wszystko zniszczyć — Jaime spróbowało pomóc siostrze. — Tylko wyszło… no, jak zwykle. W każdym razie…
— Dobra, odpuśćcie sobie.
Skoro jeszcze nie zdążyli wymyślić w miarę przekonującego kłamstwa, to nie wiedzą nawet, co dokładnie sprawiło, że podłoga wygląda, jak wygląda. Albo wiedzą, że jak będą się tak tłumaczyć do Arnar, to prędzej czy później odpuści, bo nu się nie będzie chciało z nimi męczyć. Jak nie chcą powiedzieć, to nie będą tak kręcić, byleby wymigać się od odpowiedzialności. Arnar już całkiem dobrze to zna. Niestety.
Zrobiło jeszcze kilka kroków w stronę trójki obecnych, ale odgłosy, które wydawała podłoga, naprawdę no niepokoiły. I irytowały. Ileż można chodzić po łamiących się pod nogami panelach?
— Jedyne, co tu można zrobić, to je zerwać — orzekło, poddając się w dalszym przedzieraniu się bliżej rodzeństwa. — Zerwać, wyrzucić i wstawić nową.
Tak jak myślało, spotkało się z jękiem protestu.
— A ci od Hefajstosa? — zapytała Ethel z nadzieją.
— „Ci od Hefajstosa”, jak mówisz — wtrącił się Envy — nie palą się nam do pomocy.
Arnar w duchu podziękowało Envy’emu za to piękne wytłumaczenie, bo raczej nie ujęłoby tego w lepszy sposób. Zresztą, nawet jeśli by potrafiło… to możliwe, że powiedziałoby do Ethel coś głupiego. I coś, czego wolałaby nie słyszeć.
— To… zabieramy się do pracy. — Arnar posłało rodzeństwu swój najbardziej wymuszony uśmiech.
A potem przez cały dzień z domku Hermesa dochodziły dźwięki odrywania paneli (sąsiedzi nie byli zachwyceni); (a gdy z powrotem wnieśli do środka meble, każdy bał się, że znajdzie karę za własne żarty gdzieś pod poduszką).
◇──◆──◇──◆
[966 słów: Arnar otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]
[966 słów: Arnar otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz