INFORMACJE PODSTAWOWE
Obóz Jupiter
Mitologiczny przodek: Mars (ojciec)Kohorta: IV
Staż w obozie: 2 lata
Pozycja: Legionista
UMIEJĘTNOŚCI
Siła
40
Zręczność
60
Kondycja
0
Inteligencja
30
Mądrość
10
Charyzma
30
Broń: Gastrafetes
Wrodzone:
Wzmocnienie fizyczne, talent do walki,
▸ walka 3/3 (nadnaturalny refleks w walce, fizyczne wzmocnienie podczas walki, naturalne zdolności w wielu rodzajach walki, wrodzone umiejętności zarówno w walce wręcz jak i obsłudze broni białej, wzmocnienie umiejętności strategicznych podczas walki, możliwość przewidywania szybkich ataków przeciwnika)
▸ kontrola nad emocjami 2/2 (kontrola nad własnymi i cudzymi emocjami związanymi z walką — nienawiścią, złością i strachem)
▸ umiejętności taktyczne 2/2
▸ okrzyk wojenny
Wrodzone:
Wzmocnienie fizyczne, talent do walki,
▸ walka 3/3 (nadnaturalny refleks w walce, fizyczne wzmocnienie podczas walki, naturalne zdolności w wielu rodzajach walki, wrodzone umiejętności zarówno w walce wręcz jak i obsłudze broni białej, wzmocnienie umiejętności strategicznych podczas walki, możliwość przewidywania szybkich ataków przeciwnika)
▸ kontrola nad emocjami 2/2 (kontrola nad własnymi i cudzymi emocjami związanymi z walką — nienawiścią, złością i strachem)
▸ umiejętności taktyczne 2/2
▸ okrzyk wojenny
OPIS POSTACI
Charakter:
▸ nosi fioletowe sznurówki w martensach, bo każdy musi wiedzieć, że jest gejem, chociaż wcale nie jest gejem, ale każdy wie, o co chodzi, znaczy, nikt nie wie, o co chodzi, bo już nikt nie rozumie kolorów sznurówek w glanach,
▸ pan/demiromantyczne i grayseksualne,
▸ we śnie przewraca się na drugi bok albo w kompletnie inną pozycję średnio co dziesięć minut, przynajmniej tak mawiają jejgo współokatorowie,
▸ gdy za dużo w niejnim emocji, zaczyna jejmu szumieć w uszach,
▸ dawno temu miało zapalenie płuc, potem długo nie chodziło na badania — i proszę bardzo, dostało takich komplikacji, że pewnie już nigdy nie będzie mogło oddychać samodzielnie,
▸ gdy gdzieś siedzi, to cały czas albo rusza nogami, albo stuka paznokciami w najbliższą twardą powierzchnię.
„— Pani... Evelyn Morton?
Kylo wstała, starając się nie wyglądać jak niepewna siebie zaledwie dwudziestoczterolatka. Miała grać swoją matkę, co było zadaniem niewykonalnym, ale czego nie robi się dla młodszego rodzeństwa? Psycholog szkolny zaczął być natrętny, a Vex bardzo nie chciało, żeby jejgo matka zjawiła się w szkole na rozmowie z nim.
— Dzień dobry — powiedziała z całą pewnością siebie i dumą, jaką umiała z siebie w tamtym momencie wyłuskać.
— Dobry — mruknął facet, który nawet się nie przedstawił, tylko od razu usiadł za biurkiem. Na plakietce przypiętej do jego koszuli widniało „dr. Leggott”. Z jakiegoś powodu Kylo wydało się to tak śmieszne, że ledwo powstrzymała śmiech. — Wezwałem tu panią w sprawie... Vex Morton, tak? Pani dziecka. Dobrze. Zacznijmy.
Kylo poprawiła się nieco na plastikowym krześle. To pewnie chwilę zajmie.
— Vex jest... tak właściwie, bardzo dobrym dzieckiem. Ma wielu znajomych, jest towarzyskie... Ponoć z większością nawet dobrze się dogaduje. Problem w tym, że jest głośne. Widzi pani, wciąż zakłóca lekcje, bo rozmawia z innymi. Nawet nie półgłosem, po zwróceniu uwagi, oczywiście, jest obrażone na nauczyciela. Jakby to nauczyciel zrobił coś złego. Dlatego, cóż, oceny z zachowania nie są u niejgo najlepsze. Ale pani raczej o tym wie. Ponadto, Vex jest... porywcze. Szybko się irytuje i szybko wyraża te emocje. Mówiłem, że z większością osób się dogaduje? Cóż, więc, z niektórymi już nie tak dobrze. Ma na swoim koncie trochę bójek. Albo prób bójek, ewentualnie wyzywania i robienia na złość. Niektóre dzieci się jejgo boją, zastanawiam się, czy nie przyjaźnią się z niąnim przez ten strach. Wiem, trochę trudno w to uwierzyć. Zawsze jest roześmiane i ma dużo energii, rzuci uśmiechem... Mawiają też, że jest całkiem pomocne. Staje w obronie innych albo klasy, przywiązuje się do grupy. Potrafi wyrażać swoje zdanie, nawet jeżeli nikt się za nim nie opowiada. No, problemem jest to, że mówi, co chce i kiedy chce i nie zawsze jest to dobre. Zwłaszcza w połączeniu z problemami z agresją, które, jak wspomniałem, są u niejgo całkiem duże. Jejgo wypowiedzi często brzmią ofensywnie albo sarkastycznie, są źle odbierane przez innych. Wielu narzeka, że traktuje ich z pogardą. Jejgo żarty są nie na miejscu, można powiedzieć, że zdarza jejmu się mówić, no, głupoty. Rzeczy niepotrzebne. Nie skupia się na temacie lekcji, tylko mówi o czymś kompletnie innym. Sprawia problem swoimi żartami, głośnym sposobem bycia, tą wyższością w głosie i swoimi porywami gniewu. Zawsze jest intensywne, a gdy się uprze, to się nie podda. Po czym każda porażka jągo rozczarowuje. Na tyle, że już trzy razy rozbiło sobie kłykcie na ścianach lub ławkach.
Leggott brzmiał, jakby chciał skończyć, ale po prostu przewrócił kartkę w swoich papierach. Kylo zerknęła na zegarek. Jakby jeszcze ona go słuchała...
— Od paru dni ma przy sobie tabletki na uspokojenie ode mnie. Niech pani pilnuje, żeby je zażywało, chociaż skarżyło mi się, że czuje się po nich tak, jakby miało się równocześnie popłakać i usnąć. Ale dopóki jejgo problemy z agresją nie zostaną przepracowane, nie widzę innego wyjścia. Uczy się średnio prawda? Ma problemy z koncentracją. Najlepiej szłoby jejmu na wychowaniu fizycznym, ale nie może ćwiczyć. Wygląda przez to, jakby miało zaraz wybuchnąć energią. Zdarza się jejmu wbiegać po schodach, nie wiem, czy to wyzwania, czy po prostu chęć osiągnięcia jakiegoś limitu, ale sprawia to, że często się dusi. To raczej nie jest pożądane, prawda? Terapia tlenowa niewiele da, gdy pacjent będzie zamęczać swój organizm. W końcu przez niedotlenienie może być jeszcze gorzej. Vex wydaje się nie widzieć konsekwencji, gdy próbuję z niąnim o tym porozmawiać. Traktuje swój stan lekceważąco, a tak nie powinno być.
Leggott posłał Kylo surowe spojrzenie, na które nie zareagowała.
— Tak więc, podsumowując, proponuję psychoterapię i psychiatrę. Powinny znaleźć się leki, które nie sprawią, że Vex będzie się czuło tak jak po tych, które jejmu dałem. Powinno opanować ten gniew, uspokoić się. Myślę, że fundusze na taką pomoc powinny się u państwa znaleźć. Do tego...
— Nie jest to potrzebne — przerwała mu Kylo. — Przepisuję Vex do szkoły specjalnej, dla trudnych dzieci. Tam otrzyma... wymaganą pomoc.
Leggott uniósł brwi i Kylo myślała, że otworzy usta w zdziwieniu.
— Zgodziło się? Z mojego doświadczenia raczej stoi przy swoim tak długo, jak może. Myślałem, że namówienie jejgo na pójście do psychoterapeuty zajmie co najmniej rok. Hm. Dobrze, dobrze, skoro pani sądzi, że tak będzie lepiej... Gdzie pani jągo przepisuje?
Kylo była już przy drzwiach, ale odwróciła się, żeby posłać Leggottowi spojrzenie mówiące: „To nie twoja sprawa, facet”.
Po czym wyszła.
Czy w Obozie Jupiter w ogóle mają psychoterapeutów?
Cóż. Nie jej sprawa”.
Aparycja:
Wygląda co najmniej oryginalnie, a przynajmniej na tyle „nienormalnie”, że starsze panie na ulicy jadą po niejnim wzrokiem od góry do dołu i od dołu do góry przynajmniej trzy razy.
Intensywnie fioletowe włosy Vex pewnie przyciągają najwięcej uwagi przeciętnego przechodnia. W miarę prosta grzywka zasłania jejmu brwi, przy uszach dłuższa, na tyle, że jej część przechodzi w warkocze po obydwu stronach głowy. Z jakiegoś powodu pofarbowało je na różowo, może chce, żeby to było jeszcze bardziej chaotyczne. Zazwyczaj są w lekkim bałaganie, rozchodzące się mniej więcej z czubka głowy, ale trudno stwierdzić, bo Vex nie ma żadnego widocznego przedziałka. Z tyłu głowy są dłuższe, z karku spływają aż w okolice ramion, chociaż Vex przysięga, że prędzej czy później je zetnie, bo jągo wkurwiają. Zazwyczaj nosi je w niechlujnym warkoczu, których wtedy ma na głowie aż trzy. Do tego to wszystko jest trochę... krzywo ścięte, bo Vex ścina się samo. Nożem.
Skórę ma... trochę bladą. Nawet bardzo bladą. Doskonale widać na niej jejgo pieprzyki, jeden pod prawym okiem (zazwyczaj ledwo widoczny przez włosy) i drugi po prawej stronie nosa. Oczy, podobnie jak włosy, ma fioletowe, ale to tylko soczewki. Nosi je, gdy się jejmu chce, ale większość osób, które jągo znają wiedzą, że naturalnie jejgo tęczówki mają jasnobrązowy odcień. Vex odpuszcza kolorowe soczewki na treningach, ale na co dzień raczej je nosi, bo lubi wyglądać ładnie (przynajmniej tak mówi).
Jeśli wziąć twarz ogólnie, to ma raczej... okrągłe rysy twarzy? Zaokrąglone, androgeniczne, takie, no, całkiem okej i zwyczajne. Dlatego do tej kompletnie zwyczajnej twarzy chciałoby dodać snake bites i bridge'a, ale jejgo matka nigdy się na to nie zgodziła. W uchu ma industriala i trzy lobe, chociaż najwyższy już chciałby być helixem, ale nikt mu na to nie pozwolił. Nie, nie były wykonywane u piercera, a u przyjaciela Vex, co na szczęście skończyło się tylko małym stanem zapalnym i Vex może żyć dalej.
Do tego, co zawsze przyciąga wzrok połowy ludzi, którzy na jągo spojrzą, na jejgo policzkach wiją się wąsy tlenowe (nie ma na artcie, bo znalezienie takiego z wąsami tlenowymi i takim wyglądem ogólnym zajęłoby mi rok albo komisz, a jestem biedny). Na ramionach zawsze ma plecach z butlą z tlenem, więc przez to nieustanne dźwiganie wyrobiło sobie całkiem niezłą kondycję. Znaczy, całkiem niezłą, to znaczy, że jest w stanie wejść po schodach na drugie piętro z tylko jedną przerwą. U celu i tak jest zadyszane. Ale o tym nie mówimy głośno.
Nie jest ani wysokie, ani jakoś szczególnie niskie, bo zatrzymało się na szarej strefie 165 centymetrów wzrostu. Sytuacja pogarsza się przez ubrania, jakie nosi, chociaż zazwyczaj walczą w niejnim dwa wilki: czerń i biel oraz wszystkie kolory równocześnie. Zalicza się do grona ogromnych fanów szarawarów i ponczo, ale noszenie takie kroju ubrań sprawia, że w oczach innych, wyższych osób robi się jeszcze mniejsze. Innego dnia woli włożyć koszulkę albo golf, a na to bluzę i założyć jakieś materiałowe, całkiem szerokie spodnie. Także, w konkluzji, style ma całe dwa, a jejgo szafa wygląda jak nieustanna wojna.
Ciekawostki: ▸ nosi fioletowe sznurówki w martensach, bo każdy musi wiedzieć, że jest gejem, chociaż wcale nie jest gejem, ale każdy wie, o co chodzi, znaczy, nikt nie wie, o co chodzi, bo już nikt nie rozumie kolorów sznurówek w glanach,
▸ pan/demiromantyczne i grayseksualne,
▸ we śnie przewraca się na drugi bok albo w kompletnie inną pozycję średnio co dziesięć minut, przynajmniej tak mawiają jejgo współokatorowie,
▸ gdy za dużo w niejnim emocji, zaczyna jejmu szumieć w uszach,
▸ dawno temu miało zapalenie płuc, potem długo nie chodziło na badania — i proszę bardzo, dostało takich komplikacji, że pewnie już nigdy nie będzie mogło oddychać samodzielnie,
▸ gdy gdzieś siedzi, to cały czas albo rusza nogami, albo stuka paznokciami w najbliższą twardą powierzchnię.
SPOŁECZNE
Rodzina:
▸ Evelyn Morton — matka, ale Vex mówi o niej z lekką niechęcią, można rzec. Trochę im się, powiedziałoby, nie układa. No, w rzeczywistości Evelyn jest tak znerwicowana, że żyć się z nią nie da. W sensie dosłownym, bo ta kobieta ma do Vex problem o wszystko, co zrobi, łącznie z samym w sobie życiem. Jedyne, co kiedykolwiek zrobiła dla Vex to prezenty na urodziny (średnio co dwa lata) i list polecający od jakiegoś umierającego dziadko-wujka-brata-kuzyna, czy czegoś w tym rodzaju. Wyniosło to Vex na wyżyny czwartej kohorty, ale lepsze to niż piąta.
▸ Kylo O'Connor — przyrodnia i starsza o 10 lat siostra Vex z jakiegoś poprzedniego małżeństwa matki, więc w papierach jej zostało nazwisko ojca. Jak jeszcze mieszkała z matką i rodzeństwem, to w domu było znośnie, ale gdy tylko skończyła 21 lat, wyniosła się z rodzinnego gniazda natychmiast. Nieszczególnie daleko, żeby w weekendy przechowywać u siebie Vex (pod pretekstem pogłębiania więzów między rodzeństwem), żeby nie musiało się chociaż te dwa dni męczyć z Evelyn. Po prawdzie zdarzało się, że Vex spędzało więcej czasu w tygodniu u siostry niż we własnym domu, ale nikt o tym nie mówił głośno.
▸ Rhys O'Connor — ojciec Kylo, znany Vex tylko z opowieści i przelotnych wizyt. Zawsze przynosił jejmu coś słodkiego w prezencie, więc dopóki było dzieckiem Rhys miał jejgo sympatię. Wydawał się miły, ale potem chyba zapomniał sobie o Kylo i dostawała od niego tylko prezent na urodziny. A potem już nic. Nie wyglądała, jakby się rzeczywiście przejmowała. Vex i tak ją pocieszało, że w końcu ono nawet na urodziny nic od ojca nigdy nie dostało.
▸ Evelyn Morton — matka, ale Vex mówi o niej z lekką niechęcią, można rzec. Trochę im się, powiedziałoby, nie układa. No, w rzeczywistości Evelyn jest tak znerwicowana, że żyć się z nią nie da. W sensie dosłownym, bo ta kobieta ma do Vex problem o wszystko, co zrobi, łącznie z samym w sobie życiem. Jedyne, co kiedykolwiek zrobiła dla Vex to prezenty na urodziny (średnio co dwa lata) i list polecający od jakiegoś umierającego dziadko-wujka-brata-kuzyna, czy czegoś w tym rodzaju. Wyniosło to Vex na wyżyny czwartej kohorty, ale lepsze to niż piąta.
▸ Kylo O'Connor — przyrodnia i starsza o 10 lat siostra Vex z jakiegoś poprzedniego małżeństwa matki, więc w papierach jej zostało nazwisko ojca. Jak jeszcze mieszkała z matką i rodzeństwem, to w domu było znośnie, ale gdy tylko skończyła 21 lat, wyniosła się z rodzinnego gniazda natychmiast. Nieszczególnie daleko, żeby w weekendy przechowywać u siebie Vex (pod pretekstem pogłębiania więzów między rodzeństwem), żeby nie musiało się chociaż te dwa dni męczyć z Evelyn. Po prawdzie zdarzało się, że Vex spędzało więcej czasu w tygodniu u siostry niż we własnym domu, ale nikt o tym nie mówił głośno.
▸ Rhys O'Connor — ojciec Kylo, znany Vex tylko z opowieści i przelotnych wizyt. Zawsze przynosił jejmu coś słodkiego w prezencie, więc dopóki było dzieckiem Rhys miał jejgo sympatię. Wydawał się miły, ale potem chyba zapomniał sobie o Kylo i dostawała od niego tylko prezent na urodziny. A potem już nic. Nie wyglądała, jakby się rzeczywiście przejmowała. Vex i tak ją pocieszało, że w końcu ono nawet na urodziny nic od ojca nigdy nie dostało.
ODAUTORSKO
Kontakt z autorem postaci: Głównie discord (j.ajko), próbować dobić się na instagrama też można (yourdreambreakfast), a jak ktoś jest bardzo zdesperowany to na maila (szukamcentownaulicy@gmail.com bo na interię to dostęp straciłem).
Uwagi: Jedyne zastrzeżenie to to, że Vex ma pozostać swoim gwałtownym i porywczym vexowym sobą. Tylko niech nie biegnie prosto w ramiona śmierci, bo tego nie wybaczę. Tak to może robić cokolwiek, włączając w to rzeczy, przez które spali się ze wstydu. Albo nagle cała kohorta przestanie jągo lubić. Przynajmniej będzie ciekawie. Długość odpisów, jak to u mnie, do dogadania ;3.
W razie odejścia: Dzieciak pędzi do innych dzieciaków npc, a stamtąd można jągo wyciągnąć i adoptować, jakby ktoś sobie tego życzył.
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: @shuen_art
Cytat: Moja najukochańsza nauczycielka matematyki, która przez całą lekcję próbowała pić kawę z pustego termosu.
Uwagi: Jedyne zastrzeżenie to to, że Vex ma pozostać swoim gwałtownym i porywczym vexowym sobą. Tylko niech nie biegnie prosto w ramiona śmierci, bo tego nie wybaczę. Tak to może robić cokolwiek, włączając w to rzeczy, przez które spali się ze wstydu. Albo nagle cała kohorta przestanie jągo lubić. Przynajmniej będzie ciekawie. Długość odpisów, jak to u mnie, do dogadania ;3.
W razie odejścia: Dzieciak pędzi do innych dzieciaków npc, a stamtąd można jągo wyciągnąć i adoptować, jakby ktoś sobie tego życzył.
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: @shuen_art
Cytat: Moja najukochańsza nauczycielka matematyki, która przez całą lekcję próbowała pić kawę z pustego termosu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz