It’s all the rage to want me dead so let’s go ‘round again.

Milio Hansen ON/JEGO — 19 LAT — PÓŁBÓG — AUSTRALIJCZYK — 54 PD — 0 PU — 88 PZ johnnycatboy

INFORMACJE PODSTAWOWE

Nowy Jork
Mitologiczny przodek: Dionizos
Obozowa przeszłość: Wywalony z Obozu Herosów rok przed ukończeniem osiemnastu lat, Milio spędził tam kawał swojego życia. Przede wszystkim poznał swoich najlepszych przyjaciół: Laurencego i Kanmi, wychował Żabora i Luciena na nastoletnich alkoholików ludzi, urządził kilkadziesiąt zalanych w trupa imprez, złamał paru herosom serca (przez jednego ma bliznę po oparzeniach na dupie), wkurwił setki razy Chejrona, przypomniał Dionizosowi jak chujowym jest ojcem i nabawił się problemów ze zdrowiem psychicznym. Ot, dzień jak co dzień.
Zajęcie: Jak na razie nie wybiera się na studia; nie ma ani hajsu, ani motywacji, ani nawet szczególnych planów na przyszłość. Na całe szczęście jakiś czas temu zrobił prawo jazdy i teraz może pracować jako dostawca pizzy. Poza tym mieszka z Laurencym, to jest obejmuje karierę niańki 24/7.

UMIEJĘTNOŚCI

Siła 30
Zręczność 30
Kondycja 60
Inteligencja 30
Mądrość 30
Charyzma 60
Broń: Szable ze stygijskiego żelaza
Wrodzone:
Wyższa tolerancja alkoholu
zdolności aktorskie
▸ chlorokineza 3/3
▸ alkokineza 1/2
▸ szaleństwo

OPIS POSTACI

Charakter:
„— Musimy to nagrywać?
— Chejron nam kazał.
— Za co znowu?
— Rozjebaliśmy ulubioną wędkę Perki. Tego z domku Posejdona.
Milio zmarszczył brwi. Bardziej niż to, jakim cudem rozjebali ulubioną wędkę Perki (na cholerę im była wędka na tej imprezie?) zastanowiło go to, skąd Laurency zna WSZYSTKICH w Obozie Herosów.
— I za karę mamy… nagrać klip zapraszający do domku dwunastego ludzi z Jupitera?
Laurencjusz westchnął. Milio zaczął podskakiwać rytmicznie jedną nogą. Stołek na tle greenscreena zaczął powoli nudzić jego ADHD.
— Podobno dzieci Bachusa się nas boją.
— Dobra, chuj — jęknął. — Im szybciej, tym lepiej. Ładnie wyglądam przynajmniej?
— Jak zdechły winogron.
— Ha, ha. Jestem Kanmi i jestem śmieszna.
— Chłopaki, to już się nagrywa! — wymamrotał Żabor.
— Co? O, kurwa. Hej, jestem Milio Hansen, obozowicz z domku dwunastego i nie widzę sensu życia.
Kanmi zaśmiała się. Uśmiechnął się do niej delikatnie.
— Bogowie, brzmisz, jakby cię zmuszali.
— Bo mnie zmuszają. Proszę, sama nagraj to lepiej.
Wstał ze stołka, teatralnie wskazując miejsce przed greenscreenem.
— Kanmi nie jest nawet córką Dionizosa — powiedział Żabor, przesuwając się, żeby zrezygnowany Milio odchodzący od stołka nie potrącił go ramieniem.
— Ale jest dziewczyną! — odparował Milio, ujmując podbródek Kanmi dwoma palcami i odwracając jej twarz w stronę pozostałych chłopaków Dionizosa. — Widzisz? Jest dziewczyną. Jest ładna. Lepiej się sprzeda. I tak przebywa w tym domku dłużej niż niektórzy z nas. Dajcie jej jeszcze kieliszek wina, to już w ogóle będzie jak malowana.
Artystyczne wnętrze Laurencjusza chyba umarło, bo złapał się za głowę.
— Słuchajcie, to i tak nie ma sensu. Co mamy im niby powiedzieć? Hej, jestem Milio Hansen, obozowicz z domku dwunastego, jak większość z nas nie mam rodziców, walę z gwinta średnio co dwa dni, bo przecież jestem synem Dionizosa, znam na pamięć tekst piętnastu latynoskich hitów zeszłego lata i nie widzę sensu życia.
W sumie to ani razu nie skłamał. I to bolało”.
Aparycja: Uwielbia workowate rzeczy. Przy jego wzroście wyglądają na nim jak namiot, ale szczerze mówiąc, jest tym typem osoby, która wybrałaby się w dresach na swój ślub. Szczególnie upodobał sobie kurtki i bluzy („Nie, Żabor, nie jest mi gorąco… że powinienem iść z tym do lekarza? Cooo? Kanmi to mój prywatny lekarz. Mówi, że jako córka Asklepiosa diagnozuje mnie jako jebniętego”). Na przydługie włosy często zakłada czapki beanie i uważa się za chodzącego Apollina mody.
Poza tym często nosi ze sobą charakterystyczny, niebieski plecak. Bogowie jedni wiedzą po co, ale serio się przydaje. Trochę jak damska torebka, Milio potrafi wyciągnąć z niego wszystko — flaszkę, śrubokręt, a nawet chusteczki, bo tych skurwysynów nigdy nie ma, kiedy są najbardziej potrzebni.
Ciekawostki:
▸ Kiedy spotkał Kanmi po raz pierwszy, powiedziała mu, że ma nazwisko jak Evan Hansen i pokazała mu musicale. Od tamtej pory uwielbia ich słuchać i oglądać. To trochę ich rzecz.
▸ Chce iść na swój ślub w dresach.
▸ Ma urodziny 13 listopada, jest Skorpionem.
▸ Urodził się w Australii. Węże, pająki, robaki są mu niestraszne. Dzieci Ateny nazywają go „Wiedźminem”, odkąd pokonał wszystkie pająki w ich kiblu.

SPOŁECZNE

Rodzina:
Dionizos:
Dalej pamięta tego chuja, który panoszył się po Obozie Herosów.
„— Buc — warknął kiedyś na niego i napluł mu na buty”.
Potem przez tydzień chodził z wyrośniętym końskim ogonem w ramach boskiej kary. „I tak cię lubi”, powiedział mu Żabor. „To bóg. Mógł cię równie dobrze wysłać do Syzyfa. Albo rzucić na ciebie wieczne szaleństwo”.
Tak, jak rzucił na jego matkę?
Janeive Hansen:
„Milio,
nie wiem, gdzie teraz mieszkasz, ale poprosiłam opiekę społeczną, żeby przekazali ci ten list. Chciałam się spotkać. Nie przyszedłeś tu ani razu, odkąd dostałam wyrok, ale nie mam ci tego za złe, jesteś jeszcze młody i możesz nie rozumieć. Chcę ci tylko powiedzieć, że już nie piję. Więzienie zadbało o mój odwyk. Codziennie chodzę też do kapliczki i modlę się za chłopaka, któremu odebrałam życie przez alkohol. Jego rodzina wspiera mnie w odwyku. Dzisiaj jest mój czterysta dziesiąty dzień.
Proszę, przemyśl to. Jeśli państwo Stichler potrafili mi wybaczyć, to wierzę, że ty też mnie odwiedzisz i pomodlisz się razem z nami.
Kocham,
mama”.
Lydija Hansen:
„Zawahał się, zrobił trzy wdechy, opuścił ramiona wzdłuż ciała, podniósł je, obejrzał się za siebie, ogarniając, że dzieci Afrodyty przyglądają mu się podejrzliwie i zapukał, bo było mu już zbyt niezręcznie, żeby się wycofać.
— Lydija?
— Wejdź, Milio.
Przeszedł przez próg i szybko zamknął za sobą drzwi.
Lydija napuszone, brązowe włosy związała w niezgrabnego kucyka, żeby te nie przeszkadzały jej przy wyprowadzce. Z obrzydzeniem zauważył, że brązowe kosmyki co jakiś czas osiadały się na składanych, świeżo wypranych ubraniach kuzynki i jego pierwszą myślą było to, że Lydija musiała bardzo się stresować, skoro zaczęły jej wypadać włosy. Włosy są odzwierciedleniem duszy, mówiła. A teraz zapuszczaj je, Milio, ty mały kurwiu, bo wyglądasz jak zwykły, biały chłopczyk.
— To już? — zapytał.
Westchnęła, przecierając twarz dłońmi.
— Ostatni dzień wakacji. Już. Spruce będzie za jakieś dwie godziny. — Zdmuchnęła z twarzy jeden z kosmyków, które uciekły jej spod gumki. — Ale poradzicie sobie beze mnie, nie, Milio?
— Afrodyciątka już urządzają imprezę na odejście grupowej — parsknął.
— Jak zawsze. Małe szmaty — westchnęła”.
Lydija nie była ani trochę lepsza od całej ich patologicznej rodziny Hansenów. Bardzo możliwe, że gdyby nie Obóz Herosów, sama skończyłaby pod mostem — albo, jak to mawiała — „gorzej, z piątką dzieci na alimentach trzech ojców”. Gdyby nie ona, Obóz Herosów miałby prawdopodobnie cztery najspokojniejsze lata. Powiedzmy sobie wprost — Lydija Hansen, córka Afrodyty, grupowa domku dziesiątego, była tyranką. Gnębiła w Obozie każdego oprócz Milio, jej chłopaka, satyra Spruce’a i dwóch innych dziewczyn („Heathers”, mówi teraz na to zjawisko Milio, uśmiechając się do Kanmi), które śmiały się na każdy jej żart. Milio wiedział, że wpędzała ludzi w domku w kompleksy, manipulowała połową obozu i podporządkowała sobie nawet wszystkie dzieci Aresa, ale i tak ją kochał, bo na swój sposób była jego starszą siostrą.
Relacje:
Kanmi Zervas:
„Milio i Kanmi pochylili się ku sobie, Kanmi jakby instynktownie, i kiedy ich usta zbliżyły się do siebie na tyle, że od pocałunku dzielił ich raptem centymetr, Milio odwrócił głowę, przyciskając usta do warg Elio. Laurency wciągnął ze świstem powietrze, patrząc, jak Kanmi wycofuje się, wstrzymując oddech. Na jej jasnych policzkach wykwitł rumieniec zakłopotania. Milio wrócił na swoje miejsce.
Nikt nie wydał z siebie dźwięku.
— Stary. — Pomysłodawca wyzwania położył mu rękę na ramieniu. — Jesteś spierdolony”.
Spierdolił. I boi się spojrzeć jej w oczy, chociaż oboje zachowują się, jakby nic się nie stało.
W zasadzie to nie wie, dlaczego to zrobił. Kanmi jest jego najlepszą przyjaciółką od ich pierwszego: „Ej Hansen, idziesz na te zawody? [...] Wyciągania chuja z wody” i „Kanmi, dalej masz te pumy? [...] Te, co mają jaja z gumy”. Milio wie, że coś czuje — ale nie do końca wie co.
Motylki w brzuchu to może być tylko przyjaźń, nie?
Rodzeństwo z domku dwunastego:
„Żabor, składamy szafkę z Ikei. Nie w TĘ dziurę”.

ODAUTORSKO

Kontakt z autorem postaci:
▸ johnnycatboy [Discord]
▸ ciurakelnaruciakel@gmail.com
▸ Riptide [Howrse]
Uwagi: Opisujecie imprezę w domku Dionizosa i nie macie kogo wcisnąć w tło? Proszę, oto Milio.
Nie zaczynajcie wątków bez pytania. To tyle.
W razie odejścia:
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: @tamaytka
Cytat: WSTR „All The Rage”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz