Instead of worrying about what you cannot control, shift your energy to what you can create.

Mattie Crescend Allard ONA/JEJ — 17 LAT — PÓŁBOGINI — FRANCUZKA — 10 PD — 7 PU — 100 PZ Postać NPC

INFORMACJE PODSTAWOWE

Obóz Herosów
Mitologiczny przodek: Hefajstos — ojciec
Domek: 9
Staż w obozie: 0
Pozycja: Obozowiczka
Pobyt w obozie: W czasie całego roku

UMIEJĘTNOŚCI

Siła 20
Zręczność 30
Kondycja 5
Inteligencja 50
Mądrość 30
Charyzma 30
Broń: Pugio
Wrodzone:
Zdolności techniczne i manualne
▸ technokineza 2/3
▸ wyczuwanie pułapek 1/2
▸ odporność na wysokie temperatury

OPIS POSTACI

Charakter:
„Time you enjoy wasting is not wasted time”. ~ John Lennon
Gdyby chciało się opisać Mattie jednym słowem, byłoby to „przyjazna”. Owszem, wydaje się, iż każdy ma tę cechę, ale tak nie jest. Dziewczyna wręcz emituje od siebie dobrą aurą, od samego początku przyciągając do siebie ludzi. Prócz tego, że sam jej wygląd jest zadowalający dla oka, to także jej głos wręcz uspokaja najgorsze tantrum. Melodyjny, spokojny i stonowany, przyjemnie się go słucha, nawet jeśli krzyczy- co zazwyczaj jest wyrażeniem jej szoku i strachu niż złości. Pacyfistka do takiego stopnia, że powinno być to zakazane. Nienawidzi przemocy, a podniesienie ręki na kogokolwiek jest jej największym koszmarem (chyba że chodzi o przyjazne przepychanie się, co także ma swoje granice). Wszystko traktuje z myślą, że jest w stanie to rozwiązać dyplomatycznie i w większości przypadków tak właśnie się dzieje. Charakter mediatora, odpowiednia argumentacja i jej własny urok umożliwiały jej uspokojenie nawet najbardziej nabuzowanego przeciwnika. Jej dyskusję można uznać za metodę: „Jeśli mówisz wystarczająco dużo, każdy ci uwierzy, nieważne jak głupie to jest. Wystarczy być pewny siebie i sprawa załatwiona”. Od wielu lat gardzi jakąkolwiek przemocą, czy to fizyczną, czy słowną i za każdym razem, kiedy jest świadkiem jednej czy drugiej wkracza, by odciągnąć sprawcę od tego zachowania. Wierzy, że rozmowa załatwi sprawę i oprawca już nigdy nie posunie się do takich czynów. Dodatkowo nigdy nie była w stanie skrzywdzić zwierzęcia. Nieważne jak agresywne było w jej stronę, ta była w stanie dać się pogryźć bezpańskiemu psu, niż kiedykolwiek go odepchnąć bądź kopnąć co innego. Po takiej sytuacji zawsze wracała na miejsce „zbrodni”, czekając na tego samego psa ze smakołykami i jakby nigdy nic powoli oswajała go i przekupywała ciasteczkami. Z tego powodu właśnie już w wieku 8 lat błagała mamę o to, by mogła przejść na weganizm i zaprzestała spożywania mięsa i wyrobów zwierzęcych. Jako bardzo przekonujące dziecko otrzymała to, co chciała.
Sympatyczna, przyjazna, uprzejma, zakręcona, niekoniecznie odpowiedzialna- według definicji-, ale wciąż mająca w sobie cząstkę tej cechy i dużo, dużo więcej. Opisuje to całą jej osobę, choć jest jeszcze jedna, która nie została wymieniona. Niezdarność. To jak nieumiejętnie wykonuje niektóre czynności jest wręcz niesamowite. Schodzenie ze schodów? Bez uwagi straci równowagę i sturla się z nich, lądując u podnóża szybciej, niż zamierzała się tam znaleźć. Gotuje mleko? Wykipi jej i to niejednokrotnie. Szyje? Zadźgane place to już codzienność. Całe jej dłonie pokryte są w bliznach, strupach i plastrach, ale pomimo tego za każdym razem udaje jej się wykonać to, co planowała i wychodzi to bardzo dobrze (czasem z plamami po krwi, ale czego nie zmyje cytryna i zimna woda). Dusza artysty, jaka w niej grasuje odpowiada za te bardzo dziwne pomysły, które przemykają jej przez umysł. W wieku 13 lat doświadczyła zderzenia z rzeczywistością po właśnie jednym z jej głupich pomysłów, co poskutkowało złamaną kością śródstopia i ograniczeniem tylko tych beznadziejnie głupich pomysłów.
Aparycja:
„If you're betwixt and between, trust the one with red hair”. ~ O.R. Melling
Mattie jest osobą, która odziedziczyła urodę po mamie, a znaki rozpoznawcze po ojcu. Wysoka, rudowłosa kobieta o ciemnych brązowych oczach zdawałby się normą w stanach, choć często zdarza się, że posyłane są jej nieprzyjemne spojrzenia (raczej patrząc na jej wzrost niż sam wygląd). Niestety niejednokrotnie została uznana za obcokrajowca, co było raczej zabawnym przeżyciem. W tych czasach ludzie ubierają się tak, jak pragną, a jej wygląd jest w pewnym stopniu „oryginalny”; nie spotyka się wielu osób tworzących kreacje w takim stylu. Jest to połączenie Boho i Hippie co podkreśla jej charakter stereotypowo odpowiadający takiemu stylowi.
Podstawowy opis byłby wystarczający, by określić jej osobę, niestety jednak muszę ukazać ją w najlepszym świetle i najbardziej dopracowanych szczegółach. W formie poetyckiej — niestety nie na poziomie poetów, którzy są doceniani po dziś — byłoby to ujęte tak; „Sięgające do połowy pleców, delikatnie falowane miedziane włosy okalają zarysowaną twarz o konturach ostrych, lecz wciąż kobiecych. Chciałoby się rzec, iż odcień, jaki włosie posiadało, był krwistym, rudym kolorem, choć tak nie było. Mocny i stonowany pigment uwydatniał się w ciemności, gdy światło nie miało dojścia i jedynie nikłe promienie były w stanie głaskać jej bladą skórę. Światło dzienne działało jak rozjaśniacz. Wyciągał z jej włosów ciemne odcienie i na ich miejsce układał jasne, wręcz pomarańczowe tony idealnie komponujące z jej urodą... Nie można było jednak zaprzeczyć, że uroda tej panny była zniewalająca. Będąc osobą rudowłosą, normą jest posiadanie brwi «nieistniejących», Mattie za to otrzymała je w delikatnie ciemniejszym tonie, a wraz z nimi także rzęsy w tym samym odcieniu. Opisując nie tylko brwi, ale też rzęsy dojście do jednej konkluzji jest dziecinnie banalne. Gęste oraz znakomicie widoczne, choć nie odstawały na twarzy. Długie i podkręcone rzęsy okalały oczy tak zaskakujące, iż po przyglądaniu się im, już po sekundach odwrócenie wzroku było niemożliwe. Hipnotyzujące spojrzenie, a oczy przepowiadające przyszłość nie były jej jedynym zachwycającym aspektem. Delikatnie brązowe nierównomierne kropki na twarzy oraz reszcie ciała, przypominały koncept artysty, który zamoczył pędzel w farbie i zaczął chlapać nierównomiernie na obraz, tworząc tak swoje arcydzieło. Właśnie te piegi dodawały jej obliczu przytulności i tak przyjemnego uczucia, że chciałoby się, by ta kobieta całe życie mogła spoglądać na innych z pokrzepiającym uśmiechem. Usta mają przeciętny kształt, opowiadające nijaką historię. Szerokie oraz wąskie, niemniej jednak mają swój haczyk, przyciągający wzrok. Kąciki są usadowione wyżej, przez co nawet gdy twarz jej nie wyraża żadnych emocji, te wysyłają pozytywne wibracje w stronę innych, imitując delikatny uśmiech. Nos jest węższy u nasady, a przy czubku rozszerza się, jest również delikatnie płaski. Nie zmienia to jednak faktu, iż tak jak i policzki jest wiecznie pokryty rumieńcem, który już jest codziennością dla Mattie. Sylwetka wąska, figura w kształcie prostokąta — nie można jednak nazwać tego typowym prostokątem — choć mimo wszystko talia wciąż jest subtelnie widoczna. Długie nogi oraz skromnie zaokrąglone biodra stanowią idealne ujednolicenie z resztą jej figury. Piersi są około miseczki D bądź E, choć dokładny rozmiar jest jej nieznany, gdyż zazwyczaj żyje bez biustonosza. Mocno podkreślone obojczyki oraz blada skóra dają jej zarys wampira, jak to określiło kilka osób. Nie można jej jednak zaliczyć do bycia jednym z tych stworzeń, gdyż bije od niej wieczne ciepło, dosłownie jest jak przenośny ogrzewacz. Blada cera, brak piegów czy też rumieńców oraz ciemne kasztanowe włosy są urodą jej rodzicielki i gdyby była jej dosłowną kopią można by było uznać ją za wampira. Jednak powstała jako mieszanka dwóch różnych osób, dostając unikalny wygląd w jej całej rodzinie”.
Historia:
Mattie została urodzona w Marsylii i tam też była wychowywana do 14 roku życia. Od najmłodszych lat była dzieckiem pełnym życia i energii, wciągając w każdą zabawę, jaką wymyśliła — a wymyślała je co rusz — wszystkich, którzy wydawali jej się odpowiedni, czyli skracając to, wszystkich, dosłownie wszystkich. Zabawy były różne, berek, chowanego, klasy, podstawowe zabawy każdego dziecka, ale ona dodatkowo je modyfikowała, dla podwójnej frajdy. Jednym z wielu pomysłów na zapełnienie czasu wolnego oraz zintegrowanie maluchów z miasteczka były małe „inscenizacje” walk bohaterów widzianych w kreskówkach. Oczywiście korzystali z tego, co mieli pod ręką, czyli patyków, ale dla dzieci nawet zwykły patyk ma w sobie boską moc wyobraźni. Krótko mówiąc, patyki były dla nich mieczami, a oni mieli obronić miasto przed złoczyńcami (których wybierali przez losowanie, żeby było sprawiedliwie). Ruda od zawsze miała dryg do szybkiej nauki, szczególnie jeśli chodziło o wymachiwanie wymyśloną bronią. Dlaczego? Czytała wręcz nałogową ilość komiksów i ćwiczyła w domu, ucząc się od postaci w nich zawartych. W ciągu kilku minut od „nauki” z kijem od miotły bądź czymkolwiek co miała pod ręką, wybiegała z domu, żeby się pochwalić, co umie. Za każdym razem intrygowało to jej małych przyjaciół, przez co niejednokrotnie błagali ją o to, by oni też mogli to robić tak jak ona. Starała się ich nauczyć jak najlepiej, ale sama będąc jeszcze pędrakiem, nie miała predyspozycji do tego. W wieku 8 lat miała małe „praktyki” z dobrze znanym jej rodzeństwem. Zazwyczaj pokazywała to, co umie, w grupie, wtedy jednak została jej przedstawiona zapłata w postaci woreczka cukierków, dlatego też nie mogła odmówić małemu indywidualnemu pokazowi dla tej dwójki. Miecze w dłoń i nauka rozpoczęta. Początkowo szło im wyśmienicie, szybko nauczyli się kilku ruchów, które im pokazała i po godzinie śmiało przyznała, że jest idealnym nauczycielem. Przyszedł jednak czas na naukę w boju. Oni kontra ona. Zazwyczaj nie robiła czegoś takiego jak sparing, ba nie wiedziała nawet, że takie słowo istnieje. Jako że była tylko ich trójka mogli śmiało poćwiczyć razem, żeby poczuć się jak prawdziwi bohaterowie. „Walka” została rozpoczęta, a wraz z nią posypało się wszystko, co stworzyła wokół siebie. Po pierwszych wymachach zdała sobie sprawę, że chłopcy nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak mocno machają ich bronią. Nie myśląc wtedy o konsekwencjach, spanikowała i także zaczęła robić to dużo mocniej. Ostatecznie skończyła machając na ślepo, byleby samej nie dostać. Tak szybko jak się to zaczęło, tak szybko i skończyło. Mattie wyszła z tego przerażona, ale w całkiem dobrym stanie. Oprócz kilku zadrapań na rękach i nogach, a także małym krwiaku na ramieniu nic poważnego jej się nie stało. Nie można było tego powiedzieć o tamtej dwójce. Czerwone ślady na całym ciele wręcz krzyczące o późniejszych siniakach, zadrapania i co najgorsze krew spływająca z różnych części twarzy. Starszy z rodzeństwa miał rozciętą wargę, na której już tworzył się krwistoczerwony strup. Była cała spuchnięta, tak samo, jak policzek, na którym widoczny był czerwony ślad wraz ze zdartą skórą. Oba po celnym zderzeniu z jej bronią. Młodszy z nich niestety skończył w gorszym stanie. Spuchnięte oko, ledwo zdolne do otworzenia się, taki sam ślad na policzku jak posiadał pierwszy, ale to nie wszystko. Jego nos był istnym potokiem krwi. Czerwony już po kilku minutach, zaczynający sinieć, krew spływała ciurkiem po łuku kupidyna i ustach kapiąc na trawę. Oprócz tego był delikatnie wykrzywiony, co już swoje sugerowało. Wydawałoby się, że nie można tak skończyć od zwykłego patyka, niestety Mattie w ostateczności jak została osaczona, zdecydowała się zacząć wymachiwać rękoma i nogami we wszystkie strony. Takim sposobem kopnęła jednego z nich prosto w twarz. Oboje zapłakani, policzki świecące przez łzy. Zanim jednak dziewczynka zdążyła cokolwiek zrobić bądź powiedzieć, tej dwójki już z nią nie było. Historia po tym zdarzeniu była krótka. Młodszy z dwójki miał złamany nos oraz śliwę pod okiem, starszy rozciętą wargę i spuchnięty policzek. Kłótnia rodziców, obwinianie Mattie, przeprosiny, wzrok ludzi, który nie opuszczał jej rodziny i jej rycerska przysięga, że już nigdy nikogo nie skrzywdzi. Tak narodziła się jej wewnętrzna pacyfistka, którą jest po dziś dzień (i wegetarianka, ale to już od dłuższej chwili planowała). Reszta życia minęła jej spokojnie. Już po roku większość zapomniała o nieszczęsnej akcji z rodzeństwem, a ona spokojnie uczęszczała do szkoły.
W wieku 14 lat przeprowadziły się z jej mamą oraz babcią do Stanów Zjednoczonych. Powodem była jej mama i jej narzeczony, którego poznała 2 lata wcześniej. Dostał on propozycję pracy z dużą lepszymi płacami i mieszkanie dla całej jego rodziny, gdyby zdecydował się podpisać umowę. Oczywiście tak się stało i takim sposobem znalazła się w Nowym Jorku. Od tamtego momentu nie działo się nic specjalnego aż do momentu jej 16 urodzin. Na imprezie urodzinowej, na którą zaproszone były tylko najbliższe osoby, pojawił się jednak pewien bardzo interesujący osobnik. Mężczyzna około 40 roku życia, wyglądowo tak podobny do rudowłosej, że więzy krwi nie miały prawa nie istnieć. Te same miedziane włosy, tak samo intensywne brązowe oczy i piegi, u niego tak widoczne, że musiał przebywać na słońcu godzinami, by aż tyle się ich nazbierało. Niestety jak się dowiedziała, nie do końca była to prawda. Jak się okazało jej ojciec — co było największą niespodzianką w jej życiu — nie przebywał zbytnio na słońcu. Wszystkie jego przebarwienia były skutkiem wiecznego przebywania w kuźni, a także rakiem skóry. Jakoś ja to nie zdziwiło. Oprócz podobieństwa do nastolatki było jeszcze jedno, a mianowicie delikatny garb i to, że poruszał się o lasce. Był niepełnosprawny, lewa noga z każdym krokiem ciągnęła się za prawą, mimo tego oraz wielu innych wad w wyglądzie wciąż był przystojny. Nie był stereotypowym kandydatem na ojca, lecz dziewczyna wiedziała, że jej mama nie była tym typem kobiety. Jeśli go pokochała, to nie chodzi o wygląd, a o charakter (to samo było z jej aktualnym mężem).
Przybywając w czasie jej 16 urodzin, miał w planach wyjawić jej prawdę, dlaczego nie było go w jej życiu. Jak się okazało, on był greckim bogiem, Hefajstosem, a ona sama herosem, jakkolwiek absurdalnie to nie brzmiało. Przekazując jej te informacje, nie spodziewał się, że zareaguje tak, jak zareagowała. Normalnie ludzie słysząc coś takiego zaczęliby się śmiać i mówić mu, że jest wariatem. Mattie za to spojrzała mu prosto w oczy i z poker facem wyszeptała jakby do siebie, ale na tyle głośno, że każdy był w stanie usłyszeć: „Wiedziałam…”. Zaraz po tym zaczęło się tłumaczenie, dlaczego akurat teraz się pojawił. Opowiedział jej o tym, co się dzieje na Olimpie, choć ujął to bardzo skromnie. Ta jednak nie miała z tym problemu w przeciwieństwie do jej rodzicielki. Tuż po rozmowie i po tym, jak jej ojciec wyszedł, mama Mattie nalegała, by ta przemyślała tę decyzję, jednak ta już została podjęta. Po ukończeniu 17 lat i kiedy jej mama uzna, że jest gotowa, będzie mogła całorocznie przenieść się do obozu, o którym wspomniał Hefajstos. I tak oto czekała i czekała, by dokładnie zrozumieć co tak naprawdę dzieje się w świecie bogów.
Ciekawostki:
▸ Jako dziecko spadła jej na stopę szafka nocna, przez co aktualnie nie posiada paznokcia na dużym palcu u lewej stopy, gdyż po prostu odpadł;
▸ Posiada rozstępy na udach i pośladkach jako wynik nagłego i niespodziewanego urośnięcia 12 cm w ciągu roku, tak wiem. Szok;
▸ W wieku 10 lat dorwała się do maszynki elektrycznej i przypadkowo zgoliła sobie jedną brew bawiąc się nią;
▸ Jej ręce zazwyczaj są pokryte w plastrach i zawsze trzyma przy sobie opakowanie kolorowych plasterków z postaciami z bajek. Tak na wszelki wypadek;
▸ Wydawałoby się, że Crescend to jest jej nazwisko połączone z Allard, jest to jednak jej drugie imię;
▸ Urodziła się 29 lutego, co teoretycznie oznacza, że urodziny ma co 4 lata;
▸ Kiedy jej się nie chce układać włosów, wkłada je w niedbałą kitkę i niektóre kosmyki zapłata w warkoczyki, żeby wyglądało, że taki był zamysł;
▸ Złamała kość śródstopia skacząc z dachu, żeby wypróbować prototyp skrzydeł (na szczęście był to dom parterowy);
▸ Jej wysiłek fizyczny ogranicza się do biegu na autobus bądź koszenia trawnika. Dyszy jak pies po dosłownie sekundzie biegu, a kolki dostaje na samą myśl o ćwiczeniach;
▸ Nienawidzi, ale że nienawidzi z pasją jak PiS kobiet rukoli i pomidorów. To samo tyczy się wegańskiego sera, choć jest w stanie zdzierżyć go raz na rok.

SPOŁECZNE

Rodzina:
▸ Matka — Amelia Lavigne
▸ Ojciec — Hefajstos
▸ Ojczym — Matthéo Lavigne
▸ Babcia — Céline Allard
Relacje:
▸ Jej relacje z ludźmi są przyjazne, większość osób, z którymi rozmawiała była przyjemnie nastawiona w jej stronę z wzajemnością;
▸ Jej najlepszym przyjacielem jest jej mama, a drugim Gabriel, nastolatek w jej wieku, którego zna od dzieciństwa. Został on niestety we Francji i porozumiewają się jedynie poprzez media społecznościowe oraz dzwoniąc do siebie;
▸ Jest neutralnie nastawiona do jej ojczyma, zna go już od 5 lat, a wciąż nie przekupił jej na swoją stronę. Jest tak tylko i wyłącznie dlatego, że kocha swoją mamę na tyle, że nikt nie będzie wystarczająco idealny dla niej, by zostać jej partnerem;
▸ Z ojcem nie posiada mocnej relacji, jest to raczej na poziomie „przepraszam, że mnie nie było, ale posłuchaj się mnie teraz” co jej odpowiada, nie szuka z nim aktualnie głębszej więzi, choć ma nadzieję, że kiedyś się to zmieni.

ODAUTORSKO

Kontakt z autorem postaci: Brak, postać NPC. Autor postaci: .agentbingo (discord)
Uwagi: -
W razie odejścia: „Brutalnie unicestwić”
Ostrzeżenia: 2/3
Wizerunek: makaron0337 (discord)
Cytat: Roy T. Bennett

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz