Mom, am I still young? Can I dream for a few months more?

Louise Appleton ONA/JEJ — 18 LAT — PÓŁBOGINI — KANADYJKA — 124 PD — 6 PU — 100 PZ floweryheart

INFORMACJE PODSTAWOWE

Nowy Jork
Mitologiczny przodek: Atena
Obozowa przeszłość: Louise odwiedzała Obóz Herosów już od dwunastego roku życia, a w pewnym momencie została nawet grupową swojego domku. Ze smutkiem oddała tą funkcję po ukończeniu osiemnastu lat, co nie znaczy, że jej przygoda na Long Island się kończy, stara się odwiedzać Obóz Herosów kiedy tylko ma czas.
Zajęcie: Córka Ateny nadal żyje ze swoją ciocią, dość szczęśliwie i zgodnie - do czasu ustalenia kto dziś robi pranie. Jest też w trakcie studiów i dorabia sobie jako opiekunka do dzieci oraz korepetytorka.

UMIEJĘTNOŚCI

Siła 30
Zręczność 30
Kondycja 30
Inteligencja 60
Mądrość 30
Charyzma 30
Broń: Gladius
Wrodzone:
Inteligencja
▸ strategia ⅔
▸ rzemiosło ½
▸ nauka 2/2
▸ perswazja ½
▸ audiokineza 1/2
▸ telumkineza

OPIS POSTACI

Charakter: Przez większość czasu jest nieco chaotycznym, radosnym dzieckiem. Miewa też momenty mądrości, kiedy zafascynuje się czymś do tego stopnia, że będzie siedzieć pół nocy i wysyłać boomerskie gify z napisem „dobranoc”, zaśnie, kiedy ogarnie, która jest godzina. Można też od niej uzyskać czasami dobre rady i losowe ciekawostki (jak nie chcesz wiedzieć, ile żyją wombaty, to spadaj). Lubi też się skupiać na różnych drobnych rzeczach, żeby się odstresować — np. kiedy ma gorszy dzień, plecie coś, ozdabia. Uwielbia zwłaszcza siedzieć z dziećmi Demeter i robić przeróżne rzeczy z kwiatkami. Choć czasami nie wygląda, jest liderem. Pokłada niezachwianą wiarę w członków zespołu, czerpie dumę i radość z prowadzenia swojej grupy ku zwycięstwu, motywując swoim zaraźliwym entuzjazmem i optymizmem. Jeśli wyczuje, że musi coś zrobić — przemówić, zareagować — zrobi to od razu. Jest dość impulsywna i często, zwłaszcza pod wpływem emocji może najpierw coś powiedzieć, a potem tego bardzo żałować. Naturalnie przychodzi jej komunikacja z innymi ludźmi i dość łatwo zawiązuje nowe znajomości. Wobec przyjaciół jest szczera, lojalna i oddana. Jest też typem osoby, która zamiast kupić prezent, zrobi go sama — tak więc zdarzało już jej się obdarować w losowych momentach połowę obozu np. własnoręcznie zrobionymi naklejkami z pierogami. Jej kultura osobista, przenikliwość i swoista aura życzliwości, jaką roztacza, pozwalają dotrzeć jej niemal do każdego. Traktuje cudze problemy, jak własne, angażując się niemal z przesadą, nie zachowując ostrożności, i czasami wywierając zbytnią presję na drugą osobę. Z niezachwianą wiarą będzie bronić praw i ważnych dla niej idei, ale jeśli ktoś będzie miał własne zdanie — co prawda niezgodne z jej — jest w stanie to zaakceptować, choć może być na początku w szoku. Jak wtedy, kiedy ktoś otwarcie podważy jej fundamentalne wartości. Oczywiście, jako półbóg była wyrzucona raz czy dwa ze szkoły z powodu nadpobudliwości i tak dalej. Jako dziecko Ateny, odznacza się nieprzeciętną inteligencją i wiedzą, a także zdolnością logicznego myślenia, i planowania. W sytuacji stresowej może panikować, ale zwykle wtedy zyskuje po prostu większe skupienie i zaczyna szukać logicznych rozwiązań, o ile nie udzieli jej się nastrój ludzi wokoło.
Aparycja: Louise jest średniej wysokości dość drobną blondynką. Złociste włosy sięgają jej mniej więcej do ramion. Czasami spina je w kitkę lub splata krótkiego warkoczyka, zwykle jednak pozwala im łagodnie opadać na ramiona. Ciągle lecą jej do oczu, na twarz, przyklejają się, więc próbuje stosować taktyki w stylu spinki albo opaski. Jej wzrok jest pewny i zdecydowany, czasami nieco rozmarzony, a same oczy koloru zielono-brązowego. Przez drobną budowę, wygląda niepozornie i może nawet krucho, ale jej postawa jest śmiała. Lubi bawić się pasemkami włosów, wyginać palce, ręce i wszystko, co możliwe, ale jeszcze nie skręciła sobie karku, więc jest dobrze.
Historia:
Najwcześniejsze wspomnienia Louise dotyczyły życia z ojcem. Był wysokim blondynem, o piwnych oczach, dużo się śmiał, i przede wszystkim ją kochał — jak ona jego. Matki nie było, ale jako dziecko nie odczuwała jej braku, mimo że często widywała dzieci z oboma rodzicami. Przyjęła do wiadomości, że jest tata, a mamy nie ma i nie było. Nigdy jej nie widziała, więc nie tęskniła, bo w sumie po czym? Zadawała czasami pytania o matkę. Ojciec, w zależności od humoru, uśmiechał się i mówił, że kiedyś może ją pozna, lub posępniał oraz szybko zmieniał temat. Jako bardzo empatyczne dziecko, Louise zrozumiała, że temat matki może boleć tatę, więc nie rozwijała tematu. Często chodzili na spacery, do kawiarni, tata czytał jej na dobranoc. Jako mała dziewczynka, Louise bała się ciemności. Cienie rzucane przez krzesła, poruszenie firanek czy szelest gałęzi w nocy wydawały się dużo straszniejsze niż w dzień. Jednak wystarczyło mocniej przytulić pluszowego króliczka, zawołać tatę i cienie stawały się odrobinę mniej straszne.
Jednak którejś nocy obudziły ją dziwne hałasy. Miała wtedy może dziewięć lat. Z mocno bijącym sercem zawołała tatę. Raz, drugi. Dziwne dźwięki nie ustawały. Rozróżniła kroki, krzyki... Zaczęła krzyczeć, zasłoniła uszy poduszką. Kuląc się ze strachu, nadal krzyczała, aż do jej pokoju nie weszli ludzie. Sąsiedzi mieszkający obok. Mężczyzna wziął ją na ręce, kobieta uspokajała. Z tamtej nocy nie pamiętała wiele. Strach, niepokój, bałagan w przedpokoju i smród. Rano przyjechała do niej siostra taty. Louise poznała już ją wcześniej, była miłą i życzliwą osobą. Kobieta, która uspokajała ją w nocy, powiedziała coś cioci, która z niewiadomego wtedy dla niej powodu zaczęła płakać. Louise nic nie rozumiała. Podeszła do cioci z uśmiechem, bo w końcu fajnie, że przyjechała, i chciała ją jakoś pocieszyć. Wszystkie osoby w pomieszczeniu były smutne i załamane. Jako mała dziewczynka nie rozumiała dokładnie, o co chodzi, ale domyślała się, że chodzi o tatę. Spytała się, gdzie on jest. Ciocia — miała na imię Rosemary — ukucnęła przed dziewczynką i próbując powstrzymać łzy, zaczęła jej coś tłumaczyć. „Ale jak to nie wróci?” - spytała cioci. „Widzisz, twój tata... Nie może wrócić. Poszedł gdzieś daleko, daleko stąd. Będzie... będzie cię obserwować. Czuwać nad tobą i nigdy cię nie opuści. Twój tata z pewnością nie chce, żebyś była smutna z jego powodu. Zobaczysz, wszystko się ułoży...”.
Louise ze słów i łez cioci coś zrozumiała. Tata nie może wrócić. Kiedyś słyszała to słowo. Umarł.
Parę dni Rosemary mieszkała u sąsiadów. Louise nocami często nie mogła spać. Zapamiętała strzępki słów. „Brutalne rany. Zwierzęce, bestialskie okrucieństwo. Uchylone drzwi. Potwór. Ślady pazurów. Nie znaleziono...” Po tych paru dniach ciocia Rosemary wzięła ją na zakupy. Louise dostała błyszczącą walizkę, nowe ubrania i razem z ciocią pojechały do nowego domu. Na ganku powitał ich wysoki, wyższy od taty, ciemnowłosy mężczyzna. Zaakceptował Louise jako nową członkinię rodziny, jednak najbardziej kochała ją ciocia. Dziewczynka przeżyła w spokoju i szczęściu dużo czasu. Została przybraną córką Rosemary i Desmonda. Czuła się samotnie w ich dużym domu i kiedy po paru latach pojawił się mały George, pokochała go całym sercem. Był małym dzieckiem z rozkosznym i loczkami i niebieskimi oczami. Louise bawiła się z nim całymi dniami. Oczywiście, rodzice George’a bardziej kochali synka i starali się kochać również Louise. Dwunastolatka zauważyła to i starała się nie skarżyć. Wiedziała, że mógłby spotkać ją gorszy los. Jej obecne życie wyglądało wspaniałe. Miała dom, rodzinę... Jednak pech nie opuścił jej rodziny, ponieważ kiedy George miał już parę lat, Desmond zginął w wypadku. Rosemary załamała się, bardziej niż po śmierci brata. Louise starała się pocieszać ciocię tymi słowami, które sama jej mówiła - „Wszystko będzie dobrze, przysięgam, tylko przestań płakać…” Czasami nawet nie wychodziła do szkoły, by zostać przy niej, podawać chusteczki i robić kakao.
Mniej więcej w tym samym czasie wypadał termin wyczekiwanej przez Louise wycieczki. Pojechała, choć nie z taką radością. Miała nadzieję odreagować chaos i jednocześnie dziwną pustkę w domu.
Któregoś wieczoru dziwne hałasy zwróciły jej uwagę. Wyszła na polanę, ciekawa, chociaż opiekunowie przykazali zostać im w namiotach, żeby sami mogli sprawdzić. Zauważyła dwa ogromne psy. Były czarne jak noc, a oczy przepastne i przerażające. W ogólnym chaosie wszyscy się bali, krzyczeli. Jednak psy miały cel — młodego półboga, choć ona o tym nie wiedziała. Miotała się po lesie jak wszyscy inni — jednak czemu psy goniły akurat ją?
Wychowawcy w końcu zdołali uspokoić jakoś dzieci. Wszyscy się cieszyli, że psy odbiegły. Jednak nie zauważyli, za kim pobiegły. Louise ciężko dysząc biegła między drzewami, ale ten pościg nie był wieczny. Jeden z psów zerwał już jej rękaw. I chwilę później piekielny skowyt rozdarł powietrze. Dziewczyna przestała biec i obróciła się. Krew ogara znaczyła runo leśne, a samo ciało... Rozpadło się. Louise zamarła. Nie wiedziała, o co chodzi, czemu pies się rozpadł, czemu był taki duży, czemu gonił ją. Do jej uszu dobiegł wrzask „Uciekaj, jest jeszcze drugi!” Krzyk był ludzki. Mimo zaskoczenia dziewczyna zdołała się otrząsnąć i pobiec w kierunku głosu. Dziewczyna i dwóch chłopaków. Zabili potwory. Nazwali je ogarami piekielnymi. Bez żadnych wyjaśnień zaprowadzili ją ze sobą, płaczącą i szamocącą się. Krzyczała imiona — ojca, cioci, wujka, kuzyna, wszystkie, które znała. Na miejscu została usadzona przy ognisku. Dostała pianki. Ktoś ją przytulił.
„Półbogiem? Ja?”
Tego samego wieczoru została uznana, siedząc obok przyszłych przyjaciół. Wspomnienie szeroko otwartych ust, rąk i palców wskazujących przestrzeń nad nią i nawet to, jak w pierwszej chwili zaczęła panikować, myśląc, że wskazują pająka w jej włosach.
Louise została w obozie dobrych parę tygodni, zanim przypomniała sobie o cioci. Ubłagała jakiegoś obozowicza, żeby odwiózł ją do domu.
W domu oczywiście pierwsza była awantura o to, że przyprawiła biedną ciotkę o zawał, nie obyło się też bez łez i zapewnień, że nigdy więcej.
Od tego czasu bywa w Obozie Herosów w wakacje, ferie lub czasami w weekendy, a po śmierci ówczesnego grupowego domku Ateny zajęła jego miejsce.
Ciekawostki:
▸ Jak każde dziecko Ateny, ma arachnofobię.

SPOŁECZNE

Rodzina:
Atena — nigdy nie zaznaczyła w żaden sposób swojego istnienia, czasami tylko Louise miewała coś w stylu mentalnego kopa butem bardzo alternatywki, kiedy coś odwalała lub przeciwnie. Oczywiście, dziewczyna miewała i miewa wiele marzeń o tym, jak spotka mamę, wypiją razem kawę, herbatę lub kakao, porozmawiają — ale to tylko marzenia, plus taktyki w stylu „jeśli nie mrugnę, aż się nie załaduje ten tiktok, mama spadnie z sufitu”.
Geoff Appleton — Louise była dla niego całym światem, podobnie jak on dla niej. Ojciec nauczył ją wielu różnych rzeczy, czasami zupełnie losowych — np. któregoś dnia dumna z siebie wyrecytowała w przedszkolu pierwsze sto cyfr po przecinku liczby pi. Potrafili siedzieć pod kocem całe dnie, oglądając w kółko Władcę Pierścieni i żywiąc się samymi żelkami, dopóki ktoś z zewnątrz nie postanowił się upewnić, czy żyją. W czasie jej edukacji Geoff zachęcał córkę do celowania nieco wyżej niż rówieśnicy, czasami nawet zbytnio na to naciskając. Z tego powodu ich małe mieszkanie było zawalone dyplomami, pucharami lub ciekawostkami o wombatach — żyją od 10 do 12 lat, najdłużej żyjący wombat w niewoli przeżył 34. Wombaty mierzą mniej więcej 100 do 120 centymetrów.
Rosemary Maxwell — ciotka-emocjonalny-chaos, w gruncie rzeczy miła osóbka, bardzo troszcząca się o swoich bliskich i nierzadko zaniedbując siebie dla nich. Jako starsza siostra, zawsze była bardziej „ułożona” od swojego brata i nie mogła się nadziwić, ile cech Louise odziedziczyła po nim, zbierając niebotyczne ilości skarpetek, chusteczek, kartek i długopisów upchniętych wszędzie i w większości zużytych.
Desmond Maxwell — trochę odludek, cierpiący na alergię na tuńczyka i ludzi, dziwak lejący najpierw mleko, potem płatki. Gdyby mógł, chętnie by zaplanował całe swoje życie, posegregował, skategoryzował i obkleił znacznikami w panicznym strachu, że coś pójdzie nie tak. Dlatego też ze strachem zareagował na Louise, szepcząc żonie dosłownie wszystko — od wersji, że to wychowana przez wilki naciągaczka na kredyty, do łzawej opowieści o terrorystce, która ma schizofrenię i głosy każą jej wybuchnąć jego kolekcję znaczków.
Relacje:
Henry — kamień domowy, bardzo miły i ułożony. Nie sika po kątach (ani w ogóle), nie rozrzuca jedzenia ani zabawek. Poza tym jest świetnym towarzyszem na długie wieczory i nudne poranki — lubi słuchać, jak Louise wypróbowuje na nim ciekawostki o wombatach. Uwielbia wygrzewać się w słońcu na kocyku, lub siedzieć na parapecie i być głaskany przez swoją opiekunkę.

ODAUTORSKO

Kontakt z autorem postaci: floweryheart [discord]
Uwagi: Wszystko jest mi obojętne, tylko prosiłabym o jakieś spytanie mnie, powiadomienie w wiadomości prywatnej lub choćby pingnięcie tak, żebym mogła ogarnąć co się dzieje z moją postacią.
W razie odejścia: Adopcja
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: Jamusien
Cytat: Mitski, „Class 2013”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz