Patrzył to na szmatę, to na Eli i wreszcie niechętnie odpowiedział tonem, który można było nazwać ,,delikatnie zdenerwowanym”:
— Dobra. Postaram się.
Dziewczyna posłała mu uśmiech pełen wdzięczności, ale to ani trochę nie poprawiło humoru Kala. Czuł się tak, jakby to on był czyjąś ścierką i ten ktoś wycisnął z niego wszystkie emocje, pozostawiając tylko niepokój i frustrację. Był już zmęczony i miał serdecznie dość patrzenia na te głupie okna, przez które nie mógł przeżyć tego dnia choćby w miarę spokojnie. Za nic nie miał najmniejszej ochoty na to całe obiecane Elianne staranie się, wolałby usiąść na ziemi i gapić się w przestrzeń wzrokiem człowieka, który odjechał trochę za daleko w świat swoich snów. Ale tych złych. Koszmarów. Widzi najokropniejsze rzeczy, ale nie ma siły ruszyć się, wstać i wrócić do życia, tylko męczy się, wyobrażając sobie te wszystkie ohydne rzeczy.
Już samo wejście po schodach było dla niego wyzwaniem, a co dopiero umycie tej brudnej ściery. Najzwyczajniej w świecie wrzucił ją do wiaderka, rozchlapując dookoła wodę i chwilę nią pomachał, żeby odczepiła się od niej ziemia. Można powiedzieć, że po prostu mu się nie chciało, ale Kal by tak tego nie nazwał. Powiedziałby, że nagle stracił jakąkolwiek chęć do ruszania się. I siłę, żeby wycisnąć ścierkę.
W milczeniu zaczął wycierać okna, nie do końca myśląc nad tym, co właściwie robił. Słyszał, że Elianne coś mówiła, ale nie miał ochoty słuchać jej i przyjmować do siebie jej słów. Jej towarzystwo powoli zaczynało go męczyć. Uszy go bolały, wszystko dookoła było dla niego za szybkie, a ręce za ciężkie. Łzy powoli zbierały mu się w oczach, ale z całej siły je powstrzymywał, polerując szybę. Gdy wreszcie skończył swoje pierwsze okno, jego największym marzeniem było położenie się na ziemi i odmówienie współpracy, ale w końcu obiecał, że się postara. Niemrawo podszedł do kolejnego okna, ale z tego bezmyślnego transu wyrwała go Eli. Poczuł dotyk jej ręki na ramieniu i wzdrygnął się, bo nadal nosiła rękawiczkę, która była bardzo nieprzyjemnie mokra. Odsunął się ze wstrętem i spojrzał dziewczynie w twarz. Chwilę po tym odwrócił wzrok.
— Wszystko w porządku? — spytała go ze szczerym zmartwieniem i troską.
— Ta — mruknął obojętnie, bawiąc się wilgotną szmatką w swoich rękach. Rozciągał ją, wbijał w nią palce i ugniatał tylko po to, żeby zrobić coś z dłońmi.
— Ale… Nie wiem, cały czas milczałeś, nawet gdy cię o coś pytałam, i…
— Nie, serio — przerwał jej Kal. Głos Elianne zaczynał działać mu na nerwy. Nie chciał wdawać się w jakąkolwiek konwersację. Nie chciał jej już słyszeć i musieć jej odpowiadać. Niech w końcu to skończą i będzie po wszystkim. — Czuję się świetnie — dodał beznamiętnym tonem.
— Coś tego nie widzę — upierała się Eli, a Kal westchnął sfrustrowany. Dziewczyna wyczuła, że stąpa po cienkim lodzie i zaraz dojdzie do wybuchu. Ale nie chciała przestać pytać. Wyczuwała, że coś było nie tak. — Możesz mi powiedzieć. Nie będę się śmiać ani nic takiego.
— Daj mi spokój — warknął Kal, prawie robiąc dziurę w swojej ścierce. — Ja pierdolę, nie możemy tego po prostu skończyć? Mam już tego wszystkiego serdecznie, kurwa, dość. Po chuj w ogóle chcesz ze mną rozmawiać, gdy mamy tak ważną robotę? — spytał z nutą sarkazmu. — Ogarnij się.
Odwrócił się do niej plecami i zaczął szorować szybę, wykonując gwałtowne i niezsynchronizowane ruchy. Czuł na sobie wzrok Eli, która nadal nie wzięła się za mycie, co niemożliwie go irytowało. W końcu to ona chciała, żeby szybko się uwinęli, prawda? Więc czemu, do cholery, stoi w miejscu i się na niego gapi? Proszę bardzo, stara się, myje te okna, nawet już nie narzeka. Ale jak jest cicho, to zaczyna się kolejne narzekanie. Czy on już nawet nie ma prawa do nieodzywania się? Nie może czuć się gorzej? Musi zawsze z uśmiechem na ustach i śmiesznym żartem rzucanym co chwilę zapierdalać jak nienormalny i ani razu nie powiedzieć złego słowa, ani na robotę, ani na ludzi, którzy z nim pracują? Cały czas każdy coś od niego chce, nie ma ani chwili czasu na odpoczynek i codziennie wypruwa sobie żyły przy kolejnym zadaniu, do którego, oczywiście, nie został stworzony. Nie miał już do tego obozu cierpliwości. Tak naprawdę, stracił ją już dawno temu.
— Co, jak ja się obijałem, to było źle, ale ty już możesz? — rzucił głosem drżącym od powstrzymywania płaczu i złości do Elianne, która nadal przypatrywała mu się zza jego pleców.
— Ja już skończyłam — odpowiedziała cicho, choć Kal potrafił wyczuć napięcie w pokoju. Wszystkie te zbierające się w nich emocje, które wywołał. Jak zawsze nie potrafił się zachować. Przygryzł wargę i zamrugał szybko. Jak zwykle to jego wina. Czuł się przez to jeszcze gorzej. Emocje innych dodatkowo go przytłaczały, jakby jego własne nie robiły tego wystarczająco dobrze. Czasem przeklinał u siebie tę moc. Bardziej była źródłem jego problemów, niż była pomocna. — Chciałam ci pomóc, ale nie wiedziałam, czy mi na to pozwolisz.
— A. Ale przecież… Nie, dobra, nieważne — mruknął tylko i wrócił do polerowania szyby. — Rób co chcesz. Wszystko mi jedno. Nie musisz się mną przejmować. Dam sobie radę. Nie trzymam cię tu na siłę. Już możesz sobie stąd iść. Nie potrzebuję pomocy.
I jak on ma niby pracować, gdy jedyne co widzi, to rozmazany świat za zasłoną łez? Nie może ich puścić, bo rozmażą mu cały makijaż i wszyscy dookoła na pewno zobaczą, że płakał. Nawet nie ma przy sobie jakiegoś dobrego lusterka, żeby to przyzwoicie poprawić, a w tamtym momencie wątpił, żeby Eli była tak samo miła i chętna do pomocy jak w przypadku eyelinera jakiś czas temu. Oczywiście, że musiał wszystko zepsuć, gdy już prawie skończyli przypisane im zadanie. Zacisnął zęby i przeniósł się do kolejnego okna ani na chwilę nie odwracając się w stronę Elianne. Nawet nie rzucił w jej stronę spojrzenia, żeby sprawdzić, czy nadal tam stoi, czy przypadkiem nie zauważył momentu, w którym sobie poszła. W jego klatce piersiowej pojawił się niepokój graniczący z bólem. Co, jeśli już jej tu nie ma? Ale przecież tego nie sprawdzi, bo co, jeśli nadal tam stoi i zobaczy, że tak naprawdę bardzo mu zależy na tym, żeby została, ale mówi coś innego, bo ma okropny humor i nie czuje się na tyle, żeby powiedzieć jej to wprost?
Spróbował skupić się na umyciu ostatniego okna.
Elianne?
────
[1019 słów: Kal otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz