W domku numer 11 spotykało się dziwnych ludzi robiących dziwne rzeczy. I to nie tyczyło się wyłącznie dzieci Hermesa, chociaż te też nie zasługiwały na miano normalnych (zresztą, kto z Obozu Herosów na nie zasługiwał?). Jednak zazwyczaj byli to nieuznani półbogowie, którzy zawsze wnosili całkiem dziwne zestawy cech do (w miarę) zgranych Hermesiaków. W pewnym momencie wszyscy w domku wiedzieli już, czyim dzieckiem jest każdy nowicjusz albo przynajmniej mieli wytypowaną dwójkę lub trójkę prawdopodobnych rodziców. To nie było aż takie trudne, ale tylko sam nieuznany nie miał pojęcia, czemu każdy tak uważnie mu się przypatruje i czasem ktoś szepnie do kogoś ,,Demeter”, a druga osoba odpowie: ,,Nie, daj spokój. Hebe.”.
Jednym ze wspaniałych i dziwnych nieuznanych był Sony, który z jakiegoś powodu bronił każdego pająka, jaki w ogóle śmiał pojawić się w ich domku. Z tego powodu w domku zawsze wybuchały kłótnie i ogólny chaos, bo cała reszta chciała nieproszonego gościa jak najszybciej pozbawić życia.
— Nienienienienienienienie…! — Sony złapało za rękę Niketasa, który podnosił na biednego kątnika pudełko z kartami. Chłopak rzucił jej niezadowolone spojrzenie. Sony patrzył na niego spode łba, ale było na tyle niskie (to znaczy, ono stało na podłodze, a Niketas na łóżku, więc różnica była całkiem spora), że nie mogło patrzeć na niego w inny sposób oprócz zadarcia głowy, a to nie pasowałoby do sytuacji.
— Ale wisi mi nad łóżkiem! — warknął i wyrwał rękę z uścisku Sony. Nie, żeby było to szczególnie trudne. Ono raczej nie spodziewało się, że Niketas nadal będzie próbował zabić biedne, niewinne stworzenie.
— To go stąd wezmę — odrzekła stanowczo i zepchnęła Niketasa z jego łóżka, wchodząc na nie. Chłopak zamachał rękami i stracił równowagę, nie zdążywszy wydobyć z siebie jakiejkolwiek wiązanki przekleństw, bo przez nagły strach zdołał wydusić z siebie tylko zduszony jęk. Niebezpiecznie przechylił się poza krawędź materaca i z hukiem wylądował na podłodze.
— Kurwa, moja dupa — jęknął, poddając się i kładąc na ziemi.
Arnar obserwował to wszystko, zerkając na kłócącą się dwójkę znad swojego pasjansa. Gdy Niketas wylądował na podłodze, nie mógł powstrzymać prychnięcia, przez co chłopak wykorzystał resztkę swoich sił, żeby rzucić w grupowego trzymanym w ręce pudełkiem. Chybił, ale niektóre z kart Arnara zsunęły się w okolice głowy Niketasa i ponoć nigdy nie zostały odnalezione. A to były te ładne. I najnowsze.
Sony zignorowało wszystko, co działo się wokół niej i ostrożnie przetransportowali pająka ze ściany w swoje ręce. Uważnie go obserwując, ewakuowało się z domku, niemal stając Niketasowi na nodze. To nie wina Sony, że jeszcze się nie podniósł!
Postanowiłu, że poszuka pająkowi nowego i przytulniejszego domu, gdzie nikt nie będzie chciał go zamordować. Pomyślały też, że skoro uratowały mu życie przed marną śmiercią pod pudełkiem po kartach, powinno dostać choć odrobinę wdzięczności od… Zamyśliło się, patrząc na swojego nowego kolegę, który próbował jak najszybciej uciec z rąk Sony (nie pozwalało mu na to). Wpatrywała się w niego, jakby próbowała wejrzeć w najgłębsze zakamarki jego pajęczej duszy, aż w końcu…
— Wiem! — krzyknęło, a kilku innych obozowiczów odwróciło głowę w jego stronę. — Robak Eryk Piłsudski!
Powiedziało to na tyle głośno, że ci, którzy go usłyszeli albo wybuchnęli śmiechem, albo pokręcili głowami i zajęli się swoimi sprawami.
Sony rozejrzał się dookoła, żeby znaleźć kogokolwiek, komu mógłby pochwalić się swoim nowym przyjacielem. W tłumie znalazło nastolatcze wybijające się z tłumu swoimi prawie białymi włosami. Z uśmiechem do niego podbiegło, starając się utrzymać Robaka Eryka Piłsudskiego w swoich rękach i nie pozwolić mu zaznać wolności za szybko. Stanęła tuż przed nieznajomem i uśmiechnęła się szeroko.
— Patrz! — powiedziała, wyciągając ręce z pająkiem w środku ku twarzy swojej ofiary, która wyglądała na niesamowicie zszokowaną i przestraszoną tym nagłym spotkaniem. — Oto Robak Eryk Piłsudski! Prawda, że fajny?
Avery?
───
[602 słowa: Sony otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz