Za wielka by to była, zaiste, ofiara ze strony tych dwojga opętanych pomyleńców!

Ricky Haru ON/JEGO — 17 LAT — PÓŁBÓG — JAPOŃCZYK — 84 PD — 1 PU — 100 PZ floweryheart

INFORMACJE PODSTAWOWE

Obóz Jupiter
Mitologiczny przodek: Merkury
Kohorta: V
Staż w obozie: 5
Pozycja: Legionista

UMIEJĘTNOŚCI

Siła 0
Zręczność 100
Kondycja 30
Inteligencja 60
Mądrość 10
Charyzma 60
Broń: Grecki ogień
Wrodzone:
Przebiegłość
talent do kradzieży
▸ manipulacja pieniędzmi
▸ perswazja ⅔
▸ kradzież ½
▸ wyczuwanie mechanizmów 2/2
▸ bieganie w powietrzu ½
▸ wyjątkowa szybkość
▸ alchemia

OPIS POSTACI

Charakter:
Ricky jest... cóż. Jest. Wszędzie. Zawsze i wszędzie go pełno, o każdej porze dnia i nocy — wydawać by się mogło, że sen traktuje tylko jako hobby, bo jednym z jego wielu wnerwiających zwyczajów (według znakomitej większości ludzi, którzy go znają, Ricky nie tylko zwyczaje ma wnerwiające, on jest po prostu wnerwiający) są króciutkie drzemki, które czasami sobie ucina. Mimo że jest zawsze i wszędzie, to nigdy tam, gdzie powinien być, ale w miejscach najbardziej niespodziewanych — regularnie chodzi odwiedzać obozowe ścieki (ma sześć znajomych szczurów o imieniu Ricky Drugi), stajnie, magazyny, baraki, prysznice (i nie chodzi tu bynajmniej o czynione przez niego ablucje) — słowem — „SPIERDALAJ”.
Swoje wkurzające istnienie uwielbia ubogacać różnymi rodzaju doświadczeniami (podobno chemicznymi) czy ciekawostkami (za chemicznymi jak na gust jupiterowców), który hojnie raczy otoczenie, które przyjmuje owe dary z entuzjazmem bynajmniej nie równym samemu Ricky, który pewnie nawet śmierć okrasiłby nerdowym żartem i wyczekującym uśmiechem z gatunku „No dawać, śmiejecie się, raz, dwa!”.
No, i jako prawdziwy chemik często eksperymentuje z chemią — tak, żółte, zielone, niebieskie odbarwienia na rękach to normalność (rękawiczki są dla słabeuszy!), jakieś mdłości, wyłysienia, czasami nawet spalone brwi.
W nielicznych chwilach, kiedy Ricky przemyśla sens swojej istoty i bytowania na padole ziemskim, przed zstąpieniem do erebowych czeluści i pomizianiem Cerbera pod wszystkimi trzema pyskami, stwierdza, że w gruncie rzeczy może się określić osobą wrażliwą — choć to czasami objawia się dziwnie, na przykład, kiedy podczas legionowego maszerowania, kiedy zatrzymał się, żeby nie nadepnąć biedroneczki — wpadło na niego jakieś sześć osób, i tak dalej. Dostał potem solidny opieprz, a walący się legioniści i tak zmiażdżyli biedronkę, więc Ricky potem okropnie rozpaczał, chciał się wysilić nawet na zruganie jupiterowców, którzy zadeptali robaczka na śmierć, ale poddał się, kiedy przyszło do odwoływania się do ich uczuć.
Wracając — no tak, Ricky jest w sumie osobą wrażliwą, przyjacielską, empatyczną — tylko ma dość małą wiedzę, jeśli chodzi o takie sprawy, więc jego pocieszanie zwykle ogranicza się do wymieniania kwasów solnych albo powielania wszystkim znanych schematów — niezręczne przytulenie, „wszystko będzie dobrze” i tak dalej.
Jak to można wywnioskować z tekstu powyżej — jest też postacią b a r d z o energiczną i entuzjastyczną. Ma milion dziwnych pomysłów, które trzeba zrealizować tu i teraz, bo potem zapomni, tak samo napala się też na idee innych, jakkolwiek debilne by nie były.
Na koniec przywołane zostaną słowa jego kolegi z baraku: „Jeśli kiedyś zobaczycie tego merwkurwiaka, kopnijcie go w piszczel porządnie, i poprawcie dla pewności”.
Aparycja:
Nerd. Włosy ma ułożone wcale, daje im zupełną swobodę — więc sterczą na wszystkie strony, czasami przyklepane, czasami przypalone, w odcieniu pod tytułem „nie wiem, czarny, szary, biały?”. Oczy ciemne, wygląda z nimi dość inteligentnie, ale żeby zwiększyć ten efekt, czasami nosi okulary — do nauki i tak dalej, nieważne. Ogólnie rzecz biorąc — około 160 centymetrów wzrostu, cholera wie, ile waży, drobny, zmiennokształtny, odporny na wszystko. Odradza się jak feniks z popiołów, obojętnie co by się mu nie stało, z tą różnicą, że chwilę po odrodzeniu Ricky rozpisałby równanie reakcji popiołem na twarzach zrozpaczonych kolegów (chyba wiadomo, z jakiego powodu). Nie no — w sumie jest nawet uroczy, z tymi swoimi machającymi rękami, nogami, głową, niezdartym gardłem i entuzjazmem — więc zależnie od stanowiska, albo przytulić, albo zajebać — Ricky nie pozostawia miejsca na odpowiedzi połowiczne.
Historia:
Jako niemowlak podrzucony do Obozu Jupiter przez Merkurego, wychował się w Nowym Rzymie pod opieką jakiegoś emerytowanego legionisty, który zaszczepił mu miłość do chemii i cierpliwie ją rozwijał, nie wiedząc, w co się pakuje. Na szczęście zmarł, zanim dotarła do niego groza własnych czynów. Ricky trafił do Piątej Kohorty, czego od razu pożałowała jego centurionka, ponieważ interesant przechodził wtedy akurat fazę fascynacji końskim układem trawiennym. Niektórzy legioniści uważali go za nawet uroczego, dopóki nie poznali go bliżej. A raczej, dopóki nie zostali przez niego do tego zmuszeni. Ricky jeszcze nie opanował trudnej sztuki tworzenia fajnych relacji międzyludzkich.
Lubi też przesiadywać w bibliotece, kraść książki kolegom z baraku, ponieważ chłonie informacje jak gąbka. Z tego powodu nęka każdego nowego legionistę — a nuż jakieś nowe, zupełnie inne ciekawostki, których nie wydobył od poprzednich ofiar.
Ciekawostki:
▸ Każdy eksperyment przeprowadza do muzyki Chemii Nowej Ery.
▸ Jego ulubiony zapis reakcji to hydroliza kwasowa etanianu metylu.
▸ Ma trzy sutki.
▸ Jest fanem Marii Skłodowskiej-Curie.
▸ Ma niedosłuch lewego ucha; konsekwencje częstych wybuchów w pracowni.

SPOŁECZNE

Rodzina:
Merkury — podrzucił dziecko do Obozu Jupiter i pojawił się w jego życiu drugi raz dopiero wtedy, kiedy Ricky struł całą kohortę przez dodanie „sekretnego składniku” do zupy — żeby uznać dzieciaka z dumą.
Joseph Cooper — syn jakiejś pomniejszej boginki (Cardei). Brak jednej ręki i nogi plus niedowład drugiej zmusił go do ukończenia służby wojskowej. Jednak nie potrafił usiedzieć w spokoju, więc rozwinął swoją drugą największą pasję, zaraz po walce — chemię. Próbówki, kwasy i sole zastępowały mu skutecznie ludzi, do czasu, gdy w jego domu pojawił się Ricky. Nigdy nie miał dziecka, tak więc w jego obsłudze pomagała mu rzesza sąsiadów — więc syn Merkurego zna się z większością Nowego Rzymu. Nadali mu imię, a potem nazwisko — bardzo kreatywnie, przy użyciu encyklopedii otwartej na japońskich nazwiskach. Imię „Ricky” powstało głównie dlatego, że nikt japońskich imion z encyklopedii nie umiał wymówić.

ODAUTORSKO

Kontakt z autorem postaci: floweryheart [discord]
Uwagi: Ricky jest postacią komunistyczną - moje, nasze, wspólne, tak więc oczywiście nie mam nic przeciwko wspominaniu o nim czy pisaniu (tylko dajcie jakiś chemiczny żart or sth).
W razie odejścia: Adopcja
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: Viria
Cytat: Ève Curie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz