Nie może być nic logiczniejszego niż język, w którym wszystko, co nielogiczne, jest wyjątkiem!




Raine Cardenaspółbóg
20 lat 
Meksykanin/Brytyjczyk 
jakiekolwiek zaimki 
j.ajko
ostrzeżenia 0 0 0
Informacje podstawowe — San Francisco
Mitologiczny przodek: Asklepios (ojciec)
Obozowa przeszłość: Oprócz zwolnienia dyscyplinarnego z infirmerii (wróciło po tygodniu z obietnicą, że teraz już naprawdę będzie pomagać), z tych siedmiu wakacji spędzonych na Long Island nie wyciągnęło wiele. Trochę śmiesznych wspomnień, podstawowe zasady samoobrony na ulicy, jednego prawdziwego przyjaciela i paru mniej prawdziwych. O, jeszcze (już za małą) pomarańczową koszulkę i kolorowy naszyjnik. Może o tym opowiadać prawie jak o każdym obozie sportowym, na który jeżdżą dzieciaki.
Zajęcie: Nie dostało żadnego stypendium, to nie studiuje i ignoruje ojczyma, który macha nu przed twarzą plikiem banknotów. Zamiast tego próbuje znaleźć jakąś lepszą pracę niż serwowanie hotdogów na stacji benzynowej i siedzi na garnuszku brata (nie wykopał Raine tylko ze względu na ojca, a przynajmniej tak twierdzi).
Umiejętności
Siła 10
Inteligencja 10
Zręczność 30
Mądrość 30
Kondycja 330
Charyzma 10
Broń: Gladius
Wrodzone:
wyczuwanie chorób 3/3 (wyczuwanie zewnętrznych obrażeń, wyczuwanie obrażeń mechanicznych i zatruć, wyczuwanie wszelkich nieprawidłowości, nabytych lub wrodzonych)
alchemia (znajomość alchemii)
witakineza ⅓ (łatwość leczenia ran z przedziału pierwszego i drugiego)
Fetchtunek: 10/60
Pięści: 10/60
Sztuki walki: 5/60
Szybkość: 5/60
Wiedza o świecie: 5/60
Medycyna: 10/60
Charakter
Raine jest… specyficzny. Przez innych opisywany jako trudny do polubienia, swoją osobą wywołuje pewien dyskomfort w ludziach wokół siebie. Nieświadomie, oczywiście, że nieświadomie, ale… nadal.
W gruncie rzeczy, Raine jest energiczny i wesoły. Zawsze bardzo ekscytuje się wszystkim dookoła, mówi głośno, szybko i dużo, uśmiecha się i chodzi skocznym krokiem. Po czym nagle klik, puf i… wyłącza się. Jego wzrok z wesołego zmienia się w trochę pusty i zamyślony, bezsensownie wpatruje się w jeden punkt i zamiera w bezruchu. Jakby ktoś nagle odciął go od prądu, odebrał mu całą energię i zostawił tylko pustą skorupę. Umysł Raine nagle znajduje się daleko od jego ciała, a on odcina się od świata i zanurza się w swoich myślach, do których nikt inny nie ma dostępu. Zdarza się, że trudno jest przywołać go z powrotem do rzeczywistości, ale jeżeli się to udaje, Raine nie wspomina o tym, co się stało. Uśmiecha się szeroko i kontynuuje przerwaną rozmowę, tak jakby nic się nie wydarzyło.
Rozmawia z każdym dookoła, przyczepia się do wszystkich, chodzi za nimi jak wierny piesek, aż w końcu wydaje się, jakby każdy go znał. Jakby miał milion znajomych, gdziekolwiek by się nie znalazł, ale… no, są to tylko znajomi. Nikt więcej. Raine bardzo trudno jest zbliżyć się do drugiej osoby, bo równocześnie musi utrzymywać kontakt z tyloma innymi ludźmi, że przeprasza, ale nie ma dla ciebie teraz czasu. Grafik ma zapchany, a wolną chwilę znajdzie tylko dla tej jednej, wyjątkowej osoby (tylko najpierw musi ją znaleźć).
Zabiegany, traci poczucie czasu. Nie śpi, bo musi zrobić milion rzeczy, a potem daje radę przetrwać kolejny dzień tylko dzięki niesamowitej ilości kofeiny. Czy to energetyki, czy kawa, wszystko jedno. Ludzie dookoła twierdzą więc, że Raine zawsze mówi od rzeczy przez brak snu, chociaż prawda jest… nieco inna. On najzwyczajniej w świecie chce rozmawiać ze wszystkimi o wszystkim, więc ciągle wymyśla nowe, nawet najgłupsze tematy, które potrafi ciągnąć aż do znudzenia. Najlepsze jest to, że on naprawdę uwielbia rozmawiać o najbardziej abstrakcyjnych czy głupich sprawach kompletnie poważnym tonem. Z chęcią opowie ci o tym, jak kiedyś zmierzył długość rolki papieru toaletowego, zamiast zrobić z tobą projekt do szkoły. Jest trochę odjechany i można go nazwać przygłupim i niedojrzałym, mimo że zdaje się nie przejmować zdaniem innych. Ale nie oszukujmy się, oczywiście, że się przejmuje.
Jest osobą o bardzo specyficznej energii. Ludzie, którzy lepiej go znają, niekoniecznie chcą go lepiej znać, chyba że też są jacyś dziwni. U innych wywołuje uśmiechy pełne politowania i szybkie, nieangażujące rozmowy oraz miano wariata, którego nigdy nie neguje. To trochę jak łatka, którą inni do niego przykleili, a on nigdy nie postarał się, żeby ją odkleić.
Aparycja
Spiczaste, granatowe włosy są krzywo ścięte, grzywka jest jednym wielkim bałaganem, który zawsze odgarniał z oczu szybkim ruchem ręki – dopóki nie ściął ich tak krótko, że nie zasłaniają nawet brwi. Zmierzwione szorstkie kosmyki spływają na kark, pewnie nigdy nie widziały szczotki. Splątane i połamane końcówki błagają o litość, ale jedyną opiekę, jaką otrzymują, to przemycie szamponem raz na jakiś czas i podcięcie ich nożyczkami do papieru w łazience o trzeciej w nocy. Naturalnie ciemnobrązowe, zredukowane do mdłego granatu, matowe, chaotyczne i nadające się jedynie do kompletnego zgolenia.
Duże, okrągłe, brązowe oczy, nad nimi znajdują się ciemne łuki brwi. Pod nimi, na policzkach i nosie, rozsypane są nieliczne i trochę blade piegi razem z paroma pieprzykami. Cera okropnie wysuszona, często się łuszczy, wargi pogryzione i popękane.
Z jego kolczyków ostały się tylko snake bites i nostril, po helixie i trzech lobe zostały tylko ledwo widoczne blizny. Raczej chodzi w za dużych ubraniach, starych i znoszonych, ale z milionem naszytych kształtów i własnoręcznie zrobionych przyszywek, często pomalowane farbą do tkanin lub opryskane wybielaczem. Jeszcze jedno: nigdy nie ściąga swoich żółtych crocsów. Legendy mówią, że nie ma innych butów.
Ciekawostki
Jego taktyka w pocieszaniu innych to uciekanie, dopóki sami nie przestaną płakać.
Kochają grzyby. Jeść, zbierać, oglądać, hodować, uczyć się o nich. Każdy aspekt grzybów.
Woli podgrzybki od prawdziwków.
Bardzo źle znosi czas, który musi spędzić samotnie.
Nie lubi czytać książek, chyba że te naukowe. Wtedy przynajmniej można się z nich czegoś dowiedzieć.
Nie może jeść słodyczy, zawsze ma po nich okropne mdłości.
Panicznie boi się motyli i biedronek.
Śpi z zapalonym światłem.
Kocha tatuaże, więc jako ledwo świadomy swoich czynów nastolatek, Raine kupił tusz i igły, po czym wytatuował sobie coś bardzo, bardzo oryginalnego. Gwiazdkę na kostce.
Nie potrafi rysować, ale lepiej, żeby się mu o tego nie wypominało. Przekonany jest o tym, że ma ogromny talent.
Społeczne
Rodzina:
— Asklepios [ojciec] — żywi do niego urazę. Krzywi się z niesmakiem, gdy ktokolwiek o nim wspomina. Jedno słowo na jego temat wytrąca Raine z równowagi, więc gryzie policzki, by nie przysiąc na Styks, że już nigdy nikogo nie wyleczy (jakby kiedykolwiek kogokolwiek chciało wyleczyć). Z obrzydzeniem składa mu ofiary, bardziej ze względu na tradycję, niż z szacunku. Cóż, lekarzem też nie jest najlepszym. Swoją pracę w infirmerii zawsze traktowało po macoszemu, a po wyjściu z Obozu postanowiło nigdy nie przyznawać się do tego etapu swojego życia – wypełnionego sterylnymi pomieszczeniami, białą pościelą, grzechoczącymi opakowaniami leków i niepewnie trzymanymi strzykawkami.
— Valentina Hughes [matka] — najukochańsza osoba w życiu Raine. Nieważne, co się działo – jej dziecko kochało ją niezmiennie i do końca. Czy to w domu podczas przesadzania roślinek doniczkowych i brudzenia sobie ubrań ziemią, czy w szpitalu, gdy Raine z beztroskim uśmiechem siadało na krześle przy jej łóżku i opowiadało, jak świetnie było dzisiaj w szkole. Czasem zdarza nu się przejść na jej grób, powiedzieć kilka słów i złożyć na nagrobku bukiet jej ulubionych kwiatów.
— Emmet Hammond [ojciec] — ma z nim kilka miłych wspomnień. Zamglone, niewyraźne i trudne do poskładania w logiczną całość, ale zawsze pełne śmiechu i troski. Chyba dlatego tak zgrzyta zębami, gdy przypomina sobie o tym, jak ich zostawił, jak przed jeno oczami rozgrywa się wspomnienie przykrywające wszystkie inne. Nieważne, jaki był powód, Raine i tak mu tego nie wybaczy. Dlatego, gdy nareszcie się do tego zebrało, prawnie odcięło wszystkie nici łączące no z ojcem – zmieniło noszone po nim nazwisko na to panieńskie swojej matki.
— Samuel Hughes [ojczym] — długo traktowany jako zastępstwo Emmeta, próbował przypodobać się Raine prezentami i rodzinnymi wycieczkami. Długo nie trzeba było no przekonywać – Samuel jest jedynym człowiekiem, które Raine bez bólu serca nazywa “tatą”. Spore osiągnięcie, skoro miało ich aż trzech. Mimo dzielącej ich odległości (Samuel nie skusił się perspektywą bycia bliżej swoich dzieci i nie porzucił dla nich swojego dotychczasowego życia w Nowym Jorku), więź między nimi wciąż jest silna i stabilna. Na ile silna i stabilna może być więź utrzymywana przez chwiejny obraz iryfonów i rzadkie odwiedziny na drugim końcu Stanów.
— Aster Hughes [przyrodni brat] — namolne młodsze rodzeństwo i starszy brat, który już dawno znudził się zabawą w chowanego. Wciąż czekamy na moment, w którym Raine przestanie traktować go jak encyklopedię uniwersalnej wiedzy życiowej i kopiować jego poglądy oraz zachowania (Aster miał nadzieję, że to skończy się, gdy będzie miało jakieś 15 lat). Nieważne, jak okropnie zachowa się Aster, Raine i tak będzie mówić o nim w samych superlatywach, jakby nie słyszało wrednych uwag i nie dostrzegało złości w jego wzroku. Cud, że wciąż jest nieświadome niechęci brata, patrząc na to, że Aster usilnie próbował przed niem uciec. Z Nowego Jorku do San Francisco. Naprawdę miał nadzieję, że rok później zadyszane Raine nie stanie na progu jego mieszkania z tym swoim głupkowatym uśmiechem na ustach, dziwnym przyjacielem za plecami i wcale nie przywita Aster słowami: “Tata powiedział mi, gdzie mieszkasz”.
RELACJE:
— Arlo Evans — Raine uważa, że są sobie przeznaczeni przez los, ich spotkanie zapisano w gwiazdach i są ze sobą związani jakimś metafizycznym sznurkiem. Będzie próbowało przekonać o tym każdą zainteresowaną (niezainteresowaną też) osobę i nie przyjmie do wiadomości, że takie spirytystyczne bzdury nie istnieją. Ono po prostu wiedziało, co robi, przyklejając się do Arlo w ich pierwszy dzień pobytu w Obozie, potem nie odklejając się od nich ani na moment. Prowadziło ich za rękę w tym półboskim świecie (o którym wiedziało niewiele więcej, ale powoływało się na starszego brata) i nie puściło tej ręki, gdy nastał czas pożegnania z ostoją dla herosów. Raine zaciągnęło Arlo do San Francisco i wciąż jest z tego niesamowicie dumne.
Odautorsko
Uwagi: Pisz ile chcesz i jak chcesz. Serio. Nie musisz mi wysyłać do sprawdzenia, jestem totalnie otwarte na różne sytuacje i różne interpretacje; poza tym piszemy, żeby się bawić, więc… nie musisz specjalnie się starać, sprawdzać milion razy, czy pasuje do charakteru, etc., etc. No, jak widać, nie mam dużych wymagań. Tylko jak odpisywanie zajmie ci parę miesięcy to prawdopodobnie ci nieśmiało przypomnę, że istnieję.
W razie odejścia:zabić tego psychopatę. niech się zatruje grzybem czy coś.
Wizerunek: jajek
Źródło cytatu: Witold Gombrowicz, “Ferdydurke”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz