czar­ne, we­so­łe, bez po­wo­du peł­ne łez

Clara E. Bumblebee ONA/JEJ — 22 LATA — PÓŁBOGINI — AMERYKANKA — 18 PD — 0 PU — 100 PZ Postać NPC

INFORMACJE PODSTAWOWE

Nowy Jork

Mitologiczny przodek: Hekate
Obozowa przeszłość: Gdy widzi łuk prowadzący do Obozu Herosów, zaciska mocniej swoją dłoń na rączce kolorowej walizki w stokrotki, której rozklekotane kółka kilka razy po drodze utknęły w błocie. Boi się, tak jak boi się każde dwunastoletnie dziecko, które ukochany tatuś odwiózł dopiero co pod truskawkowe pole, poklepał kilka razy po głowie, mocno przytulił, powiedział Bądź dzielna, Eluś i zostawił je same sobie wraz z dziwnym panem z kozią bródką i równie kozimi nogami.
— Mee — beczy kozioł, a dziewczynka czuje, że w kącikach jej ocząt już zbierają się łzy, bo kozioł jest straszny i na pewno zaraz ją zje. — To co tam, młoda, przygotowałaś dla Cerberka?
Po dwóch latach przebywania w obozie okazuje się, że wcale nie zostaje pożarta przez trzygłowego psa (ani przez satyra), a zbiegiem przypadkowych okoliczności i nieszczęściem najstarszego mieszkańca domku Hekate, którego całunu nigdy nie pożre ogień, przejmuje po nim funkcję grupowego. Ma czternaście lat i nadal nie do końca wie, co tu w ogóle robi. Nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, a może nie po prostu nie chce sobie zdać sprawy z tego, że podejmowane na spotkaniach z Chejronem decyzje to czasami kwestia życia i śmierci. Jest dzieckiem, tylko dzieckiem.
Nie zaprzecza jednak, że kradnięcie cudzych nosów – i to dosłownie – sprawia jej odrobinę przyjemności oraz uwielbia się każdym swym sukcesem w tej infantylnej sztuczce chwalić tacie. Powagę całej tej złożonej z przypadkowych zbiegów okoliczności sytuacji pojmuje dopiero, gdy widzi, jak płomienie po raz pierwszy pochłaniają uszyty dla niej całun. Później się przyzwyczaja. Do szycia, do palenia, do chowania. To normalny przerywnik całego programu wakacyjnego odpoczynku.
I gdy przychodzą jej osiemnaste urodziny, a ona leży wspólnie ze znajomymi pośród obozowych traw, wpatrując się w gwiazdy i paląc bliżej nieokreślone coś, co na pewno wprowadzi ich wszystkich na wyższy poziom wtajemniczenia, to wie, że tu i teraz jest dobrze, i że niczego by nie zmieniła.
Ściskając mocno rączkę kolorowej walizki w stokrotki, ociera łezkę uciekającą z kącika lewego oka, bo chyba trochę będzie tęsknić.
Zajęcie: Pracuje w śródziemnomorskiej kawiarni w manhattańskim MoMa jako kelnerka. Nie narzeka, dniówka jest zdecydowanie więcej niż niezła, a napiwki potrafią pomnożyć ją razy trzy. Marzy o studiach. Odkłada więc pieniążek po pieniążku, banknot po banknocie, wiedząc, że w ten sposób nigdy jej nie wystarczy. Od zawsze jednak, pomimo wiszącego na niebie wielkiego księżyca, spoglądała przecież na jasną stronę życia. Teraz też spogląda, ślicznie uśmiechając się do ukochanego tatusia, który w opłaceniu studiów na pewno pomoże.

UMIEJĘTNOŚCI

Siła 2
Zręczność 1
Kondycja 1
Inteligencja 3
Mądrość 3
Charyzma 4
Broń: Rozczarowane spojrzenie oraz pięść lecącą ku nosowi. I dory, która w jej dłoniach leży dosyć nieporadnie.
Wrodzone:
▸ panowanie nad Mgłą ⅓
▸ wizje przyszłości
▸ manipulowanie snem 2/2
▸ manipulowanie czasem
▸ magia 3/3
▸ lewitacja

OPIS POSTACI

Charakter: Skacze tu. Skacze tam. Odbijający się od powierzchni księżyca, tafli jeziora, luster, okien, szyb i szkła zmienny promyczek, który nie może znaleźć swojego miejsca na ziemi. Wydaje się być wszędzie – nie ważąc na to, czy w danym miejscu jest aktualnie potrzebna. Bywa za głośna, szorstka i nieelegancka, o niewyparzonym języku, bo nie hamuje się w słowach, mówiąc to, co leży na drżącym sercu. Ironiczna, gdy tego potrzebuje, słodka jak miód, gdy ma ochotę, gdy jej się zachce, gdy ma w tym akurat interes. Bywa ciepła, słodko naiwna i do rany przyłóż, pozostawia po sobie obietnicę poprawy, nieelegancką nadzieję na lepsze. Doskonale wie, że kiedyś się jej to odbije, że kiedyś strzeli ją to w pysk, że złamie nos i poharata łuk brwiowy, ale nadal naiwnie wierzy w ludzką dobroć. Bardzo chętnie odda, najchętniej ze zdwojoną siłą, oczywiście to wszystko w dobrych intencjach.
Gubi się w swym braku kompletnym odpowiedzialności, by kilka kroków dalej wziąć na swe barki zbyt wiele. Bywa sobą i nie-sobą, ona Clara triformis, wszystko po matce, którą szanuje, ale nie do końca rozumie i raczej nie do końca kocha. Ma wrażenie, że to wszystko zrobiłaby lepiej, ale za pomocą czujnego oka obserwuje i czasami, ale tylko czasami, nim wyrzuci z siebie wiązankę słów, gryzie się w język, dopóki z ust nie pójdzie wyimaginowana krew.
Aparycja: Całym swym jestestwem, zbyt wesołą duszyczką oraz doskonale skoordynowanymi kolorystycznie stylizacjami współgrającymi z równie ekstrawaganckim makijażem, za który udusiłoby ją każde dziecko Afrodyty, zabiera przestrzeń, pojawiając się znikąd w pomieszczeniu. Znowu zmieniła włosy. Skróciła, przystrzygła, roztrzepała na wszystkie strony i tyle po pięknych, dwóch ładnych warkoczach, ale teraz przynajmniej widać duże, plastikowe stokrotki zwisające z jej uszu. Już nikt nie wie, czy wściekły rudy idący na bitwę ze srogoczarnymi brwiami jest jej naturalnym kolorem, a ona nie pomaga im w rozwiązaniu zagadki, na pytania nie odpowiada. Przecież lubi, gdy nie wiedzą, mają zagwozdkę, muszą zgadywać, bawić się w kotka i myszkę.
Uśmiecha się za szeroko, całą sobą, jak szaleniec, tymi zawsze pomalowanymi na wściekłą czerwień ustami. Robi to tymi zmarszczkami, które pojawiają się wtedy pod czarnymi jak otchłań Tartaru oczami, tym pojawiającym się znienacka górnym dziąsłem, gdy warga w grymasie idzie do góry, ukazując dwie ciut nierówne jedynki, i tym marszczącym się, zadartym noskiem pokrytym w zależności od pory roku piegami o różnej gęstości.
Zbyt pewnie czuje się w swym bardzo zgrabnym, tam gdzie umięśnionym być powinno, ciele, wypracowanym na cotygodniowych zajęciach z pilatesu, na które zupełnie przypadkiem wygrała karnet w zupełnie przypadkowym losowaniu i na których prawdopodobnie zaniża średnią wieku o dobre dwadzieścia lat. Przez ulice Manhattanu stąpa pewnie, idzie po swoje, robiąc zamaszyste jak świat kroki równie długimi nogami. Gdy gapią się odrobinę za długo, zupełnie nietaktownie, prawdopodobnie zastanawiając się, czy wzorzyste, jaskrawe rajstopy na łydkach aby na pewno pasują do topornych glanów lub kontrastujących z ciapkami obcasów, puszcza im oczko, wzrusza ramionami, w nosach zostawia wspomnienie lawendowego szamponu.
Pasują. Oni po prostu się nie znają.
Ciekawostki:
▸ Urodziny obchodzi 6 lipca, co czyni z niej horoskopowego raka.
▸ Swojego drugiego imienia bardzo nie lubi. Ale to bardzo.
▸ Ma szylkretową kotkę, Puszkę, kochającą się w zbijaniu każdego z ekstrawaganckich wazonów, które Clara nałogowo, wręcz niezdrowo, zbiera.
▸ Lubi tańczyć, pląsać się i gibać jak nawiedzona do muzyki. O dziwo jest to całkiem miły dla oka obrazek.
▸ Wynajmuje dwupokojowe mieszkanko na strychu po całkiem niezłej cenie. Nie narzeka, choć po płytkach w łazience domyśla się, że popełniono w nim kilka krwawych morderstw. Ma nadzieję, że się myli.
▸ Ciocia dobra-rada, wspomoże, zaopiekuje się, zrobi herbatkę. Jej mieszkanie już nieraz stawało się bazą wypoczynkową dla lekko zagubionych półbogów uciekających przed żądnymi krwi potworami czy odrobinę bardziej niebezpiecznym przeznaczeniem.

SPOŁECZNE

Rodzina:
Hekate [biologiczna matka] – Stara się być dobrą córką. Czasami, gdy ma bardzo dobry humor, zapala jej w ofierze kadzidło.
Charles Bumblebee [biologiczny ojciec] – Charles jest dobrym ojcem. Zawsze przytuli, zawsze wysłucha, naprawi router w mieszkaniu, a i pomoże złożyć meble. Ochrzani, gdy jest to potrzebne, choć Clara ma dziwne przeczucie, że nigdy nie poznała rzeczywistego gniewu swojego rodziciela i tak naprawdę zawsze pozwalano jej na trochę więcej; i to wcale nie dlatego, że jest drugą, młodszą córką w rodzinie. Charles jest za to chujowym mężem. Przelotny romans z boginią na wyjeździe do Eginy udowodniono mu, gdy dziewięć miesięcy później pod drzwi amerykańskiego, stereotypowego domku dostarczono drobny, płaczący dowód na jego winy. Prawdopodobnie nie była to jedyna z prędkich przygód mężczyzny, ale tylko ta kochanka miała możliwość, by tak sprawnie go odnaleźć.
Sofia Bumblebee [macocha] – Clara naprawdę zrozumiałaby, gdyby Sofia, lekko to ujmując, za nią nie przepadała. Bycie żywym dowodem na niewierność męża raczej nie powinno działać na jej korzyść. A jednak, po kilkunastu latach nieporadnego przyzwyczajania się do drugiej aktorki całego konfliktu, coś pękło po obu stronach. Kobiety uważają się za dobre znajome, które od czasu do czasu wysyłają sobie zdjęcia swoich kotów, a także i lament na temat wazonów potłuczonych przez te małe, wąsate diabły.
Agnes Hughes [starsza, przyrodnia siostra] – Z Agnes dogadać się nie mogły. Po prostu. Najwidoczniej zapisano im to w gwiazdach. Próbowały nieraz, próbowały delikatnie, próbowały i brutalnie, nigdy jednak nie znalazły wspólnego języka, strefy zero, w której mogłyby wyjaśnić sobie kilka niejasności. Że nie, Clara nigdy nie chciała i nie będzie chcieć z nią konkurować o tytuł najukochańszej córki. Że nie, Clara nie miała wpływu na ich rodziców w kwestii dosyć surowego wychowania starszej z nich. Że nie, Clara, lądując tuż przy drzwiach sielankowego amerykańskiego domu, nie pragnęła psuć ich pozornie pięknego życia kochającej się rodzinki. Agnes zawsze wydawała się być głuchą na wszelakie tłumaczenia. Odkąd wyszła za mąż, nie mają ze sobą kontaktu.

ODAUTORSKO

Kontakt z autorem postaci: Brak, postać NPC. Autor: rawrawr
Uwagi: Elegancko witamy się razem z Clarą, moim słonecznym dzieckiem spod księżycowej matki. Proszę o konsultacje przy sterowaniu tą (prawie) zawsze uśmiechniętą dziewuszką, najchętniej o zupełne wstrzymanie się w tej kwestii. Nie poganiam, nie nakładam presji, każdy pisze w wygodnym dla siebie tempie i długości. Ja sama zazwyczaj trzymam się w granicy 500-700 słów, ale wszystko zależy od wątku, od humorku i tak dalej.
W razie odejścia:
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: @_rustywings_
Autor cytatu: W. Szymborska, wiersz Portret kobiecy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz