
INFORMACJE PODSTAWOWE
San Francisco
Mitologiczny przodek: Somnus (ojciec)Obozowa przeszłość: Spędził w obozie całe trzy lata, i jak tylko dostał swoją srebrną wykałaczkę, spakował łachmaty i uciekł, nie chcąc dłużej spełniać woli swojej matki.
Zajęcie: Jako prawowity Francuz, szukał szybkiej kasy, nie chcąc w sumie bawić się w ciężką pracę. I tak nie miał doświadczenia, ani skończonej szkoły, mimo wybitnego intelektu i charyzmy. Ktoś naprawdę musiał go miło sprezentować, robiąc mu kartę postaci, gdzieś tam w niebie. Także, mimo niezwykłej niechęci do niedopiętych planów rodzicielki, wykorzystał swe nieboskie umki, oszukując stare wdowy podczas seansów z ich martwymi mężami czy pieskami. Ale pamiętajcie o zdjęciu! Inaczej, cała operacja nie wyjdzie. Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Czasem gdy mu się poszczęści, wygrywa zdrapki na sto dolców, a maksymalnie cztery razy w miesiącu można zobaczyć go kelnerującego w ekskluzywnej restauracji. Tak naprawdę, to sama walka o napiwki i numery bogatych, samotnych kobiet.
UMIEJĘTNOŚCI
Siła
50
Zręczność
60
Kondycja
50
Inteligencja
90
Mądrość
80
Charyzma
80
Broń: Zdobiony krwią własnych nadgarstków, parazonium
Wrodzone: usypiająca aura
▸ hypnokineza 3/3 (możliwość zobaczenia czyjegoś snu, zmiany swojej formy we śnie, wprowadzenia danego stworzenia w sen, wejścia w sen drugiej osoby, pozwala na całkowite kształtowanie snów swoich lub kogoś, możliwość zobaczenia czyichś wspomnień przez sny, uśpienie nawet wszystkich ludzi w jednym pomieszczeniu)
▸ iluzje 3/3 (umożliwia kreowanie szczegółowych, dokładnych, bardzo realistycznych i długotrwałych iluzji)
▸ senne wizje (możliwość zobaczenia we śnie urywków przyszłości, komunikowanie się z bogami przez sen)
Wrodzone: usypiająca aura
▸ hypnokineza 3/3 (możliwość zobaczenia czyjegoś snu, zmiany swojej formy we śnie, wprowadzenia danego stworzenia w sen, wejścia w sen drugiej osoby, pozwala na całkowite kształtowanie snów swoich lub kogoś, możliwość zobaczenia czyichś wspomnień przez sny, uśpienie nawet wszystkich ludzi w jednym pomieszczeniu)
▸ iluzje 3/3 (umożliwia kreowanie szczegółowych, dokładnych, bardzo realistycznych i długotrwałych iluzji)
▸ senne wizje (możliwość zobaczenia we śnie urywków przyszłości, komunikowanie się z bogami przez sen)
Pięści: 1000/60Kłamstwo: 1000/60
OPIS POSTACI
Charakter:
Babcie powiedzą o nim, że jest idealnym kandydatem dla ich wnuczek. Taki, co drzwi przytrzyma, uzdolniony i całkiem przystojny, chociaż mógłby przestać używać kredki do oczu, bo to im się kojarzy z propagandą tęczy. Zawsze szarmancko uśmiechnięty, z czarującym błyskiem w oku, do ostatniej deski znający zasady staromodnego savoir-vivre, podbijając tym serca niejednego nieznajomego. Jest to prosta logika, im przyjaźniejsza jednostka się wydaje, tym bardziej cię do niej ciągnie, by podświadomie dostawać uwagę, nawet w formie zwykłych gestów, czy też przytaknięć. Wydaje się zainteresowany obecnością i rozmową ze swoim gościem, rzucając jakieś oklepane formułki na wylewność. Przecież nie zapomina się kogoś, kto zawsze nadstawia ucha i policzek, aby mogło wyrzygać z siebie każde żale i przewinienia. Wszystko to po to, by nie wyjść z roli przyjemnego, szczerego gentlemana. A pan ten niesamowicie kocha uwagę i uwielbienie ludzi. Z tego powodu, cholernie szczegółowo pracuje nad swoim pierwszym wrażeniem, robiąc z siebie złotoustego chłopca, piekielnie błyskotliwego i przyciągającego głodne spojrzenia. I do debila z pewnością mu daleko.
Co te baranki nie wiedzą, to fakt tego, jak wielkie oraz kruche ego się w nim kryje. Można go uznać za książkowy przykład niedokarmionego narcyza oraz hipokryty, bo choć sam popisuje się niezmierzoną fałszywością, będzie pierwszy do wytykania tego w innych. Zwłaszcza, jeśli ktoś z wolna wymknął się z jego sieci wykorzystania. Przecież jest najlepszą osobą, jaką można poznać, więc jakim prawem, ktoś śmie nazywać go przebrzydłym łgarzem? Czemu nikt nie widzi, ile musi poświęcać, aby nikomu nie wbić noża prosto w serce? Metaforycznie czy też nie, oczywiście. I oczywiście, sam problemu w sobie nie widzi. Tłumacząc się "traumatycznym" dzieciństwem — bo osobiście uważa je za całkiem normalne, przecież każdy posiada matkę foliarę alkoholiczkę, zamykającą gówniarzy w piwnicy, bo zasłużył na to swoją nieuprzejmością — wybiela swoje malutkie przewinienia, argumentując to, jak bardzo zasługuje na świat, podany mu na złotym talerzu, więc będzie narzekać, i biadolić, i pałać zazdrością. No niestety, do tej pory ofiarowano mu jedynie skrzętnie skręconą kreskę na srebrnej tacy, a nad nią nie będzie wybrzydzać, wręcz wyszedłby na desperatkę, byleby poczuć się lepiej, i jak najbardziej odciąć od szarego życia.
Dlatego też, przewijając się głównie w dość ekstremalnie eksctentrycznym, raczej nie kierującym się dziesięcioma przykazaniami towarzystwie, nie potrafi funkcjonować w typowym społeczeństwie. Tkwiąc w zwykłym, zdrowym związku, czy innej relacji, będzie szukać wszystkich możliwych sposobów na sabotaż. Evanowi potrzebna jest niestabilność, i nie jest to jego świadomy wybór. Zbyt przyzwyczaił się do krzywdzenia samego siebie, jak i innych. Wina to jego rodziny czy braku miłości ojca którego nigdy nie miał, nie chciał nigdy się tym zadręczać. Ważne, aby jemu było wygodnie, i tyle. Możliwe, że gdyby nie bycie półbogiem, nie siadłoby mu aż tak na głowę. Możliwe, iż nie uważałby się za kogoś niesamowitego, dzięki swojemu darowi, czy innemu kretynizmowi.
Aparycja: Jedyne, czym może wyróżniać się w tych czasach, to wzrostem, bo ludziom odjebało od ilości internetu, i robią ze sobą co chcą. Niedumny posiadacz ponad dwóch metrów i bolących pleców, oraz osiemnastu centymetrów ukrytych za bokserkami sprowadzanymi z Dubaju, a rozmiar stopy opublikowany będzie wyłącznie za dodatkową opłatą, bo drink na wieczór sam się nie ukręci. I wchodzi zaś, ubrany cały na czarno biało, z idealnie przylegającą kamizelką na zwiewnej koszuli, stukając podeszwami oficerek o upierdolony chodnik brudnego miasta, brońcie dzieci aby mu się guma czasem nie przykleiła. Patrząc trochę wyżej, to można dostrzec nawet sztucznie łagodne spojrzenie szarawych oczu, błądzących za ludźmi, i gdzieś tam z tyłu jego łba działają trybiki, jak on to bardzo nienawidzi tej pierdolonej ludzkości. Ale oczywiście, tego nie widać, bo swą nienaturalną, delikatnie nawet przyprawiającą o niezręczność, uśmiechniętą maskę opracował do perfekcji. On jest tym tajemniczym gościem, który idealnie wyprostowany, stoi niezaproszony na pogrzebie pod czarną parasolką, i przygląda się z daleka płaczącej ciotce na kupie ziemi, usta wykrzywiając w zimnym, niecodziennym grymasie. Widząc przechodniów, niekulturalnie wbijających wzrok w jego blizny na rękach, eksponuje je jeszcze bardziej, chcąc wzbudzić większy dyskomfort i zamieszanie.
Włosy ma nieokrzesane, w przeciwieństwie do niego, i to chyba jedyna najbardziej chaotyczna rzecz w Evanie. Nieważne, jaką ilością prostownicy i żelazka się je zaatakuje, one zawsze powrócą do stanu fabrycznego, kręcąc i wyginając jak koleżka po kwasie. Przez to, że cierpi, nie, posiada bielactwo, na samym środku czoła posiada biały kosmyk, uroczo przypominający mu o jego ulubionej książce od Mary Sheley. Rozpuszczone z niesfornego warkocza, sięgają mu prawie do zadka, sprężyście podskakujące przy każdym mniejszym kroku. Prócz licznych, jaśniejszych plam na ciele, skóra Francuza usłana jest mnogimi pieprzykami i znamionami, więc jeśli uwierzyć by w przesądy o poprzednich wcieleniach, ktoś niesamowicie uwielbiał miejsce nad jego lędźwiami.
W kościstych, smukłych palcach trzyma bez przerwy tlącego się peta. Sama jego figura jest niczego sobie, a wykorzystywane kamizelki jedynie podkreślają wąską talię i biodra. Z lekka przypomina jakąś kryptydę, czy innego wampira, bladością dorównuje nawet kartce papieru.
Ciekawostki:
▸ Chroniczny palacz mentolowych papierosów. Ameryczka zrobiła jedną rzecz dobrze, pozwalając na dalszą sprzedaż tych smakowitości. Teraz przynajmniej, nie musi ich zamawiać przez zaprzyjaźnionych Ukrainców z ulicy, a tam naprawdę prościej o podprawiony kryształ, niż wagon jego ulubionych szlugów.
▸ Posiadacz kart tarota, i całej kolekcji tablic, zębów i woskowych świec. Wchodząc do jego domu, można mieć wrażenie, że weszło się do namiotu starej Cyganki. W sumie, za taką robi.
▸ Wywodzi się z domu migdałowej mamy, więc nie potrafi przygotować sobie normalnego posiłku. Jest raczej zwolennikiem nakarmienia ciała, a nie własnej pychy, więc często zapierdala z pomidorem w ręku i własnym pieprzem w kieszeni. Gustuje w świeżych ogórkach, serze i wszelakich składnikach, niż samych posiłkach. Ma straszne problemy z teksturą, i na myśl o niezblendowanym sosie do makaronu, ma ochotę podciąć sobie gardło.
▸ Koneser wszelakich używek, alkoholu i każdej formy autodestrukcji. Oczywiście, nie z wyboru. Nie lubi się do tego przyznawać, ale przez wizje i myśl, że może być całkiem popierdolony, musi sobie zagłuszać rzeczywistość. Nosek troszkę swędzi. Typowe jak na te lata i tematykę, ale co poradzi, przecież to najprostsza droga ucieczki. Choć nie podchodzi do tego tak płaczliwe i romantycznie jak cała reszta, dla niego to bardziej kwestia podobna do wypicia szklanki gazowanej wody, czy też pójścia spać. A tego to ma całkiem dość.
▸ Potrafi grać na pianinie.
Ciekawostki:
▸ Chroniczny palacz mentolowych papierosów. Ameryczka zrobiła jedną rzecz dobrze, pozwalając na dalszą sprzedaż tych smakowitości. Teraz przynajmniej, nie musi ich zamawiać przez zaprzyjaźnionych Ukrainców z ulicy, a tam naprawdę prościej o podprawiony kryształ, niż wagon jego ulubionych szlugów.
▸ Posiadacz kart tarota, i całej kolekcji tablic, zębów i woskowych świec. Wchodząc do jego domu, można mieć wrażenie, że weszło się do namiotu starej Cyganki. W sumie, za taką robi.
▸ Wywodzi się z domu migdałowej mamy, więc nie potrafi przygotować sobie normalnego posiłku. Jest raczej zwolennikiem nakarmienia ciała, a nie własnej pychy, więc często zapierdala z pomidorem w ręku i własnym pieprzem w kieszeni. Gustuje w świeżych ogórkach, serze i wszelakich składnikach, niż samych posiłkach. Ma straszne problemy z teksturą, i na myśl o niezblendowanym sosie do makaronu, ma ochotę podciąć sobie gardło.
▸ Koneser wszelakich używek, alkoholu i każdej formy autodestrukcji. Oczywiście, nie z wyboru. Nie lubi się do tego przyznawać, ale przez wizje i myśl, że może być całkiem popierdolony, musi sobie zagłuszać rzeczywistość. Nosek troszkę swędzi. Typowe jak na te lata i tematykę, ale co poradzi, przecież to najprostsza droga ucieczki. Choć nie podchodzi do tego tak płaczliwe i romantycznie jak cała reszta, dla niego to bardziej kwestia podobna do wypicia szklanki gazowanej wody, czy też pójścia spać. A tego to ma całkiem dość.
▸ Potrafi grać na pianinie.
SPOŁECZNE
Rodzina:
▸ Aurélie LaClair – niedojda życiowa, smakoszka mężczyzn w wieku jej własnego ojca, a młody Evan robił za jej prywatny worek treningowy i kolektora puszkowanego zimnego. Kobieta ta na wszelakie sposoby przepieprzała każde pieniądze w klubach karcianych, i choć na co dzień inteligencją nie grzeszyła, tak całkiem sprawnie wychodziło jej wyłudzanie gotówki od dalszej rodziny i przygłupich kochanków. Myśląc, że syn jej ma jakieś niesamowite zdolności medium, spakowała wszystko co miała pod ręką, i naciągając samotnego pana przez internet na zieloną kartę, przeprowadzili się do Ameryki, zostawiając w tle znajome, obszczane zaułki, a witając nowe, tym razem po prostu bardziej obsrane. Tu, zapisała go do obozu dla dzieci specjalnej troski. Chciała w przyszłości spieniężyć jego talent, wierząc w światy duchów oraz teorie spiskowe, bo raz jako gówniarz przywołał ich zmarłego wuja, chociaż sam Evan był święcie pewny, że zwyczajnie wymalował jego obraz w rzeczywistości. Jak cudem? Ktoś tam gadał coś o greckich bogach, a także niezwykłych umiejętnościach, więc z pewnością nie był to obóz, a zwyczajny kult, chorych psychicznie rodziców, którzy nagadali głupot biednym bękartom. Z tego okresu i tak nie pamięta za dużo, przez to jak bardzo przytłoczony był sennymi wizjami katastrof i śmierci. Zrzucał to na za dużą ilość komiksów, acz gdy padły dwie wieże, zaczął się faktycznie zastanawiać, czy nie ma nadprzyrodzonych zdolności. Pewnej czerwcowej nocy doznał koszmaru, no, może dla jednych, a dla niego było to jak nagroda od wszechświata. Aurélie postanowiła pobawić się w niezidentyfikowany obiekt dyndający pod wiatrakiem w ich mieszkaniu.
Relacje:
▸ Edgar Schultz – nie do końca rzekłby, że byli w sobie zakochani. Prędzej napaleni na własną toksyczność, brali z siebie więcej, niż mogli oddać. Młodzi nazwaliby to sytuacją relacjową, bo oficjalnie nie śmieli ogłosić, że hej, ja coś do ciebie, ty może do mnie. W każdym razie, to na Edgara zwala to, że został sam, i że postanowił go wyjebać ze swojego życia. Płomienny romans skończył się najzwyklejszą kłótnią i zdradą, a przez dramatyczność Evana i niechęć do przyznania, iż wina leży również po jego stronie, ten nigdy mu nie wybaczył. I jeśli znowu spotka tego pierdolonego idiotę, na pewno postanowi się zemścić.
▸ Aurélie LaClair – niedojda życiowa, smakoszka mężczyzn w wieku jej własnego ojca, a młody Evan robił za jej prywatny worek treningowy i kolektora puszkowanego zimnego. Kobieta ta na wszelakie sposoby przepieprzała każde pieniądze w klubach karcianych, i choć na co dzień inteligencją nie grzeszyła, tak całkiem sprawnie wychodziło jej wyłudzanie gotówki od dalszej rodziny i przygłupich kochanków. Myśląc, że syn jej ma jakieś niesamowite zdolności medium, spakowała wszystko co miała pod ręką, i naciągając samotnego pana przez internet na zieloną kartę, przeprowadzili się do Ameryki, zostawiając w tle znajome, obszczane zaułki, a witając nowe, tym razem po prostu bardziej obsrane. Tu, zapisała go do obozu dla dzieci specjalnej troski. Chciała w przyszłości spieniężyć jego talent, wierząc w światy duchów oraz teorie spiskowe, bo raz jako gówniarz przywołał ich zmarłego wuja, chociaż sam Evan był święcie pewny, że zwyczajnie wymalował jego obraz w rzeczywistości. Jak cudem? Ktoś tam gadał coś o greckich bogach, a także niezwykłych umiejętnościach, więc z pewnością nie był to obóz, a zwyczajny kult, chorych psychicznie rodziców, którzy nagadali głupot biednym bękartom. Z tego okresu i tak nie pamięta za dużo, przez to jak bardzo przytłoczony był sennymi wizjami katastrof i śmierci. Zrzucał to na za dużą ilość komiksów, acz gdy padły dwie wieże, zaczął się faktycznie zastanawiać, czy nie ma nadprzyrodzonych zdolności. Pewnej czerwcowej nocy doznał koszmaru, no, może dla jednych, a dla niego było to jak nagroda od wszechświata. Aurélie postanowiła pobawić się w niezidentyfikowany obiekt dyndający pod wiatrakiem w ich mieszkaniu.
Relacje:
▸ Edgar Schultz – nie do końca rzekłby, że byli w sobie zakochani. Prędzej napaleni na własną toksyczność, brali z siebie więcej, niż mogli oddać. Młodzi nazwaliby to sytuacją relacjową, bo oficjalnie nie śmieli ogłosić, że hej, ja coś do ciebie, ty może do mnie. W każdym razie, to na Edgara zwala to, że został sam, i że postanowił go wyjebać ze swojego życia. Płomienny romans skończył się najzwyklejszą kłótnią i zdradą, a przez dramatyczność Evana i niechęć do przyznania, iż wina leży również po jego stronie, ten nigdy mu nie wybaczył. I jeśli znowu spotka tego pierdolonego idiotę, na pewno postanowi się zemścić.
ODAUTORSKO
Kontakt z autorem postaci: Discord: arachnaide
Uwagi: Proszę pobijcie go albo coś, można prowadzić śmiało moją psychopatkom i zaczepiać mnie bez słowa wątkami
W razie odejścia: Złoty strzał
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: elena
Autor cytatu: Stromae - Formidable
Uwagi: Proszę pobijcie go albo coś, można prowadzić śmiało moją psychopatkom i zaczepiać mnie bez słowa wątkami
W razie odejścia: Złoty strzał
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: elena
Autor cytatu: Stromae - Formidable
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz