A true friend stabs you in the front

Domino Wilde ON/JEGO — 13 LAT — PÓŁBÓG — BRYTYJCZYK — 16 PD — 3 PU — 100 PZ nonamerecords

INFORMACJE PODSTAWOWE

Obóz Herosów
Mitologiczny przodek: Iris (matka)
Domek: 14
Staż w obozie: 0
Pozycja: Obozowicz
Pobyt w obozie: Domino to całoroczny obozowicz

UMIEJĘTNOŚCI

Siła 15
Zręczność 30
Kondycja 45
Inteligencja 30
Mądrość 30
Charyzma 15
Broń: Gladius
Wrodzone:
Szybkość, nieograniczone korzystanie z Iryfonów,
▸ iluzje ⅓ (umożliwia kreowanie nietrwałych, prostych iluzji)
▸ manipulowanie tęczą 2/2 (możliwość tworzenia tęczy, zmieniania jej kształtu, zestalanie tęczy, możliwość użycia jej jako rodzaj mostu)
▸ pegazy ½ (umiejętność komunikowania się z pegazami)
▸ nadnaturalna szybkość

OPIS POSTACI

Charakter:
„[*głośne odchrząknięcie*] Dziennik młodego detektywa, nagranie pięćdzie… NIE, siedemdziesiąt trzy. To cud, że z moją cudowną pamięcią dopiero teraz się pomyliłem. [*chichot i szelest kartek*] No, ale teraz powrót do powagi, bo trzeba. To ma mi pomagać w terapii. Nie wiem jak, skoro pani terapeutka nigdy nie powiedziała, żebym przyniósł któreś nagranie, ale niech będzie. Ona chyba wie lepiej. No to tak… pani terapeutka poprosiła mnie, żebym zrobił listę osób, którym ufam tak szczerze i całkowicie. Chyba już ma jakieś podejrzenia, jaki mam problem. No więc zrobiłem ją wczoraj i… [*głośne westchnienie*] jest na niej osiem osób. Sama pani terapeutka, państwo Aiken, państwo Purcell, państwo Mitchell i Brick. Nie zaniosłem jej tego jeszcze, bo spotykamy się dopiero w przyszłym tygodniu, ale już chyba wiem, co powie, bo od Annabelle usłyszałem, że osiem to bardzo mało. Podobno typowy trzynastolatek samych przyjaciół ma ponad osiem. No ale co ja poradzę? Wolę mieć mało przyjaciół i w ogóle długo badać ludzi, zanim im zaufam, bo przynajmniej wiem, że na to zasługują, niż znowu żałować zaufania złej osobie. Nauczyłem się na przykładzie pana O’Brien.
[...] i pani terapeutka powiedziała, że skoro dużo gadam z ludźmi, mimo że większości nie ufam, to dla niej wygląda na to, że jestem ekstar… ekstrar... ekstrawetry… eks-tra-wer-ty-kiem. O, teraz dobrze chyba. To chyba znaczy, że muszę mieć z kim gadać, bo inaczej zdechnę z nudy. Aaaale zauważyłem ja sam, że nigdy nie gadam o sobie. Znaczy coś tam jakieś takie głupoty czy coś, ale większość trzymam dla siebie. Sam to wyłapałem, takim dobrym detektywem jestem. To chyba ewidentny dowód, że jestem spostrzegawczy, co nie? Kurczę, sam sobie zadaję pytania… to dopiero ciekawostka. No, ale wracając do tego słowa na e. Chyba sporo w tym prawdy, ale nie mnie oceniać. Pani terapeutka wie lepiej, bo to przecież jej praca. Ale tak, chyba na pewno ma rację, bo chyba inaczej nie da się wyjaśnić tego, że jednak jakiegoś przyjaciela mam. Tak mi się wydaje, że Brick nie byłby moim przyjacielem, gdybym nie rozmawiał z ludźmi, bo do niego zagadałem. A może to dlatego, że śmiałem się razem z nim, jak profesor Stainrow nie potrafił przeczytać jego nazwiska? Obaj mamy tak samo dziwne poczucie humoru, to na pewno, bo nikt oprócz nas dwóch się nie śmiał.
[...] podobno problemy z okazywaniem emocji. Jak dla mnie to bardzo dobry żart. Może i nie chodzę ciągle uśmiechnięty, a nawet prawie wcale, ale jak ktoś rzuci dobry żart, to się śmieję. Pani terapeutka mówi, że to normalnie, w sensie na co dzień nie okazuję za wiele emocji, to już jest mocny dowód, ale ja tam nie wierzę. Annabelle mówiła, że zachowuję się PRAWIE jak normalny nastolatek, więc to chyba znaczy, że pani terapeutka pierwszy raz się pomyliła i to chyba powinno iść w drugą stronę tak moim zdaniem, bo czasami nad tym nie panuję, ale tylko czasami. Ostatnio na przykład jakiś chłopak, którego bardzo nie lubię, coś szeptał swojemu koledze na ucho i ja byłem na sto procent pewny, że to coś o mnie, bo tak jakoś dziwnie na mnie patrzył. Dałem mu w nos, bo byłem zły, że mnie obgaduje, a potem okazało się, że on tylko gadał o jakiejś dziewczynie, także ten… no czasami nie panuję, ale jestem jeszcze dzieckiem i mogę. Chociaż podobno jestem odpowiedzialny jak na dzieciaka. I sumienny, cokolwiek to znaczy. To Annabelle tak o mnie mówiła pani terapeutce, raz podsłuchałem. Wiem, że tak się nie robi, ale ciekawość wzięła górę. Zresztą podobno to nic złego, tata mówił mi kiedyś, że dobry detektyw nosi być ciekawski, więc chyba jestem dobrym, tak myślę. Poza tym zadawanie ludziom milion pytań i dzielenie się z nimi moim adehadowym chaosem to świetna zabawa, naprawdę. Ale ten chaos nie tylko do tego się przydaje, jest też dobry przy śledztwach. Łatwiej jest wpadać na pomysły rozwiązania sprawy, jak w głowie masz miliard różnych pomysłów na wszystko, prawda? Prawda. W ogóle znalazłem w telefonie zdjęcie tego, co pani terapeutka podpisała jako podsumowanie. Chyba muszę nagrać, jak to czytam, zanim wyjmę taśmę z dyktafonu. Chociaż może tylko podsumuję. Podsumować podsumowanie, ot i cudowny plan. [*chichot, potem chwila ciszy*] Eee, wszystko chyba już mówiłem. Jak się jej zapiski przetłumaczy na język dziecięcy, to wychodzi, że jestem nieufnym małolatem, co ma problemy z okazywaniem emocji, bzdura, i nie potrafi powstrzymać ciekawości, czyli chyba wiedziała, że jej zaglądam do notatek, i co tu jeszcze… kurcze, te skaczące literki mnie denerwują… CHOLERNE LITERKI. [*głuche uderzenie*] Nie da się czytać. Idę pogadać z Brickiem, mówił, że może mnie poznać z paroma osobami, może pora pozaczepiać kogoś, żeby się wstępnie zaznajomić, jak na pana e przystało”.
Aparycja:
Domino to średniego wzrostu młodzieniec o szczupłej sylwetce, nieszczególnie umięśniony. Chyba tylko nogi zbudowane ma w miarę porządnie, co jest zasługą codziennego biegania. Na próżno szukać u niego typowych wyznaczników wzorowego mężczyzny, gdyż nie znajdzie się bardzo szerokich barków czy sześciopaku, podobnie jak ostrych, typowo męskich rysów twarzy. Kwadratowej szczęki też nie ma. Ot, prawie niczym niewyróżniający się dzieciak, którego starzenie chwilowo, zatrzymało się na wyglądzie 12/13-latka. Wyglądem przypomina nie tylko typowego dzieciaka, ale również typowego europejczyka — praktycznie czarne, zawsze rozczochrane włosy, brązowe oczy i jasna, acz przez niemal cały rok nieco opalona skóra nie pomagają mu w wyróżnianiu się z tłumu. Chyba tylko blizny „ozdabiające” jego prawą łopatkę i obie łydki mogłyby sprawić, że jakkolwiek by odstawał, ale chłopak na co dzień zakrywa je jak może.
Co do stylu ubioru, Domino wyznaje jedną prostą zasadę — aby tylko pasowało kolorystycznie i nie wyglądało jak typowo dziewczęcy ciuch. Poza bladoróżowym nie znajdzie się taki kolor, którego chłopak by na siebie nie włożył, o ile coś kolorystycznie pasuje do pozostałych elementów garderoby. No i raczej nie włożyłby spódnicy czy sukienki, to raczej wiadoma sprawa.

Wzrost — 1,48 m
Waga — 42 kg
Historia: „Finalna ucieczka”
Ciekawostki:
▸ Domino ma drugie imię, które brzmi „Everest”. Dlaczego nadano mu dwa rzadko spotykane imiona? Cóż, bardzo możliwe, że Alexander był pod wpływem alkoholu, gdy nazywał młodszego syna.
▸ Trzema największymi lękami młodzieńca są lęk wysokości, lęk przed kozami i lęk przed… gołębiami.
▸ Jest lunatykiem w zasadzie odkąd pamięta. Nie jest już w stanie zliczyć, ile to razy kładł się spać do łóżka, a budził się przy lodówce albo w innym nieodpowiednim miejscu. Wiedząc, że prędzej czy później może mu się coś stać, postanowił co noc przywiązywać sznurem nogę do ramy łóżka, co praktykuje po dziś dzień.
▸ Nigdzie nie rusza się bez małego krzyżyka na łańcuszku, ostatniej pamiątki po ojcu chrześcijaninie.
▸ Choć nie jest dzieckiem Ateny, wysilanie umysłu stanowi dla niego frajdę, o ile musi go wysilić do rozwiązania jakiejś zagadki, rozszyfrowania wiadomości albo łamania kodu. Posiada nawet podręcznik opisujący wszystkie znane szyfry i sposób ich użycia.
▸ Nie jest w stanie pozbyć się swojego ojczystego, brytyjskiego akcentu.
▸ Uwielbia zapach palonego drewna.
▸ Nie odkrył jeszcze swojej orientacji seksualnej, ale momentami prezentuje postawę biromantyka.
▸ Większość form kontaktu fizycznego, poza takim drobnym jak przybicie piątki albo uderzenie kogoś, wprawia go w psychiczny dyskomfort.
▸ Posiada wystarczająco dużą wadę wzroku, by musieć stosować środki korekcyjne. Nie chciał jednak nigdy nosić okularów, zatem codziennie korzysta z soczewek kontaktowych.

SPOŁECZNE

Rodzina:
Alexander Tristan Wilde
Biologiczny ojciec Domiego. Przez pracę i drobny problem z alkoholem dobrowolnie zrzekł się praw do opieki nad synem niedługo po znalezieniu go pod drzwiami któregoś ranka, jednak regularnie widywał się z nim, starając się nieco zrekompensować mu trafienie do domu dziecka, nawet jeśli utrzymanie kontaktu oznaczało przeprowadzkę do USA, gdzie chłopak wyjechał z jedną z adopcyjnych rodzin. Przez jedenaście lat Domino i Tristan zdążyli nawiązać naprawdę bliską przyjaźń, traktowali się wzajemnie jak starzy kumple. To chyba właśnie ta niemal rodzinna więź sprawiła, że Everest ostatecznie wybaczył ojcu podjętą przed laty decyzję i prawdopodobnie też z powodu bliskości nigdy nie pogodzi się ze śmiercią Alexandra, od którego zaraził się detektywistycznym bakcylem.
Jaden Zeke Wilde
Starszy o trzy lata brat Everesta, mieszka z byłą żoną Alexandra. Tristan poznał ich ze sobą, gdy Domino miał około dziewięć lat i już niemal od razu wiadomo było, że chłopaki się nie polubią. Łączyło ich chyba tylko tyle, że zostali spłodzeni przez tego samego mężczyznę, a tolerują się wzajemnie tylko przez wzgląd na ojca. Jeszcze gdy Alexander żył, chłopcy odzywali się do siebie rzadko, a po jego śmierci praktycznie w ogóle nie utrzymują kontaktu, chyba że jeden potrzebuje czegoś ważnego do tego drugiego.
Vincent Maxwell
Ostatni adopcyjny ojciec Domiego. Bogatszy korposzczur zajmujący zdalnie jakieś wysokie i dobrze płatne stanowisko w najbliższej siedzibie Manty czy innego Googla… grunt, że chodzi ogólnie o branżę IT. Wiecznie używa języka formalnego, nie rozstaje się z eleganckim strojem i nieustannie wymaga od najbliższych, by stosowali się do zasad savoir-vivre. Gdy Domino jeszcze z nim mieszkał, mężczyzna wyznawał zasadę, że jeśli nastolatek nie sprawia większych problemów, to nie trzeba poświęcać mu szczególnie dużo uwagi i w zasadzie ani jemu, ani Everestowi to nie przeszkadzało, przez pewien czas nawet byli w stanie znaleźć wspólny język i się dogadać. Problemy pojawiły się, gdy Vincent poznał biologicznego ojca chłopaka. Nie podobało mu się, że jego nowego syna odwiedza alkoholik i próbował powstrzymać młodego herosa przed spotkaniami z Alexandrem, co zniechęciło chłopaka do Vincenta, a nie do ojca. I tak jeden nakręcał drugiego do coraz większej wzajemnej nienawiści, Domino nieraz uciekał z domu. Dochodziło nawet do bójek, tak bardzo Domino i Vincent za sobą nie przepadali, gdy sytuacja osiągnęła apogeum. Vince w zasadzie jest powodem, dla którego Everest chce zostawać w Obozie cały rok.
Annabelle Maxwell
Żona Vincenta, typowa kura domowa. Ona była znacznie milsza, choć nadal daleka od perfekcji, zarówno dla adoptowanego syna, jak i dla Tristana. Z Annabelle Domino pozostawał w częściowo neutralnych, a częściowo pozytywnych stosunkach praktycznie do samego końca i nawet postanowił utrzymać z nią kontakt listowny, jak z większością poprzednich opiekunów prawnych.
▸ Oraz około 17 innych par, które adoptowały Domiego przed ukończeniem przez niego 12 roku życia, w tym Mitchellowie, Aikenowie i Purcellowie oraz sześć innych rodzin, z którymi chłopak utrzymuje kontakt listowny.

ODAUTORSKO

Kontakt z autorem postaci:
▸ Discord — @nonamerecords
▸ Facebook — Dawid Kalinowski [królikaczka na pfp]
Uwagi: Dla osób, które zechcą nieco pokierować moją postacią w swoim opowiadaniu lub wspomnieć o niej gdzieś tam w odmętach bloga — jak najbardziej zezwalam na to [bo dlaczego miałbym nie], ale jednak proszę o konsultowanie tego ze mną, szczególnie w tym drugim przypadku, ponieważ bardzo zależy mi na realistycznym odgrywaniu postaci, a kto może znać reakcje Domiego lepiej niż jego stwórca? Plus wiadomo, zawsze lepiej jest zadać pytanie i żyć w spokoju, niż słuchać mojego narzekania na to, że Domino nie zrobiłby tego czy tamtego, trust me. WAŻNE! W ciągu dnia średnio u mnie z aktywnością (chyba że to weekend), zatem proszę o cierpliwość, jeśli piszesz do mnie na DM.
W razie odejścia: Postać wymyka się z obozu i znika bez śladu.
Ostrzeżenia: 0/3
Wizerunek: @etheroorb
Cytat: Steven Erikson, „Deadhouse Gates”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz