INFORMACJE PODSTAWOWE
Obóz Herosów
Mitologiczny przodek: DemeterDomek: 4
Staż w obozie: 1
Pozycja: Obozowicz
Pobyt w obozie: Całoroczny.
UMIEJĘTNOŚCI
Siła
30
Zręczność
40
Kondycja
40
Inteligencja
50
Mądrość
50
Charyzma
20
Broń: Sfendonai
Wrodzone: Sztuka kulinarna, więź z naturą
▸ kontrola nad zwierzętami rolnymi 1/3 (możliwość porozumiewania się z nimi, przyciągania do siebie)
▸ chlorokineza 3/3 (przywoływanie roślin z nicości, pełna kontrola nad nimi, telekineza związana z owocami, warzywami, kwiatami)
▸ wróżenie za pomocą roślin
▸ przywoływanie karpoi (przywoływanie duchów zboża, które następnie stają się posłuszne przywołującemu)
Wrodzone: Sztuka kulinarna, więź z naturą
▸ kontrola nad zwierzętami rolnymi 1/3 (możliwość porozumiewania się z nimi, przyciągania do siebie)
▸ chlorokineza 3/3 (przywoływanie roślin z nicości, pełna kontrola nad nimi, telekineza związana z owocami, warzywami, kwiatami)
▸ wróżenie za pomocą roślin
▸ przywoływanie karpoi (przywoływanie duchów zboża, które następnie stają się posłuszne przywołującemu)
OPIS POSTACI
Charakter: Terry należy raczej do osób tego cichego sortu. Zawsze posłuszny, stara się równocześnie zadowolić każdego. Przy czym usilnie stara się zamknąć w sobie, nie zdradzać żadnej “negatywnej emocji”. Wywraca oczami, uśmiecha się i zbywa wszystko machnięciem ręki. A potem… No, długo tak nie wytrzymuje. Gdy wreszcie przestaniesz go wypytywać o powód jego złego nastroju, bo stwierdzisz, że na pewno ci nie odpowie, on nagle wybucha i spowiada ci się z całego zła, jakie mu się wydarzyło w życiu. Może nie dosłownie, ale naprawdę, to jedyne chwile, gdy… mówi więcej niż wymaga tego rozmowa. To nie tak, że nie mówi, bo nie chce z kimś rozmawiać — on po prostu nie potrafi z nikim rozmawiać. Nie umie zebrać swoich myśli w słowa, blokuje się, jąka i ostatecznie porzuca jakiekolwiek próby sklejenia sensownego zdania. Jeżeli musi powiedzieć coś, co zawiera w sobie więcej niż jedno zdanie (najlepiej, jeśli nie byłoby złożone), to woli już nic nie mówić. Jego myśli pędzą szybciej niż jego słowa, wyprzedzają je i Terry już po chwili nie ma pojęcia, o czym on właściwie mówił.
▸ Nie zdzierży nazywania go “Diederikiem”. Za swój swego rodzaju pseudonim przyjął zanglikanizowaną wersję własnego imienia — Terry. Raczej nikt nie zwraca się do niego inaczej;
▸ jego językiem miłości zdecydowanie jest dotyk (jest to również jego język przyjaźni, więc nie dziwmy się, że codziennie spaceruje, trzymając za rękę inną osobę);
▸ ma problemy z tarczycą, najchętniej spałby piętnaście godzin dziennie. Zawsze mu zimno, a zamiast kupić sobie wreszcie ogrzewacza do rąk, traktuje swoich znajomych jako przenośne kaloryfery;
▸ stara się nauczyć szydełkować, ale przez wiecznie trzęsące się ręce i ciągłe zapominanie wzorów, wszystkie jego robótki są… krzywe, łagodnie mówiąc;
▸ jego pokój przypomina las, na każdej możliwej powierzchni stoi doniczka z piękną, zadbaną roślinką;
▸ nienawidzi, gdy dostaje od kogoś bukiety kwiatów. Po co dawać komuś coś martwego?
▸ potrafi całkiem nieźle szyć, a raczej — zszywać. Oj, ile on się w swoim życiu nazszywał rozprutych pluszaków…
▸ za najlepszego przyjaciela ma jamniczka o imieniu Ryjek, którego uważa za swoją pomoc emocjonalną, o czym Ryjek nie ma pojęcia;
▸ jeśli nie wiesz, jaki dać mu prezent, zwykła paczka żelków zdecydowanie zrobi robotę. Terry wyskoczy pod sufit z radości.
Chłopiec o wiele lepiej odnajduje się w rozmowie w języku migowym niż werbalnie. Dorastał z głuchoniemym ojcem, nietrudno było mu się więc go nauczyć. Ludzie dookoła niego musieli się mocno napracować, żeby uświadomić mu, że tak naprawdę niewielu ludzi zna język migowy i Terry musi posługiwać się mową. Niechętnie przyznał im rację.
Jednak Terry jest mistrzem w odnajdywaniu problemów wszędzie. Znaczy, akurat to nie jest winą jego wymyślania przeciwności losu na siłę, ale pozwalało mu uparcie używać języka migowego nie tylko w stosunku do ojca. Terry ma bardzo wrażliwy słuch, wiecznie chodzi w słuchawkach wygłuszających i czasem nawet jego własny głos jest dla niego za głośny. To jeszcze bardziej potęguje jego łatkę “cichego dzieciaka”, bo jego tendencja do uciekania przed ludźmi i nagłego milknięcia nie mogła obejść się bez zauważenia przez innych.
Gdzie uciekał? Cóż, to całkiem proste — zawsze do roślin. Towarzystwo ludzi zawsze go męczyło, podczas gdy bycie przyjaciółmi z drzewami czy kwiatami było takie proste! Utrzymywanie relacji z ludźmi czy nawet zwierzętami wymagało ogromnego wysiłku i cierpliwości, której niestety Terry był pozbawiony, więc zamiast się socjalizować, godzinami przesiadywał w lasach.
Nie znaczy to, że nie można się z nim zaprzyjaźnić, oczywiście, że nie! Trzeba po prostu… przygotować się na to, że zbliżenie się do Terry’ego zajmie… sporo czasu. Na początku jakiejkolwiek relacji chłopiec bardzo przejmuje się tym, że kogoś przypadkowo zrani, zawsze zastanawia się nad każdym swoim ruchem dziesięć razy, rozmawia z drugą osobą ostrożnie i bez wyrażania swoich własnych opinii. Dopiero po wybadaniu gruntu można zobaczyć szczery uśmiech na jego twarzy razem z myślą: “Wytrzymuje ze mną!”. Potem idzie coraz lepiej, Terry szybko wychodzi ze swojej poprzedniej skorupki i okazuje się być troskliwym i lojalnym przyjacielem. Zawsze zainteresowany tym, co mówisz, od razu zauważa, gdy gorzej się poczujesz… przy czym zachowuje się trochę jak szczeniaczek, wiernie podążając za najbardziej lubianymi przez siebie osobami.
Terry’ego łatwo jest zranić. Każde słowo bierze zbyt dosłownie, za bardzo do siebie, a każda nieprzyjemna uwaga prędzej czy później skutkuje jego płaczem.
Tak, potrzebuje przytulenia. Zdecydowanie go potrzebuje.
Aparycja: Nie uważa, żeby w jego wyglądzie było coś... specjalnego, co odróżnia go od innych ludzi w tłumie. I może tak jest, ale tylko na pierwszy rzut oka.
Tylko osoby, które znają go dłużej, wiedzą, że w swojej szafie nie ma innych ubrań poza niebieskimi i ewentualnie szarymi. Żeby go odnaleźć, wystarczy więc wyszukiwać niebieskiego koloru wśród tłumu, co może wydawać się nieco niemożliwe, ale ta niebieska kulka naprawdę się mocno wyróżnia.
Poza tym charakterystycznym szczegółem, Terry wygląda... no, jak trzynastoletni chłopiec.
Jego brązowe włosy są krótko ścięte, tak że grzywka ledwo co sięga brwi. Nie są idealnie proste, ale nie można ich też nazwać kręconymi, w każdym razie — coś jest z nimi nie tak. Podobnie brązowe jak włosy, jego oczy mają zewnętrzne kąciki skierowane w dół, nadając mu zawsze lekko melancholijnego wyglądu.
Na policzkach, nosie, szyi i ramionach ma pełno piegów, a w lato czasem pojawiają się nawet na jego plecach. Szczerze, Terry niekoniecznie je lubi, uważa, że jest ich zdecydowanie za dużo, ale oprócz narzekania nie robi nic, żeby je ukrywać.
Nie jest najwyższym dzieciakiem, ale wciąż upiera się, że jest w wieku, w którym nadal rośnie. Mimo tego nie da się ukryć, że wygląda na niskiego nawet przy swoich rówieśnikach, a dodawszy do tego jego drobną sylwetkę... no, wychodzi na to, że ludzie oceniają go na jeszcze młodszego niż jest.
Zawsze nosi ze sobą torbę zrobioną z wielkiego pluszaka wieloryba. Jest to kolejny z jego “znaków rozpoznawczych” i równocześnie coś, co szokuje wielu ludzi na ulicy. W środku wielorybiej torby znajduje się milion potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy, a sam Terry nie zna jej dokładnej zawartości.
Ciekawostki: ▸ Nie zdzierży nazywania go “Diederikiem”. Za swój swego rodzaju pseudonim przyjął zanglikanizowaną wersję własnego imienia — Terry. Raczej nikt nie zwraca się do niego inaczej;
▸ jego językiem miłości zdecydowanie jest dotyk (jest to również jego język przyjaźni, więc nie dziwmy się, że codziennie spaceruje, trzymając za rękę inną osobę);
▸ ma problemy z tarczycą, najchętniej spałby piętnaście godzin dziennie. Zawsze mu zimno, a zamiast kupić sobie wreszcie ogrzewacza do rąk, traktuje swoich znajomych jako przenośne kaloryfery;
▸ stara się nauczyć szydełkować, ale przez wiecznie trzęsące się ręce i ciągłe zapominanie wzorów, wszystkie jego robótki są… krzywe, łagodnie mówiąc;
▸ jego pokój przypomina las, na każdej możliwej powierzchni stoi doniczka z piękną, zadbaną roślinką;
▸ nienawidzi, gdy dostaje od kogoś bukiety kwiatów. Po co dawać komuś coś martwego?
▸ potrafi całkiem nieźle szyć, a raczej — zszywać. Oj, ile on się w swoim życiu nazszywał rozprutych pluszaków…
▸ za najlepszego przyjaciela ma jamniczka o imieniu Ryjek, którego uważa za swoją pomoc emocjonalną, o czym Ryjek nie ma pojęcia;
▸ jeśli nie wiesz, jaki dać mu prezent, zwykła paczka żelków zdecydowanie zrobi robotę. Terry wyskoczy pod sufit z radości.
SPOŁECZNE
Rodzina:
▸ Milan Janssen [ojciec] — jest osobą, z którą Terry’emu rozmawia się najbardziej komfortowo. Nie dlatego, że są jakimiś wspaniałymi przyjaciółmi, okej, lubią się, ale nie jest to… idealna relacja z ojcem. Najzwyczajniej w świecie, Terry nigdy nie musi odzywać się do ojca, zawsze porozumiewają się w przyjemniejszym dla chłopca języku migowym. Czasem Terry’emu wydaje się, że mimo rzadkich rozmów, ojciec wie najwięcej o nim, więcej niż jego najlepsi przyjaciele, tylko dlatego, że łatwiej jest mu wyrażać swoje uczucia migając, niż mówiąc.
▸ Marijke Janssen [babcia] — opiekowała się Terrym, gdy był małym dzieciakiem i do teraz chłopiec ma z nią dużo niesmacznych wspomnień. Głównie związanych ze zmuszaniem do uczenia się mówienia, które nigdy nie kończyły się dobrze… Aktualnie, z babcią jest w całkiem niezłym kontakcie, ale, jak na złość, nie wypowiada ani słowa w jej obecność. Zawsze miga.
▸ Milan Janssen [ojciec] — jest osobą, z którą Terry’emu rozmawia się najbardziej komfortowo. Nie dlatego, że są jakimiś wspaniałymi przyjaciółmi, okej, lubią się, ale nie jest to… idealna relacja z ojcem. Najzwyczajniej w świecie, Terry nigdy nie musi odzywać się do ojca, zawsze porozumiewają się w przyjemniejszym dla chłopca języku migowym. Czasem Terry’emu wydaje się, że mimo rzadkich rozmów, ojciec wie najwięcej o nim, więcej niż jego najlepsi przyjaciele, tylko dlatego, że łatwiej jest mu wyrażać swoje uczucia migając, niż mówiąc.
▸ Marijke Janssen [babcia] — opiekowała się Terrym, gdy był małym dzieciakiem i do teraz chłopiec ma z nią dużo niesmacznych wspomnień. Głównie związanych ze zmuszaniem do uczenia się mówienia, które nigdy nie kończyły się dobrze… Aktualnie, z babcią jest w całkiem niezłym kontakcie, ale, jak na złość, nie wypowiada ani słowa w jej obecność. Zawsze miga.
ODAUTORSKO
Kontakt z autorem postaci: izanmybaby69 na Discordzie
Uwagi: Pisz ile chcesz i jak chcesz. Serio. Nie musisz mi wysyłać do sprawdzenia, jestem totalnie otwarte na różne sytuacje i różne interpretacje; poza tym piszemy, żeby się bawić, więc… nie musisz specjalnie się starać, sprawdzać milion razy, czy pasuje do charakteru, etc., etc. Ja samo często dość mocno wczuwam się w wątki i jakoś samo mi się pisze, więc po jakimś czasie moje opowiadania mają tendencję stopniowego wydłużania się, ale równie dobrze możesz pisać na minimum 300 słów (ja i tak się ucieszę, nie oszukujmy się…). Co do wątków możemy się dogadywać co, jak, gdzie i kiedy, tylko dobre pomysły przychodzą mi do głowy w moje kreatywne dni, w niekreatywne można się trochę ze mną męczyć, bo nie umiem myśleć. Staram się odpisywać w miarę szybko, ale nie wymagam tego od drugiej strony (ale jak zajmie ci to parę miesięcy to prawdopodobnie ci nieśmiało przypomnę, że istnieję).
W razie odejścia: npc ;3
Wizerunek:j.ajko
Autor cytatu: “Good Omens”, Terry Pratchett
Uwagi: Pisz ile chcesz i jak chcesz. Serio. Nie musisz mi wysyłać do sprawdzenia, jestem totalnie otwarte na różne sytuacje i różne interpretacje; poza tym piszemy, żeby się bawić, więc… nie musisz specjalnie się starać, sprawdzać milion razy, czy pasuje do charakteru, etc., etc. Ja samo często dość mocno wczuwam się w wątki i jakoś samo mi się pisze, więc po jakimś czasie moje opowiadania mają tendencję stopniowego wydłużania się, ale równie dobrze możesz pisać na minimum 300 słów (ja i tak się ucieszę, nie oszukujmy się…). Co do wątków możemy się dogadywać co, jak, gdzie i kiedy, tylko dobre pomysły przychodzą mi do głowy w moje kreatywne dni, w niekreatywne można się trochę ze mną męczyć, bo nie umiem myśleć. Staram się odpisywać w miarę szybko, ale nie wymagam tego od drugiej strony (ale jak zajmie ci to parę miesięcy to prawdopodobnie ci nieśmiało przypomnę, że istnieję).
W razie odejścia: npc ;3
Wizerunek:j.ajko
Autor cytatu: “Good Omens”, Terry Pratchett
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz