WIOSNA
Domino w końcu przestał zostawać w tyle i się z nią zrównał. Razem z szybszym tempem stawiania kroków, przyspieszyły mu również trybiki w głowie. Tira uniosła brwi, kiedy ułyszała cały potok pytań.
– Hej, hej, spokojnie, nie dam rady odpowiedzieć na wszystko na raz… Jeśli chodzi o amfiteatr, to tak. Świętujemy tak zwane dionizje, które są świętem pana D.
– Pana D.?
“A no tak, on jest tu nowy.”, przypomniała sobie dziewczynka.
– Dyrektor obozu. Nie wypada mówić jego imienia, bo jest jednym z Olimpijczyków, ale wiesz, zajmuje się uprawą winogron, bóg imprez i wina, w zasadzie djonizje pochodzą od jego imienia…
– A, chodzi o Dionizosa?
– Szusz! – Tira machnęła gwałtownie ręką, po czym powiedziała powoli i wyraźnie: – Najważniejsza zasada herosa brzmi: nie wymawiaj imienia starogreckich bogów, tytanów, potworów lub innych stworzeń. Imiona mają moc. Nie chcesz się z tą mocą bawić. Warto nauczyć się mitów a im szybciej to zrobisz, tym lepiej będzie dla ciebie. Ale wracając, dzieci z siódemki organizują przedstawienia. Mogłoby się wydawać, że starogreckie przedstawienia są smętne i nudne, ale tak naprawdę to zależy od tego, na co trafisz. Niektóre to tragedie i ciągną się jak flaki z olejem, ale inne, komedie, są przezabawne nawet i teraz. Organizujemy też ogniska obozowe, podczas których śpiewamy różne piosenki i wyrocznia czasami wypowiada przepowiednie. Natomiast co do sportu – Tira westchnęła. – Są o wiele lepsze dyscypliny, które rozwijają ciało i umysł. O wiele trudniej w nich o kontuzję i skupiają się właśnie na samorozwoju a nie rywalizacji, na przykład joga. Również formą sportu jest taniec. Wiesz, balet, towarzyski, alternatywny, długo by wymieniać… Już jesteśmy na miejscu.
Stanęli na szczycie wzgórza, pod ich stopami rozciągał się amfiteatr wyciągnięty rodem z starogreckiej polis. Półkoliste siedziska prowadziły do sceny, górującej nad placykiem dla chóru. Fantazyjne, korynckie kolumny podtrzymywały zadaszenie i prowadziły do garderoby.
– Robi wrażenie, co? – Spojrzała na Domino, który znów musiał przytrzymać włosy, żeby nacieszyć się widokiem. Chłopiec przez chwilę milczał, kiedy w końcu wydusił z siebie:
– Nawet nie wiem, na co patrzę.
Tira uśmiechnęła się, spoglądając w dół. “Żartowniś!”, pomyślała podnosząc wzrok na nowego obozowicza, ale on się nie uśmiechał. Syn Iris dalej patrzył w dół, na jego twarzy widoczne było niedowierzanie. Tira zeszła kilka stopni, usiadła na jasnym kamieniu i machnęła ręką zachęcającym gestem w stronę Domino. Kiedy chłopiec usiadł obok niej, zaczęła tłumaczyć:
– To, na czym siedzimy, to siedziska, taka jakby ławka. Tam w dole – wskazała ręką – jest scena. Tylko to nie jest to półokrągłe, ale na podwyższeniu. To półokrągłe to jest placyk dla chóru. W dramacie starogreckim bohaterowie nie dzielą się swoimi myślami i emocjami. Od tego jest właśnie chór. Kiedy bohater napotyka jakieś przeciwności, można by powiedzieć, że chór użala się nad nim. Mówi coś w stylu: “o patrzcie, jaki on smutny, jak wiele nieszczęścia go spotkało”. Natomiast podczas komedii wyśmiewa głupotę bohatera. Ogółem ten chór ma pełnić jakąś szczególną rolę, coś tam z oczyszczeniem emocjonalnym i jakimś napięciem, ale nigdy tego nie załapałam. Chyba jesteśmy za młodzi, żeby to zrozumieć.
– Albo to kwestia ADHD.
Tira przyznała mu rację skinięciem głowy. Przez chwilę siedzieli w ciszy, dziewczynka wspominała różne pzedstawienia. Kiedy w końcu się ruszyła, nie wiedziała, ile w końcu czasu minęło. Podniosła się i wspięła się kilka stopni i stanęła na soczyście zielonej trawie. Uśmiechnęła się przebiegle.
[545 słów: Tira otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
– Chodź, zaprowadzę cię teraz w naprawdę fajne miejsce.
Domino?
────[545 słów: Tira otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz